niedziela, 19 czerwca 2016

Rozdział 3. "Pierwszy dzień w nowej szkole"


Dzisiejszego ranka obudziły mnie wrzaski Heleny.

- Laura wstawaj! - jazgotała nad moim uchem.

- Nie.- mruknęłam i przykryłam twarz poduszką, która natychmiast została mi zabrana. Zaraz potem moje nogi przeszedł dreszcz, ponieważ została z nich zdjęta cieplutka kołderka.

- Mówiłaś, że idziesz dziś do szkoły. Nastawiłam się na oprowadzenie Cię, nie psuj mi planów.- wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu.- Popatrz jaki mamy piękny dzień.- dodała podchodząc do okna i odsłaniając zasłonki.

- Faktycznie.- wymamrotałam. - Cudowny, a teraz mogę iść spać?

- No co ty? Musimy wyjść z domu za czterdzieści minut!

- Ok, ok już wstaję.- poddałam się niechętnie i wygramoliłam z łóżka.

- Super.- podskoczyła, klaszcząc w dłonie. - Idę przygotować śniadanie, ok?

- Hej Lena!- krzyknęłam za nią, a ta się odwróciła. - Chodzimy do jednej szkoły?

- Ty i ja tak. Moja siostra chodzi do zupełnie innej. Filip zresztą też.

-Monika nie chodzi z nami do szkoły?- nie chciałam pokazywać jak ta informacja OGROMNIE mnie ucieszyła, ale Helena na pewno to zauważyła, bo zaśmiała się pod nosem i wyszła z pokoju.

Szczerze mówiąc byłam pewna, że bliźniaczki chodzą do jednej klasy, a tu się okazuje, że nie uczęszczają nawet do jednej szkoły. Mi osobiście bardzo to pasowało. Zamieniłam z Moniką zaledwie parę zdań, a już nie mam ochoty się z nią widywać. Muszę znosić ją pod jednym dachem, ale bynajmniej w szkole nie będziemy wchodzić sobie w paradę. W takim razie nie powinno być aż tak źle. Lubię rysować, a z tego co wiem jestem w liceum plastycznym. Przyda mi się to później, by dostać się na Studia i zostać dekoratorką.


Podczas wybierania ubrań, kątem oka spojrzałam na telefon i przypomniało mi się, że wieczorem ktoś mi odpisał, ale ja ze zmęczenia darowałam sobie sprawdzenie, któż taki.

Tak jak się spodziewałam, odpisali mi i Pablo i Marcela. Chłopak poprosił żebym w wolnej chwili napisała lub zadzwoniła, a przyjaciółka, że jak tylko wrócę ze szkoły mam zasiadać przed laptopem, bo nie może się doczekać, żeby mi coś powiedzieć. Odpisałam im coś na szybkiego, dodając przy tym, że bardzo tęsknię, po czym wróciłam do wybierania ubrań. Niby nigdy nie zależało mi na mega super wyglądzie, ale pierwszy dzień w szkole, w której będziesz "tą nową" nieźle motywuje, żeby wypaść jak najlepiej. W końcu liczy się pierwsze wrażenie, a mam tu spędzić najbliższe lata swojego życia.

Jest Wrzesień, więc  pogoda jeszcze dopisuje. Dlatego zdecydowałam się na miętowe spodenki, biały crop top z czarnym napisem, oraz czarne trampki. Zabrałam to wszystko do łazienki gdzie szybko wykonałam poranne czynności i gotowa mogłam zejść na dół, aby zjeść śniadanie.

- A gdzie reszta?- spytałam Helenę, która właśnie kładła na stół, parujące jeszcze herbaty.
- Niestety dziś wspólne śniadanie jest niemożliwe. Twoja mama jeszcze śpi, tata musiał wyjść wcześnie do pracy, Monika jest już w szkolę, a Filip jak wiesz na wycieczce. Chociaż możliwe, że jest już w drodze z powrotem. - zamyśliła się przez chwilę, ale ostatecznie tylko wzruszyła ramionami.

Usiadłam do stołu, na którym stały świeżo zrobione tosty i mnóstwo dżemów w małych miseczkach. Od koloru do wyboru.

- Powiedz mi, jakim cudem twój brat jest na wycieczce szkolnej, skoro mamy początek roku szkolnego?- spytałam, przygotowując do spożycia jedną z grzanek.

- Bo mają zarąbistą wychowawczynię. - odpowiedziała krótko, lecz po chwili dodała: - co roku robi tak z każdą swoją klasą. Jakieś "miłe rozpoczęcie roku szkolnego", czy coś. Wyjeżdżają tak na cztery dni.

- Fajnie.- odparłam krótko i zajęłam się zajadaniem swojego śniadania. - Kiedy mieliście rozpoczęcie roku?

- Pierwszego Września. Mamy dopiero piąty, więc nie ominęło Cię za dużo.

- Uhm.

- Nie na rękę ci był przyjazd tutaj, prawda? - zadała pytanie, choć doskonale znała odpowiedź.

- Ta...

- Chłopak? - usiadła na krześle obok mojego.

- Nie tylko, ale tak... bardzo za nim tęsknię. Nie wyobrażam sobie żyć bez niego. - wyznałam, powstrzymując płacz.

- Nikt ci nie karze żyć bez niego... - niepewnie chwyciła moją dłoń. - Możecie komunikować się przez internet...

- To nie to samo... Zerwał ze mną. Powiedział, że na odległość nie ma sensu. -  poczułam dobrze mi już znane ukłucie w sercu, a spod moich powiek wypłynęły pierwsze krople łez.

- Wiem Laura, że musi Ci być bardzo ciężko. Nie rozumiem czemu nawet nie chciał spróbować takiego związku... - przerwała na moment i zamyśliła się, lecz po chwili dopowiedziała: - może przemyśli sprawę i do siebie wrócicie. Jestem pewna, że mój tata nie będzie miał nic przeciwko by cię odwiedzał. Ale na razie nie możesz chodzić nadąsana. Postaraj się odkryć pozytywy w tej przeprowadzce a zobaczysz, że wszystko się ułoży. Pamiętaj, ze zawsze możesz liczyć na mnie.

- Bardzo ci dziękuję.- uśmiechnęłam się. Jakoś zrobiło mi się ciepło na sercu... Pierwszy raz poczułam, że mogę tu się odnaleźć, że jest tu ktoś kto mnie rozumie... W tym momencie zaczęłam patrzeć na Helenę z trochę innej strony. Jeszcze wczoraj myślałam, że jest miła, bo tak wypada. Teraz widzę, że po prostu chce taka być. Kto wie? Może i się zaprzyjaźnimy... Na pewno byłoby super mieć kogoś bliskiego i tutaj. Oczywiście nie licząc mamy, ale to coś innego. Z nią mam ostatnio słaby kontakt. Nasze relacje pogorszyły się przez wyjazd.

- Drobnostka. A teraz chodź bo spóźnimy się na lekcję a pierwszą mamy matematykę. Nie chcesz przeskrobać sobie u Sadowskiej. - dziewczyna wyrwała mnie z moich rozmyśleń. Zauważyłam, że ostatnio zdarzają mi się one coraz częściej.

- Jak ma na imię?- spytałam, zabierając torbę z wieszaka. - Przecież nie będę się do niej zwracała po nazwisku.
Helena z początku patrzyła na mnie jak na wariatkę, która urwała się z choinki. Nie miałam pojęcia o co jej chodzi, póki nie zrobiła miny w stylu " NO JASNE!".

- Ah tak! Zapomniałam, że u was to inaczej wygląda. Ale by była wtopa jakbyś do Sadowskiej odezwała się po imieniu.- zaśmiała się. - Wiem, że w Hiszpanii faktycznie tak to się robi, ale w Polsce mówisz po prostu PANI. No wiesz: Proszę pani, proszę panią.

- Ale zrąbanie. - skwitowałam. - Musi być u was straszny rygor. Sama powiedziałaś, że lepiej jej nie podpaść.

- Tak, ale to jedna i jedyna ostra babka w szkole. - uśmiechnęła się. - Inni są całkiem spoko, a reszta wręcz super.

- Do tych super też mam się zwracać PER PANI/PAN? - zrobiłam zrezygnowaną minę. Zwracanie się do nauczycielami po imieniu automatycznie sprawiało, że mieliśmy z nimi lepsze kontakty. No! Bynajmniej w mojej szkole było brak tak zwanych "siekier". A tu miałam trafić na taką już na pierwszej lekcji.

- Tak. - odpowiedziała na moje pytanie.

- I tak trzy lata? Bo tyle będziemy się uczyć w tym liceum tak? Czy jak to działa? Szczerze nie miałam ochoty tego sprawdzać, jak jeszcze byłam w Madrycie. Było mi szkoda czasu...- przyznałam spuszczając głowę w dół.

- Tak. W liceum mamy trzy klasy, my jesteśmy w pierwszej. A teraz chodź!- pociągnęła mnie za rękę i poprowadziła do wyjścia.


Po drodze Helena pozywała mi każdy szczegół - nawet pęknięcie na chodniku - i miała z tym powiązaną jakąś historię. Ta dziewczyna mnie zadziwia. Znam ją drugi dzień, a już jestem pewna, że gdyby się postarała zagadałaby kogoś na śmierć. Naprawdę starałam się jej słuchać, ale kiedy tylko dostałam wiadomość od Pablo kompletnie odpłynęłam do innego świata. NASZEGO świata, do którego mieliśmy wstęp tylko my we dwoje, a jego strażniczką była nasza miłość...   Takie miejsce jest cudowne. Spędzacie czas tylko ze sobą nie ma nic ważniejszego, wszystko co was otacza jest jakby dodatkiem, aby wasze uczucie było jeszcze piękniejsze, ale to ono jest na pierwszym miejscu. Takiej miłości życzę każdemu... Choć już teraz powiem, że na odległość, jest okropnie trudno. CO Z TEGO, ŻE NIE JESTEŚMY RAZEM?! KOCHAM GO I JESTEM PEWNA, ŻE ON MNIE TAKŻE!

- HALOOO LAURA!- Z tej cudownej krainy uwolnił mnie dopiero głos Leny, która machała mi dłonią przed oczami.

- Po pierwsze nie słuchałaś mnie - przemówiła z udawaną złością - a po drugie to jesteśmy.- wskazała na budynek przed nami.

- Faktycznie. - na jak długo odpłynęłam? Ponoć droga miała zająć z piętnaście minut. Mam wrażenie jakbyśmy szły ze trzy ... sekundy.

Kiedy tylko przekroczyłam próg drzwi wejściowych poczułam, jak wszystkie spojrzenia skierowane są na nas, ale to mnie przeszywały. Aż dostałam gęsiej skórki. Nienawidzę być w centrum uwagi, to takie krępujące. Każdy na ciebie spogląda i szepcze do pierwszej osoby pod ręką "to ta nowa?" "Ta Hiszpanka?"  To był ten pierwszy moment kiedy zaczęłam żałować, że tak dobrze nauczyłam się Polskiego. Wolałabym nie słyszeć, że większość rozmów odbywa się na mój temat.
Spojrzałam na Helenę błagalnym wzrokiem, a ona puściła mi oczko i otworzyła jakieś drzwi. Co się okazało - do damskiej łazienki. Były tam jakieś dwie dziewczyny, ale po chwili wyszły i zostałam tylko z Leną.

- Masakra.- jęknęłam i oparłam się rękoma o umywalkę.

- Ej spokojnie.- dziewczyna lekko się uśmiechnęła, dotykając mojego ramienia.- Wszystko będzie dobrze. No nie powiem jesteś taką troszkę naszą sensacją, ale dopiero było rozpoczęcie roku szkolnego, nie jesteś jedyną nową uczennicą.

- Tak wiem, ale jednak. - nie mogłam złapać oddechu. To zabawne, że dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo jestem nieśmiała. Spojrzałam się w lustro i tak jak się spodziewałam, na moich policzkach widniały czerwone plamy.

- Każdy się stresuje pierwszym dniem w nowej szkole, a ty już znasz mnie. Wszystko będzie okej.- starała się mnie pocieszać.

- Obyś miała rację. - wypuściłam powietrze z płuc.

- Mam, nie martw się. Chodź już, zaraz dzwonek. - wyciągnęła ku mnie rękę.

Z toalety wyszłam niepewnym krokiem. Wiele osób nadal się mi przyglądało, ale starałam się już nie zwracać na to wielkiej uwagi i nawet nieźle mi to wychodziło. W najgorszych myślach, które chodziły mi po głowie miałam oczywiście wywrócenie się, wpadnięcie na szkolną divę i rozlaniu jej soku, ale na szczęście nic z tych rzeczy się nie przytrafiło i do klasy dotarłam jak normalny człowiek ( o ile normalnym człowiekiem można było nazwać dziewczynę z obcego kraju, na którą każdy się lampi).

- Usiądziemy razem, co? - zapytała Helena, kiedy już weszłyśmy do klasy.

- Pewnie. - uśmiechnęłam się, do niej, wdzięcznie. Ostatnie czego teraz chciałam to zasiąść do jednej ławki z obcym Polakiem lub Polką.

Kiedy tylko rozpakowałam książki do sali weszła jakaś kobieta. Zapewne Sadowska. Znaczy... PANI Sadowska. Już na pierwszy rzut oka wyglądała groźnie i aż zaczęłam się bać co będzie dalej. Była dość przy kości. Miała na nosie szare, okrągłe okulary, a czarne włosy upięła w bardzo ciasny kok. Ubrana była w białą koszulę, brązowy żakiet, spódnicę tego samego koloru, oraz czarne buty na dość niskim obcasie.

Wodziła wzrokiem po klasie, jakby kogoś szukała. Zorientowałam się, że o mnie chodzi, kiedy zatrzymała spojrzenie na mojej osobie.

- Ty.- powiedziała wskazując na mnie.- Podejdź tutaj. - przełknęłam ślinę po czym spojrzałam na Lenę, która puściła mi oczko, próbując mnie chyba wesprzeć.

Wstałam z ławki i na nogach jak z galarety podeszłam do nauczycielki.

- To nasza nowa uczennica, Laura. - zaczęła tłumaczyć klasie. - Przyjechała do nas z Hiszpanii i będzie się uczyła z wami. - powiedziała szorstkim głosem. Brzmiało to trochę tak, jakby mówiła do wojska, a nie do niewinnych (bynajmniej tak wyglądali w obecności nauczycielki) nastolatków. - Co tak stoisz? - pożarła mnie wzrokiem. - Siadaj do ławki.

Zgodnie z poleceniem, pospiesznie usiadłam na swoim miejscu.

Podczas gdy kobieta zaczęła lekcję, dopiero rozumiałam, że mój Polski wcale nie jest tak dobry, jak mogłoby mi się wydawać wcześniej. Orientowałam się może co drugie słowo. Na szczęście w momencie, kiedy kazała nam robić ćwiczenia, Helena mi wszystko tłumaczyła.

Dzwonek oznaczający przerwę był moim zbawieniem, choć wiedziałam, że teraz czeka mnie kolejna przerwa i kolejne przeszywające spojrzenia innych uczniów.

- Cześć! - usłyszałam czyiś pisk i gwałtownie się odwróciłam. Stała prze de mną jakaś czarnowłosa dziewczyna, ale nawet nie zdążyłam się jej przyjrzeć, bo już znajdowała się w objęciach Leny.

- Laura to jest Kornelia moja przyjaciółka, Kornelia to jest Laura moja nowa siostra.- troszkę dziwnie się poczułam kiedy nazwała mnie swoją siostrą. Jakby nie patrząc mama i Karol JESZCZE się nie pobrali. A zresztą... Kogo będę oszukiwać? Wkrótce wyznaczają datę ślubu.

- Miło mi cię poznać. Cała szkoła huczy o twoim przyjeździe.- uśmiechnęła się podając mi dłoń.

- Superrr... - wymamrotałam, witając się z nią. Właśnie takiej informacji było mi teraz potrzeba, że cała szkoła huczy o...

Nawet nie zdążyłam dokończyć myśli, bo już przerwał mi kolejny głos:

- Hej.- należał on do wysokiego blondyna. - Jestem Jacek. - przedstawił się. - Mnie pewnie nie kojarzysz, bo jestem w ostatniej klasie, ale go zapewne tak. To Maciek mój kumpel. Uczy się z wami. - wskazał na dość niskiego bruneta, którego faktycznie od razu rozpoznałam. Siedział z nami na matematyce i jako jedyny z całej klasy, miał odwagę pyskować Sadowskiej.

- No hejka... - przywitałam się.

- Więc co...? Jesteś Hiszpanką?- bardziej stwierdził, niż spytał Jacek, więc w odpowiedzi tylko przytaknęłam. - Jak to się stało, że znalazłaś się w Warszawie? - zagadywał dalej.

- Moja mama związała się z tatą Heleny. - odparłam krótko, ale na temat.

- Hej... - zaczął, nerwowo drapiąc się po karku.- Tak sobie pomyślałem, że może poszłabyś gdzieś ze mną po szkole? Pokazałbym ci miasto? - spytał z wyraźnym zamieszaniem wymalowanym na twarzy.

- E... no.. wiesz... bo...- zaczęłam się jąkać, nie wiedząc co powiedzieć. Jasne, że nie mogłam się na to zgodzić,  w ogóle ani trochę nie mam ochoty na randki czy "wspólne spędzanie czasu po szkole". Co prawda było mi miło i przyjemnie, że najwyraźniej wpadłam mu w oko... A może po prostu chciał być miły? Ale czy w takim razie byłby taki zmieszany? Nie wiem, ale jestem pewna, że nie chcę nigdzie wychodzić, tym bardziej z chłopakiem, którego nie znam. Wolę poświęcić ten czas na rozmowę z Marcelą, Pablo, Babcią... Jednak coś mu powiedzieć musiałam, a sprawić przykrości nie zamierzałam, więc wymyśliłam  szybko na poczekaniu, bo mój rozmówca wydawał się być zniecierpliwiony.

- Niestety nie mogę, bo muszę nadrobić zaległości sam rozumiesz... W Hiszpanii miałam troszkę inny materiał i w ogóle...

- Mogę ci w tym pomóc. Nie jestem geniuszem, ale całkiem nieźle się uczę. - No proszę, a już myślałam, że tak pięknie i umiejętnie wybrnęłam z sytuacji... Kiedy nie wiedziałam co dalej mówić z odsieczą przybyła mi Lena:

- Sorry Jacek, ale to ja ją będę uczyła. Sam rozumiesz.

- Jasne...- bąknął.

Gdy po chwili niezręcznej ciszy, jego twarz znów się rozpromieniła a on otworzył usta, by coś powiedzieć, zadzwonił dzwonek.

- Może innym razem, - odparł zrezygnowany i wszedł do jakiejś klasy. Szczerze mówiąc zrobiło mi się go żal, ale moje serce należy do Pablo i w takim razie, nie powinnam umawiać się z kimś innym. Źle bym się z tym czuła.

- Biedny Jacek.- zachichotała Helena, którą najwyraźniej bardzo to bawiło. Rzuciłam jej za to groźne spojrzenie.

- Szkoda mi go. - powiedziałam krzyżując ręce na piersi, aby zrozumiała, że nie ma się nabijać.

- Tylko mi nie mów, że chcesz się z nim umówić? - nagle jej roześmiana twarz przybrała poważniejszy wyraz.

- Nie! Zapomniałaś już o Pablo? - spytałam z poirytowaniem.

- Ah ten chłopiec z Hiszpanii. No tak. A z nim się nie umawiaj. - zabrzmiało to trochę jak zakaz. A może ostrzeżenie?

- A to niby czemu?- chciałam złapać ją za język.

-Bo to szkolny podrywacz.

- Wyglądał na zmieszanego, jak mnie zapraszał.

- Najwyraźniej jego nowa metoda na zdobycie dziewczyny. - zrobiło mi się mega głupio. Choć nie zależało mi na tym, żeby mnie zaprosił, bo i tak się nie zgodziłam, to świadomość, że się komuś podobasz może cię dowartościować, szczególnie jeśli nie masz się za szczególnie urodziwą i nadzwyczajną dziewczynę, a raczej za totalnie przeciętną i w niczym wyjątkową.

Naszą kolejną lekcją był Angielski z Mikołajem. Yhhhhh nie Mikołaj! Ja się nigdy nie przyzwyczaję! Z PANEM Nobrzyńskim. Był on znacznie milszy niż matematyczka. Podejrzewam, że każdy nauczyciel tutaj będzie milszy niż ona. Po prostu nie można jej przebić. Bycie wredną wychodzi jej idealnie. Jednak zawsze jest jakieś ale... Sadowska, bynajmniej nie powiedziała do mnie " w takim razie opowiedz nam coś o sobie"... To było dla mnie straszne. Stanęłam na środku klasy i zaczęłam spoglądać na uczniów w ławkach... Kojarzyłam jedynie Lenę i Maćka, nikogo więcej... Ręce zaczęły mi drżeć i miałam wrażenie jakby w gardle stanęła mi wielka gula, przez którą nie mogłam nic z siebie wydusić.

- Wszystko w porządku?- spytał Nobrzyński, uważając by mówić wolno i wyraźnie, bo nie opanowałam jeszcze Polskiego do perfekcji. W sumie to było miłe z jego strony.

- Yhm...- wybełkotałam. Dobra Laura, pomyślałam, weź się w garść! Taki duchowy doping nawet mi pomógł. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam: - Jestem Laura Moreno. Mam 16 lat... Przyjechałam tu z mamą. Wcześniej mieszkałam w stolicy Hiszpanii - Madrycie.. Najbardziej interesuje się dekoracją wnętrz, a także tańcem. - nie wiem jak, ale wszystkie te informacje wypowiedziałam na jednym wydechu.  - To wszystko.- zwróciłam się do nauczyciela. Naprawdę nie miałam ochoty wyjawiać, jak narzazie dla mnie obcym ludziom, całego mojego życiorysu, więc ominęłam kilka faktów, takich jak to, że mama jest z Karolem, a z tatą kontakt mam znikomy.

Mikołaj PFFFFF Pan Nobrzyński,  przyjaźnie się uśmiechnął i porozumiewawczo kiwnął głową, więc odebrałam to jako znak, że mogę wrócić na swoje miejsce.

Cała lekcja minęła na fajnej i luźnej atmosferze. Zupełne przeciwieństwo tej poprzedniej. Z mowy nauczyciela rozumiałam wszystko, a nawet jeśli jakieś pojedyncze słówka mi uciekły, miałam czas żeby zapytać o nie Helenę, ponieważ dyktował wszystko powoli i wyraźnie. Większość mówił po Angielsku, a ten język już dawno opanowałam, więc było OK.

Na przerwie była mała powtórka z tamtej. Jacek zajął mi całe dziesięć minut, wypytując czy na pewno nigdzie z nim nie wyjdę, a może jak skończę naukę, a może pouczymy się w trójkę, a może wyskoczę z nim wieczorem na karaoke. Ostatecznie, a bynajmniej mam taką nadzieję, dałam mu do zrozumienia, że NIE MA OPCJI, bo jestem zajęta nauką z Leną. Żeby się odczepił powiedziałam mu nawet, że może INNYM razem. Ciekawe czy się zorientował, że INNYM RAZEM znaczy NIGDY. Raczej nie... Widać, że jest strasznie uparty i musi dostać to czego chce. Najwyraźniej jestem jego kolejnym "celem" do zdobycia. I chyba pierwszą porażką.

Cały dzień w szkole minął mi zadziwiająco dobrze. Pomijając pierwszą lekcję i zaloty Jacka, wszystko było świetnie. Dzięki Helenie poznałam wiele ciekawych i sympatycznych osób, a jej optymizm i nastawienie do wszystkiego spowodowały, że uśmiech zagościł na mojej twarzy i już nie schodził.

W końcu skończyła się moja ostatnia lekcja tego dnia, czyli historia.
Gdy tylko zadzwonił dzwonek, spakowałam swoje rzeczy i wyszłam na korytarz czekając na Helenę, która pojawiła się zaraz po mnie. Nie zdążyłam słowem się odezwać, a moje uszy już zaczęczły boleć, kiedy dziewczyna głośno zawołała:

- Antek! - podbiegła do średniego wzrostu szatyna i  rzuciła mu się na szyję. - Ale tęskniłam.

- Ja też skarbie. - odpowiedział, mocno ściskając ją w tali.

Nagle Helena odskoczyła od, jak już się zdążyłam zorientować, swojego chłopaka. Pierwszy raz dzisiaj wyszła z niej ta radość z życia, a  na jej twarzy pojawiło się zmieszanie. Spojrzała na mnie przepraszająco i dopiero wtedy zrozumiałam o co jej chodzi. Pomyślałam, że to miłe z jej strony, ale i bez sensu. To, że ja niewyobrażalnie tęsknię za miłością mojego życia, nie znaczy, że Lena nie ma prawa okazywać swoich uczuć do... Antka?

Aby pokazać nastolatce, że absolutnie nic się nie stało, wyszczerzyłam zęby w szerokim uśmiechu i podeszłam bliżej zakochanych, po czym wyciągnęłam rękę do chłopaka.

- Laura jestem.- powiedziałam, starając się zabrzmieć jak najserdeczniej się dało. - Nowa siostra Leny. wymieniłam z dziewczyną porozumiewawcze spojrzenia.

- A ja Antek. Chłopak tej ślicznotki.- wskazał na Helenę, a ona oblała się rumieńcem.

- Zdążyłam się domyślić.- zaśmiałam się.

- Antek właśnie wrócił z wycieczki, na której był też Filip. I przyszedł do mnie specjalnie. - uśmiechnęła się do niego. - Antek i Filip uczą się w szkole obok. To mój KOCHANY - słowo KOCHANY wypowiedziała z sarkazmem, tworząc cudzysłów w powietrzu. - brat nas zapoznał. Przyjaźnią się. - wytłumaczyła.

- Miałabyś coś przeciwko, żebym ją Ci teraz ukradł? - Antek przyciągnął blondynkę do siebie i musnął jej usta.

- Ale jak to?- zdziwiła się.

- Chcę iść z tobą na spacer.

- Ale Laura... - nie zdążyła dokończyć, bo jej przerwałam.

- Nie ma sprawy. Wybiorę się sama, pamiętam drogę. Najwyżej zadzwonię po mamę. Idźcie.

- Na pewno?

- Tak na pewno.- wywróciłam teatralnie oczami i lekko pchnęłam ją w stronę chłopaka.

- Dzięki.- uśmiechnęła się i złapała chłopaka za rękę.

Tak bardzo im teraz zazdroszczę. Wszystko bym oddała, aby w tym momencie móc przytulic się do Pablo i pójść z nim na spacer. Głęboko westchnęłam i wyciągnęłam z torby komórkę z zamiarem napisania do ukochanego.

Jednak nie pomyślałam o tym, aby stanąć w miejscu i zamiast tego, zaczęłam iść przed siebie. Jak można się domyśleć, to nie mogło się skończyć bezboleśnie. Potknęłam się o coś i upadłam na podłogę z wielkim hukiem. BRAWO. Nie dość, że wzbudziłam sensację bycia nową, to jeszcze upokarzam się na oczach połowy szkoły.

- Hej... Nic ci nie jest? - odezwał się do mnie jakiś chłopak. Kimkolwiek by nie był, słyszałam jak powstrzymuje się od śmiechu. Spojrzałam na niego z zamiarem nakrzyczenia, bo przecież nie wolno naśmiewać się z czyjeś niezdarności, jednak jak tylko moje oczy spotkały się z jego solidnie brązowymi tęczówkami, po prostu zesztywniałam. Moje ciało zdawało się wręcz płonąć, ale to był przyjemny ogień. Mózg zaczął szaleć, aż zakręciło mi się w głowie. - Ej... wszystko gra?- znów się odezwał, a mój żołądek zaczął wariować. - Chodź pomogę Ci wstać.- wyciągnął do mnie rękę. Niepewnie ją złapałam, a wtedy przez ciało przeszedł mnie niesamowity dreszcz. Oderwałam wzrok od jego oczu i spojrzałam na nasze splecione palce. Zorientowałam się, że mimo, iż stoję na własnych nogach, nadal kurczowo trzymam się jego dłoni. Co więcej na moich rękach widniała gęsia skóra. Rany dziewczyno opanuj się! Co się z tobą dzieje? Zachowuje się jakbym zmysły postradała. Moją wewnętrzną kłótnię, przerwał już trochę zaniepokojony głos chłopaka. - Nic Ci nie jest? -Serce podskoczyło mi do gardła, po czym zaczęło uderzać jak szalone. Jednak starałam się opanować. Szybko, chyba nawet za ostro, wyrwałam dłoń z jego uścisku. Ignorując pytanie, uważnie mu się przyjrzałam, lecz to był błąd. Był niesamowicie przystojny. Jego oczy stanowiły główny punkt twarzy, bo spojrzenia nie dało się od nich oderwać. Jestem pewna, że nie jedną dziewczynę przyprawiają o zawroty głowy. Nos miał tak idealnie prosty, że aż miałam ochotę sprawdzić czy jest prawdziwy, ale ostatecznie się od tego powstrzymałam. Włosy idealnie ułożone, a  koloru bardzo ciemnego brązu, tak samo jak brwi, które teraz marszczył, próbując zapewne rozszyfrować z mojej buzi, o czym rozmyślam i czy aby na pewno nic mi nie jest. Ja - choć sama się sobie dziwie - w tej chwili czułam się nieziemsko.

- Wszystko gra.- wydukałam w końcu i aż się skrzywiłam, gdy usłyszałam, jak ochryple to zabrzmiało. Dopiero się zorientowałam, że mam sucho w gardle.

- Jesteś pewna?- on zapewne też to zauważył, bo szeroko się uśmiechnął. Nawet uśmiech miał nie z tej ziemi. Kolana się po de mną ugięły.

- Tak.- wymamrotałam, starając unikać się jego hipnotyzującego spojrzenia.

- Może jednak pójdziemy do higienistki?

- Nie ma takiej potrzeby. - powiedziałam, szczerze mówiąc, wbrew sobie, bo tak naprawdę miałam ochotę spędzić z nim więcej czasu. O rany czy ja serio to pomyślałam? LAURA!, zaczęłam się karcić w myślach.

- Ja jednak myślę, że to będzie dobry pomysł.- zaczął się chichrać. Wiedziałam, że bawi go moje zachowanie, ale nie miałam nic przeciwko temu, żeby się śmiał. To była wręcz muzyka dla mych uszu.  - Jak masz na imię? Będę Cię musiał przedstawić tej higienistce, bo nie jestem pewien czy sama dasz radę.- zażartował, na co ja parsknęłam śmiechem.

- Laura jestem.

- Laura?- zmarszczył czoło, zastanawiając się nad czymś przez chwilę. Później coś do mnie mówił, ale niestety... Widziałam tylko, jak poruszają mu się usta nie słyszałam absolutnie żadnego dźwięku. Przegrałam walkę z samą sobą i skusiłam się by spojrzeć w te oczy... I totalnie odpłynęłam. Z transu wybudził mnie dopiero chłopak, kiedy zaczął mi pstrykać palcami przed oczami.

- Przepraszam co-co mówiłeś?- czy ja się właśnie zająknęłam? - wiesz nie jestem stąd. Jeszcze nie do końca rozumiem Polski. - pięknie wybrnęłam z sytuacji, choć nie wiem czy on to kupił. Ale czy to ma jakieś znaczenie? I tak wystarczająco się dziś przed nim ośmieszyłam.

- Właśnie pytałem, czy przeprowadziłaś się z mamą do Karola i czy jesteś z Hiszpanii? - tym razem słuchałam go uważnie i analizowałam każde słowo.

- Tak, skąd wiesz?

- Bo jestem Filip. Wiedziałem, że skądś cię kojarzę. Twoja mama kiedyś pokazywała nam zdjęcia. Cóż. Na żywo jesteś ładniejsza. - wyszczerzył zęby i podał mi rękę.- Popatrz co za przypadek - roześmiał się - moja nowa siostra potknęła się o moją walizkę. Miło cię poznać.

- Że co?! Że ty jestem Filip? Mój nowy BRAT?- poczułam jakby ktoś oblał mnie kubłem zimnej wody. Wszystko w mojej głowie wróciło na swoje miejsce, a ja uwolniłam się z przedziwnego transu.

- Jeszcze nie, ale kto wie...

- Mi też miło cię poznać.- wymamrotałam.- Czyli co... - głośno przełknęłam ślinę, co on chyba zauważył.- Mieszkamy razem?

- Tak.

Nie wiedziałam co się ze mną dzieje z jednej strony czułam wielką euforię, bo z dziwnych przyczyn nie chciałam tracić go z pola widzenia, a z drugiej byłam rozczarowana, że to on ma być moim przyszłym bratem... Ale... Czemu byłam rozczarowana? Czemu ogarniała mnie chęć przebywania blisko niego? TO CHORE. Zdecydowanie porąbane i nie na miejscu!

- Super. A nie miałeś być na wycieczce? - zmieniłam temat.

- Właśnie wróciłem. W sumie to przepraszam. Potknęłaś się o moją walizkę. Mogłem bardziej uważać na to, gdzie ją kładę.

- Daj spokój. - machnęłam ręką na znak, że nie mam mu tego za złe. - W ramach rekompensaty możesz odprowadzić mnie do domu. Lena poszła gdzieś z Antkiem, a ja powiedziałam, że dam sobie radę, ale tak na prawdę nie mam pojęcia gdzie iść. - rozchichotałam się i poczułam, że moje policzki ZNOWU stają się ciepłe.

- Jasne. - posłał mi pogodny uśmiech.- Jak ci się podoba szkoła?- zadał pytanie, kiedy opuściliśmy budynek.

- Jest fajnie. Super nauczyciele. No poza Sadowską. - wzdrygnęłam się na myśl o kobiecie.

- Tak, Lena też się na nią skarżyła. - zaśmiał się.

- Apropo Leny i szkoły...Twoja siostra mówiła, że uczysz się gdzieś indziej. Co robiłeś u nas?

-Przyszedłem się z kimś przywitać, a gdy to zrobiłem pewna dziewczyna potknęła się o moją walizkę. - zaśmiał się

- Bardzo śmieszne.- udałam obrażoną, ale po chwili również się śmiałam. - To musiało wyglądać komicznie.

- Tak było.- nie przestawał się śmiać.

W tym momencie przyszedł do mnie SMS. Był od Pablo... Napisał, że już chce mnie zobaczyć, i że bardzo tęskni... Zrobiło mi się potwornie głupio z racji tego, co wydarzyło się przed chwilą. Zaczęłam się obwiniać, ale czy to w ogóle moja wina, że tak zareagowałam na Filipa? No niby moja, bo czyja inna, ale ... naprawdę nie miałam nad tym kontroli... To było takie... Chwilowe zaćmienie umysłu. Naprawdę cholernie zależy mi na Pablo i nikogo nie kocham tak bardzo jak jego. Dlaczego więc mam poczucie winy idąc teraz ramie w ramię z chłopakiem , do którego wręcz WZDYCHAŁAM parę minut temu? Tego nie wiem... I nie jestem pewna czy chce wiedzieć...  Poza tym czy to normalne, że czuję się winna skoro to Pablo ZERWAŁ ZE MNĄ ?No to już wiem, o czym szczególnie będę musiała opowiedzieć Marcelii jak wreszcie odpalę kamerkę internetową.

- Kto to? - zapytał Filip, kiedy gapiłam się, w już wygaszony, ekran telefonu. - Jeśli można wiedzieć oczywiście.

- Mój były chłopak... - westchnęłam ciężko, bo naprawdę było mi okropnie przykro tak o nim mówić. POWINNAM POWIEDZIEĆ MÓJ CHŁOPAK! Miłość mojego życia. Ten jedyny... A nie "BYŁY".

- Widzę, że za nim tęsknisz. - stwierdził zatroskanym głosem.

- Bardzo.- wyznałam szczerze, chodź to, że za nim tęsknie, martwiło mnie teraz najmniej... Bardziej stresuje się tym, co odwaliłam, jednak z tym już się z Filipem nie podzielę. Dlaczego przez to, jak zareagowałam na PRZYSZŁEGO BRATA, czuję się jakbym zdradziła chłopaka, z którym już od dawna nie jestem? Może dlatego, że prawda jest taka, iż nie dopuszczam do siebie myśli, że ja i Pablo to już naprawdę skończone? Chyba jednak trzeba było iść do higienistki... Od tego upadku nieźle poprzekręcało mi się w głowie.

- Rozumiem cię... Pewnie nie masz ochoty o tym rozmawiać w porządku. Może powiedz jak dogadujesz się z bliźniaczkami? - zmienił temat, za co byłam mu bardzo wdzięczna.

- Z Leną bardzo dobrze, jest super. Z Moniką troszkę gorzej, ale to nie jej wina... Wiesz, ja w sumie też nie byłam zbyt uszczęśliwiona tym, że muszę tu mieszkać.

- Nie byłaś, czy nie jesteś? - tym totalnie zbił mnie z tropu. Tak oczywiste pytanie... Przecież to banalne... Jednak już teraz wcale nie jestem taka pewna odpowiedzi... CZEMU?! Teraz czuję się jeszcze bardziej dziwacznie. Jednak potrząsnęłam głową i poukładam w niej wszystko po kolei... Kto jest dla mnie najważniejszy na świecie i za kim tęsknię najbardziej?

- Nie jestem. - odpowiedziałam szepcząc, jednak chłopak wszystko słyszał, bo już się nie odezwał. Spojrzałam na niego ciekawa reakcji z jego strony. Jego twarz wydawała się smutniejsza niż chwilę temu. Jednak nie zdążyłam się nad tym głębiej zastanowić, bo gdy zauważył, że mu się przyglądam, również spojrzał na mnie. Wtedy ja gwałtownie odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku. Jeszcze przez kilka długich chwil czułam jego spojrzenie na sobie. Zapewne próbował mnie rozszyfrować, jednak ja patrzyłam teraz na czubki swoich butów, starając się przybrać obojętną minę. W pewnym momencie w końcu spojrzał przed siebie, a ja odetchnęłam z ulgą.

 Do domu dotarliśmy w totalnym milczeniu...



WITAM WSZYSTKICH Z 3 ROZDZIAŁEM!
Mam nadzieję, że się podoba. Jak widzicie macie zajawkę nietypowej relacji Laury z ... nowym bratem.
A wy jak sądzicie? Co prawda to dopiero początek opowiadania, ale może ktoś ma już swoje typy? Filip, czy Pablo? Pablo czy Filip? A może Jacek? Haha o to jest pytanie :P Piszcie w komentarzach :)
Bardzo proszę o zostawienie choć krótkiego kom "Fajne", bądź "nie podoba mi się". Widzę wyświetlenia, ale nadal nie znam waszej opinii. :/ Więc jeśli byście mogli to byłabym wdzięczna za szczere komentarze :)

DO ZOBACZENIA !

Laura Lauren <3

3 komentarze:

  1. Hej Laura Lauren!
    Widzę że akcja się zaczyna rozkręcać. Rozdział bardzo mi się podoba. I ciekawe jak będzie po między nimi??? Nie przedłużając lecę czytać dalej do końca, by być już na bierząco.
    ~Shiny~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo miłe z twojej strony, że komentujesz każdy rozdział :) Dziękuję bardzo <3

      LAURA LAUREN <3

      Usuń
  2. Trafiłam tu niedawno. Jestem bardzo zadowolona. Piszesz świetnie*!:*

    OdpowiedzUsuń