niedziela, 20 sierpnia 2017

30. "Wielki dzień"

- No Laura - zaczęła pani Krysia, podczas kolacji. - Wyśpij się porządnie, bo jutro wielki dzień. - Uśmiechnęła się, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Była niedziela, a mój "wielki dzień" miał nadejść dopiero w piątek, kiedy znów zobaczę się z Filipem.
- Nie rozumiem?
Pani Krysia i Pan Józek spojrzeli na siebie porozumiewawczo. 
Nagle mężczyzna wstał i podszedł do kredensu, wyjął z niego jakąś kopertę, wrócił na swoje miejsce, po czym wręczył mi jej zawartość. 
W pierwszej chwili nie wiedziałam co trzymam w ręku, dopiero poźniej do mnie dotarło, że to bilet na pociąg do Zakopanego.
- A-ale ja nic nie rozumiem.
- No jak to nie. - Zaśmiał się pan Józek. - Nie chcemy cię tu, pakuj rzeczy z powrotem do walizki i jedź do swojego chłopaka. 
- No ale przecież mama, Karol... Jeśli oni się dowiedzą...
- Nikt im nie powie. - Monika pościła mi oczko. 
- Jeśli tu przyjadą?
- Uwierz, że nie przyjadą. Mają dużo pracy w firmie. 
- A nawet jeśli, to będziemy udawać, że nie ma nas w domu. - dodała pani Krysia ze śmiechem. 
- Umówimy się z nimi na następny dzień i zadzwonimy do ciebie abyś wracała. - Helena wzruszyła ramionami. 
- A jak zadzwonią i będą chcieli ze mną rozmawiać? 
- Zadzwonimy do ciebie z innego telefonu, zrobimy na głośno mówiący i z nimi pogadasz. Nie zorientują się. 
- Widzę, że macie wszystko przemyślane. - rozpromieniłam się. 
- Nie żeby to było ważne... ALE TO MÓJ POMYSŁ! - odparła zadowolona z siebie Lena. 
- Dziękuję bardzo! - rzuciłam się jej na szyje, choć wciąż byłam jeszcze oszołomiona. - Dziękuje wam wszystkim! - przytuliłam każdego po kolei.
Kiedy wszystkie informacje do mnie dotarły, myślałam, że zwariuje ze szczęścia. 
- Czy Filip wie? 
- Jasne. Już nie może się doczekać jutra. 
- Ja też. - Uśmiechnęłam się od ucha do ucha. 

Kłaść szłam się taka podekscytowana, że myślałam, iż nie zasnę, jednak zmęczona całym dniem i wrażeniami z nim związanymi, nawet nie wiem, kiedy zamknęłam oczy i odpłynęłam. 


Rano wstałam o 08:00. Pociąg był na 12:00, a dworzec jakieś 40 minut drogi stąd. 
Jak się okazało, nie tylko ja byłam już na nogach. Pani Krysia już krzątała się po kuchni i sądząc po zapachu, szykowała jajecznice na śniadanie. 
- Dzień dobry. - przywitałam się. 
- O Laura. Cześć słońce. - obdarzyła mnie promiennym uśmiechem, aż zrobiło mi się cieplej na sercu. 
- Może pomogę?
- Nie, nie trzeba. Już prawie skończyłam. Czekam tylko, aż Józek wróci ze świeżymi bułkami, więc możesz  iść i obudzić dziewczyny na śniadanie. 
- Jasne. - opuściłam kuchnię. 

- Uważaj na siebie i pozdrów Filipa. - Lena przytuliła mnie chyba najmocniej jak umiała. - Pisz jak ci się będzie nudzić w pociągu. W końcu to całe 6 godzin. 
- Na pewno będę pisać. Tak bardzo się cieszę. 
- Zdajemy sobie sprawę. - Monika również mnie przytuliła. - Ode mnie też go pozdrów. 
- No i od nas. - dodała Pani Krysia. 
- Naprawdę jeszcze raz bardzo, bardzo wam dziękuje. - spojrzałam na wszystkich. Nawet nie wiem jak wam dziękować. To jest... - nie mogłam mówić dalej bo łzy stanęły mi w oczach. To jest prawdziwa rodzina... Zatroszczyli się o mnie i moje szczęście i zrobili wszystko co w ich mocy, abym mogła być z kimś kogo kocham, chociaż przez te dwa tygodnie ferii. Za to moja mama zrobiła wszystko co w jej mocy, żebyśmy już nigdy razem nie byli... 
Nie wiedziałam czy łzy płyną mi ze szczęścia, bo jadę do Filipa, czy ze wzruszenia, bo jego siostry i dziadkowie zrobili dla nas coś takiego, czy z żalu do mojej własnej mamy. Naprawdę nie wiedziałam, ale wchodząc do pociągu byłam cała zapłakana i jeszcze długo nie mogłam się uspokoić...


Od: Lenka <3

I jak mija Ci podróż? 


Do: Lenka <3

Super :D Jeszcze 3 godziny i jestem na miejscu, więc połowa za mną. Jeeeenny! Tak się cieszę!!


Od: Lenka <3 

Słyszę to już dziś setny raz haha :P Do nas jutro przyjeżdżają Antek i Dominik. Zostają na kilka dni. 


Do: Lenka <3 

No to super ;) Bawcie się dobrze i pozdrów ich ode mnie! 


Od: Lenka <3 

Pozdrowię, pozdrowię. Muszę kończyć, bo wołają na obiad :p Napisz jak dojedziesz <3 
Buziaki!!!! 


Do: Lenka <3 

Jasne, jasne. Buziaki i smacznego :*


Wyjęłam słuchawki z kieszeni i podłączyłam je do telefonu. Włączyłam swoja play - listę i zaczęłam słuchać swoich ulubionych piosenek. Oparłam głowę o siedzenie i zajrzałam przez okno. 
Malutkie płatki śniegu delikatnie opadały na szybę pociągu. Za oknem było biało - wszystko pokrył jasny puch.
W Hiszpanii zima wygląda zupełnie inaczej. Śnieg tam raczej nie występuję, a szkoda, bo kiedy spada i pokrywa ziemię wszystko wygląda bajecznie. A może tak mi się teraz wydaje, bo jestem przepełniona radością? Cóż... Jestem pewna, że nawet wielka ulewa wydałaby mi się teraz bajeczna. 
Minął tylko jeden dzień, a ja już czuję, jak bardzo za nim tęsknię. 
Nie pocałował mnie wczoraj na dobranoc, pierwszy raz od bardzo dawna... Zapewne gdyby nie to, jak bardzo cieszyłam się z dzisiejszego wyjazdu, to przepłakałabym całą noc. 
Co prawda w końcu i tak przyjdzie czas pożegnania, to jest nieuniknione, a mój wyjazd to tylko odwlekanie go w czasie, ale jestem pewna, że wszystko będzie wyglądać inaczej. Mam za sobą tylu wspaniałych ludzi, którzy staną na głowie, aby nam pomóc... Jestem przekonana, że nam pomogą, tak jak zrobili to teraz.


Kiedy dojechałam na miejsce myślałam, że serce mi wyskoczy. Wysiadłam z wagonu chyba jako pierwsza i od razu zaczęłam się rozglądać. 
Niestety to nie było zbyt proste, bo zaraz zasypał mnie tłum ludzi i musiałam się z niego wydostać. Nagle ktoś złapał moją rękę i aż się wzdrygnęłam. 
Patrzył na mnie z wielką radością wypisaną na twarzy i błyskiem w oczach. 
- Myślałem, że zwariuje w tej szkole. Cały czas patrzyłem na zegarek. - uśmiechnął się jeszcze szerzej i wpił w moje usta. 
Oplotłam rękoma jego szyję, a on złapał mnie za tył głowy, przyciskając mocno do siebie. 
Trwaliśmy w tym pocałunku bardzo długo, przekazaliśmy w nim całą radość, która w nas teraz była. 
- Tak bardzo cię kocham. - wyszeptał. 
- A ja kocham ciebie. - Wtuliłam się w niego i staliśmy tak w milczeniu, napawając się swoją obecnością.


- Oprowadzę cię po moim mieszkaniu, chcesz? Oj przepraszam. Naszym, na te dwa tygodnie. - Przekręcił klucz w zamku i otworzył przede mną drzwi, prowadzące na korytarz. 
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wielka ramka ze zdjęciami powieszona na samym końcu korytarza. Na każdym zdjęciu był Filip wraz ze mną. 
- Twojemu tacie i mojej mamie się to raczej nie spodoba. - wskazałam na nie. 
- Nie obchodzi mnie to. - Filip wzruszył ramionami. - Powiedział, że mogę urządzić mieszkanie po swojemu. Tu jest łazienka. - otworzył białe drzwi. 
Była wykładana jasnymi kafelkami. Na końcu w rogu stał prysznic, a na dwóch bocznych ścianach toaleta i umywalka wraz z koszem na pranie. 
- Trochę tu pusto, ale wierzę, że jutro to się zmieni. - zaśmiał się, a ja szturchnęłam go w ramię. 
- Nie ładnie naśmiewać się z kobiecej kosmetyczki. 
- Chyba 10 kosmetyczek. 
- Mam tylko dwie. - prychnęłam. 

Sypialnia Filipa była piękna. Pamiętam, że razem z Leną pomagałyśmy mu wybierać meble w jedną sobotę kiedy rodzice pojechali do pracy i o dziwo nie dali nam miliona zadań do wykonania, Filip miał co prawda jechać sam, ale chyba nie sądzili, iż nie wykorzystamy takiej okazji. 

Ściany były szare, a podłoga wyłożona została jasnymi panelami. Na środku bocznej ściany stało wielkie białe łóżko, pokryte szaro-niebieską pościelą. Obok stała również biała szafka nocna, natomiast na przeciwko, wielka czarno-szara przesuwana szafa. Na wprost od drzwi znajdowało się wielkie okno, które aktualnie było przysłonięte roletami, a obok niego czarne biurko z z białym fotelem. 
Zauważyłam, że i tutaj wiszą nasze zdjęcia. 
- Chcę abyś była pierwszą osobą jaką zobaczę po przebudzeniu i ostatnią jaką zobaczę przed zaśnięciem. Nie moja wina, że jesteś w Warszawie i to nie możesz być ty, tylko twoje zdjęcie. Nie wyrobię bez patrzenia na twój uśmiech, a na tych zdjęciach uśmiechasz się najpiękniej. 
Poczułam, jak pojedyncza łza spływa po moim policzku. 
- To co powiedziałeś, jest najwspanialszą rzeczą, jaką ktokolwiek mi kiedykolwiek powiedział. 
- Nie płacz - Przejechał kciukiem po moim policzku. 
- To ze wzruszenia. 
Pocałował mnie w czoło, po czym mocno do siebie przytulił. 
- Obiecuję, że nam się uda, i że nie tylko na zdjęciu będę cię codziennie widywał. Nie obchodzi mnie co mówi tata i twoja mama. Kocham cię i zrobię wszystko żeby być z tobą. 
- Ja też zrobię wszystko żeby z tobą być Filip... Nie chcę aby ktokolwiek zniszczył to co jest między nami. 
- Nikt tego nie zniszczy. 
- Ani nic. 
- Dokładnie. A teraz koniec tego smutku. Został nam jeszcze salon i kuchnia.
Salon był połączony z kuchnią białym łukiem, nad którym zawieszone były okrągłe lampki. 
Ściany były kremowe, podłoga, wykładana  panelami z jasnego drewna - takimi samymi jak w sypialni. Na środku salonu, na białym, okrągłym dywanie stała szara kanapa, przed nią drewniany stoliczek do kawy, a kawałek dalej komoda z telewizorem. 

Wchodząc do kuchni nie zwróciłam uwagi na jej wygląd, bo mój wzrok przykuł jasno-drewniany, okrągły stolik. Przykryty był białym obrusem, a nakryty dla dwóch osób. Na środku, między talerzami stało kilka długich świec, a obok wielka miska sałatki.
- Zrobiłeś nam kolację? - spytałam rozpromieniona. 
- Prawię. Muszę jeszcze wstawić lasagne do piekarnika, bo bałem się, że mi się zjara zanim wrócimy. Także moja droga damo, kolacja za jakieś 45 minut. 
- Jesteś najlepszym chłopakiem pod słońcem. - Objęłam go. 
- Tylko pod słońcem? 
- I bardzo skromnym. - Wywróciłam oczami, po czym się zaśmiałam. - Dlaczego tam są kieliszki do wina? - poruszałam zabawnie brwiami, wskazując palcem na nakryty stół. 
- O nie, nie moja droga, nie myśl sobie. Ja cię demoralizował nie będę. Kieliszki są bo ładnie wyglądają, ale o tam na szafce stoi soczek porzeczkowy i to go będziemy pić. 
Spojrzałam we wskazane przez niego miejsce i faktycznie stał tam sok. 
- Jesteś nienormalny. - Roześmiałam się głośno, a on wziął mnie na ręce i tak poszedł do salonu, po czym przerzucił mnie sobie przez ramię i w wolną rękę złapał rączkę mojej walizki. 
Zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżku, po czym delikatnie pocałował. Chciał się odsunąć, ale przycisnęłam go mocno do siebie i nie pozwoliłam odrywać naszych ust. Pogłębiałam nasze pocałunki, a mu się to bardzo podobało, jednak tą cudowną chwilę musiał przerwać mój cudowny brzuch, który zaczął burczeć. 
- Koniec tego dobrego, ktoś tu jest głodny. - Odsunął się ode mnie. 
- Wcale, że nie. - I wtedy mój brzuch znowu wydał dźwięk przypominający bulgot. 
- On  twierdzi inaczej. - Puścił mi oczko. - Panienka rozpakuje walizkę, a ja panience zrobię najpyszniejszą kolację, jaką panienka jadła. 
- Panienka nie wątpi.


Po kolacji, która faktycznie była przepyszna, poszłam wziąć prysznic, zmyć makijaż i przygotować się do snu, po czym położyłam się do łóżka, aby zaczekać na Filipa. 
Naprawdę chciałam na niego zaczekać, ale gdy tylko otuliłam się ciepłą kołderką, zamknęłam oczy, "tak na chwilę" i zasnęłam. 




Witajcie kochani po dłuższej przerwie (ZNOWU)!
Wy mnie w końcu zostawicie samą z tym opowiadaniem, bo się na mnie wkurzycie haha 
Nie no oczywiście bardzo Wam dziękuje za cierpliwość i wszystkie miłe komentarze. 
Mam nadzieje, że rozdział Wam się spodobał. 

LAURA LAUREN <3 

PS. Zauważyliście, że nie skończyłam rozdziału w napięciu? :D