niedziela, 30 lipca 2017
29. "Przedstawienie czas zacząć"
- Słuchaj - nie mówił, już szeptem, ale półgłosem, więc położyłam mu dłoń na ustach i spojrzałam nerwowo na drzwi. - Przepraszam - wyszeptał. - Nie zrobimy tak, jak mówi Lena, bo to serio nie ma sensu, ale szła dobrym tropem - uśmiechnął się, coraz bardziej zadowolony z siebie. - Z rana zadzwonię do babci i poproszę, aby wieczorem zrobiła nam wjazd do domu. Nawrzeszczy na mojego ojca, jak to mógł nas nie dopilnować, po czym nawrzeszczy na nas, jak mogliśmy być tacy głupi.
- Czyli, jak na razie, tak samo, jak mówiła Lena. - przerwałam mu
- Tak. Ale teraz uważaj. W pewnym momencie babcia wykrzyczy, że tak nie może być, że dziewczyny o tym wiedziały i to akceptują, więc na pewno pomogą nam się spotykać, albo kontaktować. Powiemy im, żeby zrobili aferę, że przecież są ferie, a rodzice oboje pracują, więc będziecie miały pół dnia na siedzenie i gadanie ze mną. Wtedy pewnie rodzice powiedzą, że zabiorą komórki też dziewczynom, ale babcia powie, że można iść byle gdzie i pożyczyć telefon. Ogólnie powiemy im, aby zrobili jak największą aferę i wymyślali jak najwięcej argumentów, dla których nie możecie zostać same w domu.
Chłonęłam każde jego słowo.
- I to ma niby pomóc? - Nie rozumiałam do czego zmierza, ale wiedziałam, że cokolwiek wymyślił - wymyślił to sprytnie.
- Daj mi skończyć. - Uśmiechnął się. - No więc - kontynuował. - Jak już wykrzyczą te wszystkie argumenty, powiedzą: "Dajcie je do nas! 2 tygodnie bez kontaktu z Filipem Laura ma zagwarantowane!". Uwierz skarbie, że się zgodzą, a wtedy w te dwa weekendy jestem u was. Może to nie dużo, ale zawsze dobre na początek.
- Filip... TO NAPRAWDĘ MOŻE SIĘ UDAĆ. - Powiedziałam, ledwo nie piszcząc. Rzuciłam się chłopakowi, gwałtownie, na szyję, aż opadł na łóżko, a ja razem z nim.
Byłam taka szczęśliwa! Niesamowite jak można być szczęśliwym, bo zobaczy się ze swoim chłopakiem kilka razy, zanim będziemy musieli rozstać się na dłużej. Teraz wiem, że zawsze uda nam się wymyślić coś, żeby być razem i się spotkać. Chociażby wyjeżdżać co jakiś weekend do dziadów.
Leżąc tak na nim, zbliżyłam swoje wargi do jego ust i złożyłam na nich słodki i delikatny pocałunek.
Następnego dnia, wstałam bardzo wcześnie, a przecież była sobota. To już wczoraj spałam dłużej i w sumie nawet nie poszłam do szkoły, a mama nie protestowała. Pewnie dlatego, że w czwartek wieczorem bolała mnie strasznie głowa, oczywiście ja wiem, że od płaczu i nerwów.
Jednak dziś czułam się o dziwo wypoczęta i gotowa do działania. Miałam ogromną nadzieję, że plan Filia wypali.
Była 06:00 rano, a więc mama i Karol jeszcze nie wyszli do pracy. Nie chciało mi się wychodzić z pokoju, skoro nie mogłam udać się do Filipa.
W takim wypadku usiadłam na łóżko i złapałam za książkę, leżącą na stoliczku nocnym. Próbowałam coś czytać, ale nie mogłam się skupić. W głowie cały czas miałam nowe argumenty, które dziadkowie Filipa i dziewczyn mogliby przedstawić rodzicom. AŻ CAŁA SIĘ TRZĘSŁAM Z PODEKSCYTOWANIA!
Godzina dłużyła mi się baaaaardzo. Najdłuższa godzina w moim życiu, ale gdy tylko usłyszałam, że z podjazdu odjeżdża samochód, wyparowałam z pokoju i wbiegłam do pokoju swojego chłopaka.
Co się okazało on też nie spał.
- Własnie miałem do ciebie iść - zaśmiał się.
- Mamy jakieś dwie godziny.
- Jak to dwie? - zmarszczył czoło. - Przecież pracę kończą za jakieś 8 godzin.
- Tak, ale za jakieś dwie domyślą się, że pewnie już nie śpimy i zadzwonią, aby dać nam kupę rzeczy do zrobienia, najlepiej w dwóch różnych częściach miasta.
- Pewnie tak - ponownie się roześmiał. Był dziś w tak dobrym humorze, jak ja. - Zadzwonię do dziadków.
- O siódmej rano?
- I tak już pewnie nie śpią, a nie wytrzymam już dłużej.
Podszedł do biurka i zabrał z niego komórkę, po czym wybrał numer, nacisnął zieloną słuchawkę i ustawił tryb głośnomówiący.
Po pokoju rozległy się 3 długie sygnały i ktoś po drugiej stronie podniósł słuchawkę:
D (Dziadek): Halo?
F: Hej dziadku! Filip z tej strony, mógłbyś zawołać babcię? Mam do was interes.
Chłopak puścił mi oczko.
Po pewnym czasie pojawiła się Pani Krysia i wtedy przedstawiliśmy im całą sytuację i plan działania. Tak jak myśleliśmy byli oburzeni, zachowaniem rodziców i bez wahania postanowili nam pomóc.
Kiedy Filip się rozłączył, rzucił komórkę na łóżko i podniósł mnie, po czym zaczął się kręcić w kółko.
- MONIKA, LENA! - zawołał nagle. - WSTAWAJCIE I CHODŹCIE TU SZYBKO!
Z Dziadkami Filipa i dziewczyn, umówiliśmy się na 18:00. Mama i Karol wrócili do domu o 16:00.
Siedziałam z Leną i Moniką na kanapie w salonie i oglądałyśmy jakiś film, nawet nie wiem jaki, bo cały czas patrzyłam na zegarek. Akurat kiedy był jakiś ciekawy moment i na serio mnie zaciekawiło to, co dzieje się na ekranie, usłyszałam dźwięk dzwonka. Prawie podskoczyłam, ale starałam się opanować i nie pokazać po sobie jak bardzo się stresuje.
Kontem oka widziałam, że to mama idzie otworzyć drzwi i nawet zrobiło mi się jej trochę żal, że zobaczy przed sobą dwóch wściekłych, nieznanych jej staruszków.
- O babcia, dziadek, co wy tu robicie? - Helena tak idealnie udawała zaskoczoną, że chyba powinna iść za aktorkę.
Wtedy w salonie pojawił się Karol, który również nie krył zdziwienia, ale w przeciwieństwie do Leny, on tego nie udawał.
Przed roześmianiem się powstrzymywał mnie tylko fakt, że jeden zły ruch i wszystko zepsuję.
- Pani Krysia i Pan Józek - uśmiechnął się. - Jak długo was nie widziałem. Kochanie - zwrócił się do mamy. - Poznaj proszę rodziców mojej byłej żony. Wspaniali ludzie. Mogliście mówić, że chcecie nas odwiedzić.
W sumie zdziwiłam się, jak zareagował, ale szybko uświadomiłam sobie, że przecież to jego żona go zostawiła, on tego nie chciał i zapewne nigdy nie miał żadnych spin z jej rodzicami.
- Dzień dobry. - moja mama wyciągnęła do nich dłoń.
- ŻADNE DOBRY! - wykrzyczała Pani Krysia.
Przedstawienie czas zacząć.
- Wczoraj dowiedziałam, się od mojego wnuka, że wyjeżdża. Byłam w szoku! Ale jak powiedział mi DLACZEGO wyjeżdża...
- To nasza decyzja, może Pani tego nie popierać. - Karol próbował na spokojnie.
- ALE JA TO POPIERAM. Popieram w stu procentach!
- A więc o co chodzi? Dlaczego te nerwy?
- Bo nie mogę pozwolić na to, żeby ta dwójka spotkała się chociaż jeszcze jeden raz, jako PARA. - udała, że ledwo przechodzi jej to słowo przez gardło. Już wiem po kim Lena ma zdolności aktorskie.
W tym momencie w salonie pojawił się Filip, który marszczył brwi, jakby nie wiedział o co chodzi.
- Dopilnujemy aby tak się nie stało - odezwała się mama.
- TAK? A jak chcecie to zrobić, kiedy przez całe ferie będziecie w pracy?
- Filip ma tam szkołę i wie, że jak się urwie to będę wiedział, że jest na spotkaniu z Laurą - odpowiedział Karol.
- I co wtedy zrobisz? - do rozmowy włączył się Pan Józek. - NIC NIE ZROBISZ.
- Laura też ma szkołę i będziemy pilnować by jej nie opuszczała. Dobrze wiedzą, że jeden telefon od nauczycieli i wiemy wszystko.
- O FERIACH MÓWIMY! Nawet jeśli oni wiedzą, że jeśli was okłamią to dorzucicie im jeszcze większe kary, to nic nie da. Są młodzi i sprytni. Filip powie, że jest chory narobi pełno zdjęć w łóżku z termometrem, w trzech różnych koszulkach w 10 minut, a później będzie wam je wysyłał w drodze do Warszawy. A zresztą mało tu internetowych kafejek, bibliotek z komputerami? Mogą rozmawiać całe dnie.
- Więc mam zamknąć moją córkę w pokoju na klucz? - Mama wydała się być już tym zdenerwowana.
- Mam lepszy pomysł. - Pani Krysia uśmiechnęła się sarkastycznie.
Nie poznawałam jej. Z miłej i przyjemnej kobiety zmieniła się we wredną jędze. A to znaczyło, że genialnie wczuwa się w swoją rolę.
- Weźmiemy dziewczyny na wieś. Nie będą miały gdzie iść, aby skontaktować się z Filipem. Zabierzemy im komórki. Oczywiście nie martw się, nie będziemy ich trzymać w pokoju. Chodzi tylko o utrudnienie kontaktu tej dwójce. - wskazała na mnie i Filipa. - Poza tym, dwutygodniowy odwyk od mediów społecznościowych dobrze im zrobi. Na wiosce jest dużo rzeczy które mogą robić. Pełne wyżywienie też dostaną. Włos im z głów nie spadnie.
- Nigdzie nie jedziemy! - "oburzyła się" Monika.
- Kochanie... - kobieta westchnęła. - Wiesz, że was bardzo kochamy i przepraszam was za te krzyki i tą awanturę. - Laura - spojrzała na mnie. - Ciebie też bardzo lubię, ale nie mogę pozwolić na to, abyście z Filipem byli razem. Mam nadzieje, że kiedyś nam wybaczycie i może nawet podziękujecie. BA! Na pewno to zrobicie.
- Nie wiem czy to jest taki dobry pomysł. - Helena spojrzała gniewnie na dziadków.
- A ja uważam, że to świetny pomysł. - odparł Karol.
- Nawet bardzo - dodała mama. - Zastanawiałam się jak przypilnujemy ich we ferie i oto mamy sposób.
- JESTEŚCIE NIENORMALNI! - wrzasnęłam, nie musząc nic udawać. Jasne, cieszyłam się, że wszystko poszło zgodnie z planem, ale oczy napełniły mi się łzami, kiedy oni tak po prostu zrobili kolejny krok, bylebym tylko nie mogła widzieć się z Filipem. MOJA WŁASNA MATKA robi mi coś takiego.
- Tak będzie najlepiej. Mówiłam ci Laura, że zrobię wszystko abyście nie byli razem. - Jej oczy również były pełne łez. Widziała z dnia na dzień, jak traci w moich oczach i zdawała sobie sprawę, że z każdym krokiem zbliża się do straty córki. A mimo wszystko brnęła w to dalej, myśląc, że ratuje naszą "rodzinę".
Decyzja została podjęta szybko. Ja jadę na pewno, dziewczyny mają wybór. Oczywiście powiedziały, że mnie z tym nie zostawią i jadą ze mną. Miałyśmy godzinę na spakowanie się, bo to już dziś miałyśmy wyjechać.
Filip cały czas był ze mną w pokoju. Oboje cieszyliśmy się i byliśmy załamani zachowaniem rodziców jednocześnie.
- A więc widzimy się w piątek wieczorem. - spojrzałam mu w oczy, gdy już skończyłam ładować rzeczy do walizki.
- Na to wygląda. Ale i tak dobrze, że w piątek niż... nie wiadomo kiedy.
- Masz rację...
- Kocham cię bardzo Laura. Naprawdę. I będę za tobą strasznie tęsknił, mimo, że to tylko 6 dni. Już tęsknie.
- Wiem kochanie, bo ja też. I też Cie bardzo kocham. - Filip starł łezkę, która spłynęła mi po policzku, a później pocałował tak czule, a zarazem delikatnie, jak nigdy.
- LAURA, LENA, MONIKA! - zawołał Karol, jak zegar tylko wybił 19:30.
Wszyscy zeszliśmy na dół. Nasze walizko zostały wpakowane do auta. Pożegnałam się z mamą oschle. Powiedziałam tylko "pa", natomiast Filipa przytuliłam, po to, aby zrobić jej na złość.
Razem z dziewczynami wsiadłyśmy do auta, a po nas wsiedli Państwo Kozłowscy.
Kiedy odjechaliśmy Pani Krystyna wybuchła śmiechem, a Pan Józek jej wtórował.
- Udało się! - zaśmiała się Monika.
Mimo wszystkiego wiedziałam, że będą to udane ferie.
Witam wszystkich!
Przepraszam Was, że rozdział pojawił się dziś, a nie tydzień temu...
Myślałam, że podczas wakacji będę miała więcej czasu, a okazało się, że wcale nie jest tak łatwo zasiąść i napisać rozdział.
Mam nadzieję, że Wam się podoba! Co myślicie o pomyśle Filipa ?
Pozdrawiam <3
LAURA LAUREN <3
niedziela, 16 lipca 2017
28. "Dni mijają"
Dni mijały, a oni wydawali się coraz bardziej zdeterminowani, aby nas rozdzielić. Karol już przeniósł Filipa do jednego z lepszych liceów i znalazł mu mieszkanie - ładne i przestronne w samym centrum miasta.
Kuchnia, łazienka, salon i sypialnia - Wszystko pięknie urządzone, na najwyższym poziomie, tak aby mieszkało mu się jak najlepiej. Ciekawe czy to możliwe? Mi na pewno nie będzie tu dobrze, dopóki nie zobaczę Filipa. "Zobaczę" to dużo powiedziane i prawie nierealne. Gdybym tylko mogła z nim porozmawiać...
Już teraz jest ciężko, bo Karol i mama skutecznie próbują nam skrócić czas spędzony razem. Cały czas wymyślają nam coś do roboty. A my robimy to, o co nas proszą, mając nadzieję, że oni jeszcze się opamiętają. Złudne marzenia.
Święta minęły nam potwornie. Najgorsze święta w moim życiu. Co prawda wybraliśmy się do Hiszpanii, zobaczyłam się z babcią, Marcelą i Pablo też. Lecz przez te kilka dni atmosfera była napięta tak samo, jak wcześniej w domu. Podczas składania sobie życzeń, mama życzyła mi wiele szczęścia. CO ZA HIPOKRYZJA! Przecież planuje mi odebrać moje największe szczęście!
Tak naprawdę tylko w Hiszpanii ja i Filip mieliśmy odrobinę czasu dla siebie. Kiedy to poszłam przedstawić go Marcelii i Pablo. Oczywiście Helena i Monika poszły z nami, inaczej nie wypuściliby nas z domu, ale akurat one mi nie przeszkadzały. Trzymałam Filipa za rękę i szłam przez ulicę Madrytu, ciesząc się chwilą.
Po powrocie do Polski wszystko było tak samo, jak gdy z niej wyjeżdżaliśmy: "Filip proszę jedź na zakupy", a gdy tylko wracał "Laura, proszę pójdź na pocztę". I tak w kółko. Jednak to i tak nic w porównaniu z tym, co będzie gdy Filip wyjedzie. A to zbliża się okropnie szybko. Już za parę dni się wyprowadzi i nie wiem kiedy znowu go zobaczę. Karol i mama już postarają się, aby nie odbyło się to prędko. Kategoryczny zakaz wychodzenia z domu, konfiskacja telefonu i laptopa. Czy to wszystko nie przesada?
Wydawałoby się, że Filip może tu przyjechać i spotkać się ze mną w każdej chwili. Ale oczywiście jak mamy się zobaczyć, kiedy po powrocie ze szkoły, będę musiała zostać w domu? Wychodzić będę mogła chyba tylko z mamą lub Karolem. Nawet z dziewczynami nie będę mogła, bo oni doskonale wiedzą, że Helena i Monika są po naszej stronie i bez problemu mogłyby kryć nasze spotkania.
Swoją drogą nie byli z tego zadowoleni. Dziewczyny miały nieźle gadane za "ukrywanie tego karygodnego związku". Starały się nas bronić, ale do Karola i mamy, jak do ściany.
Nie mam już na to sił. Serce mi się kraja, jak tylko pomyślę o tym, że nie będę w stanie widywać Filipa, że nie będę mogła z nim nawet rozmawiać. Jak mamy przetrwać? Jak mamy być razem, skoro nie będziemy mieli kontaktu?
To wszystko mnie przerasta, płacze co noc i prawie nic nie jem. Filip na mnie krzyczy i sam wciska mi jedzenie na talerz. Jest opiekuńczy i bardzo się o mnie martwi. Stara się grać twardziela, żeby mnie wesprzeć, ale widzę jak cierpi i staram się być dla niego oporą, tak jak on jest dla mnie. Nie wiem jak poradzę sobie bez jego pocałunku na dobranoc i przytulania mnie mocno do siebie. Jak narazie, kiedy tylko może wymyka się z pokoju w nocy, żeby chociaż na chwilę mnie przytulić. Nasze "tajne" spotkania nie trwają oczywiście długo. Boimy się, że Karol i mama się dowiedzą, a nie wiem co jeszcze może wpaść im do głowy, żeby nas rozdzielić. Zamknięcie mnie w wieży i totalne odcięcie od cywilizacji?
-LAURA!
- Już idę! - odkrzyknęłam zachrypniętym głosem.
Leniwie odgarnęłam kołdrę z nóg i usiadłam na łóżku, stawiając bose stopy na podłodze. Odruchowo spojrzałam na kalendarz i zobaczyłam na nim dzisiejszą datę. Za 4 dni Filip wyjeżdża. Oczy mnie zapiekły, ale nie poleciały z nich łzy. Przez ostatni miesiąc wyczerpałam chyba zbiorniki.
Włożyłam kapcie i zarzuciłam na siebie szlafrok, a następnie udałam się po schodach prosto do kuchni.
- Jestem - oznajmiłam obojętnie.
- Obudziłam cię ?- wydawała się być zdziwiona.
- NIE absolutnie. - odparłam sarkastycznie.
Na mamie nie robiło to już żadnego wrażenia. Nasze rozmowy codziennie wyglądały tak samo. Ona wiedziała, że mam do niej żal i nie mogła się mi dziwić. Mimo to wciąż uważała, iż postępuje słusznie.
- Myślałam, że po prostu jesteś w pokoju - to powiedziała, ale wiedziałam, że pomyślała: "myślałam, że jesteś z Filipem".
- Co chciałaś?
niedziela, 9 lipca 2017
Co za gafa haha
Hej kochani!!!!
Bardzo was przepraszam za brak rozdziału. Po prostu nie bardzo mam możliwość napisania go :/
Dlatego pojawi się on za tydzień w niedzielę, ale już wtedy będę miała czas i wstawiać je będę systematycznie. Dziękuję za cierpliwość i wyrozumiałość <3
A i jeszcze jedno. Dopiero teraz to zauważyłam. W sumie nie wiem czy mam się z tego śmiać czy płakać nad moim roztrzepaniem. Ale chyba jednak zrobię to pierwsze.
Nie wiem dlaczego napisalam, że Filip wysłany będzie do Barcelony. W glowie mi się chyba coś poprzewracało. Przecież oni mieszkają w Polsce nie w Hiszpanii. Ehhhh brawa dla mnie. Oczywiście już to zmienię na Zakopane, ale no. Jak ja mogłam to przeoczyć przecież czytałam to!!! Dobra mam nadzieję że będziecie śmiać się razem ze mną xD następnym razem jak by coś was dziwiło to pisać śmiało, jak widać czasem mi się zdarza popełniać gafy. Eh jakie to nieprofesjonalne haha dobrze już się nie śmieje hyhy idę to zmienić :D
Laura Lauren <3