czwartek, 16 czerwca 2016

2. Nowy "DOM".

Kiedy wyszłam z samochodu, moim oczom ukazał się dom z ogrodem, które wcześniej widziałam na zdjęciach. Beżowe ściany, podjazd wyłożony kostką, biała altanka na środku podwórka... Typowy jednorodzinny dom. A właściwie wyglądał jakby mieszkało w nim kilka rodzin, bo mimo tradycyjnego wyglądu, naprawdę zadziwiał wielkością. Na zdjęciach wydawał się mniejszy.

- Witajcie w domu. - odezwał się Karol, ku mojemu zdziwieniu po Hiszpańsku.

Mama oczywiście oniemiała z zachwytu, ile to musiał się tego uczyć - choć według mnie pokaleczył to zdanie. Ja natomiast, rzuciłam mu tylko nienawistne spojrzenie. DOM, to zdecydowanie za DUŻE określenie, na budynek, który stał prze de mną. Bynajmniej za duże, co do mojej osoby. To, że obecnie jestem tu zameldowana, wcale nie oznacza, że mój dom jest tutaj. Mój dom znajduje się w Hiszpanii, w Madrycie. TAM gdzie moja rodzina, przyjaciele i Pablo, ale na pewno nie TUTAJ.

- Chodźmy. - wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. tym razem zwracając się już do nas w swoim ojczystym języku- Moje córki na pewno już czekają z kolacją.

Ciągnąc za sobą walizkę weszłam do "mojego nowego domu". Nie wiem kto go urządzał, ale miał on dobry gust, skoro nawet korytarz potrafił wzbudzić we mnie zachwyt. Co jak co, ale od zawsze marzyłam by pracować jako dekoratorka wnętrz i bardzo się tym interesuje, więc dobrze się na tym znam, a to pomieszczenie na prawdę wzbudza zachwyt. Ściany były w odcieniach brązu i beżu - podobnego, do elewacji budynku. W rogu przy drzwiach stał czarny wieszak na ubrania, a przy nim skrzynia, wykonana z jasnego drewna. Ściany pokrywały biało czarne zdjęcia, oprawione w białe ramki, natomiast znajdujące się między nimi drzwi, prowadzące do różnych pomieszczeń w domu, były wykonane z tego samego drewna co skrzynka przy wieszaku. Calutki korytarz przecinały szklane schody. Aż pierwszy raz podekscytowałam się przeprowadzką, nie mogąc się doczekać zwiedzania reszty.

Nagle jedne z drzwi otworzyły się i pojawiła się w nich bardzo ładna blondynka. Włosy sięgały jej za łopatki i kręciły się na końcówkach. Oczy miała koloru intensywnie niebieskiego, a osłaniały je długie, gęste, czarne rzęsy. Jej nosek był mały i zgrabny, za to usta - duże i pełne. Dziewczyna wyglądała po prostu jak Miss Universe 2016, nic dodać nic ująć.

Suuuuuper. Jeśli każda tutejsza nastolatka to taka piękność, to mam przerąbane. Niby nie jestem brzydka, czy coś. Wiele osób mówiło, że zazdrości mi moich lekko kręconych,  brązowych włosów, ale poza nimi nie widziałam w sobie nic nadzwyczajnego. Typowa nastolatka. No może z Polek będą wyróżniać mnie lekko ciemniejsza cera i brązowe, prawie czarne oczy. Poza tym chyba (mam nadzieję) wmieszam się w tłum.Mam dość mały nos i średniego rozmiaru usta. To chyba normalne. Przeciętna uroda, za to takiej piękności jak córka Karola nie spotyka się na ulicach.

- Laura...- z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos mężczyzny. - To jest Helena.

- Możesz mówić po prostu Lena - posłała mi (jak można się łatwo domyśleć) idealny uśmiech, który starałam się odwzajemnić, i podała mi rękę.

- Laura. - przedstawiłam się.

- Gdzie Monika?- zwrócił się do dziewczyny jej ojciec.

- Powiedziała, że tu nie przyjdzie...- odparła troszkę zmieszana. - Jest na górze.

- Przepraszam, zaraz wrócę.

- Monika to moja siostra bliźniaczka, więc tak jak ja, jest w twoim wieku. - po raz kolejny się do mnie uśmiechnęła, jednak tym razem nie chciało mi się już zmuszać do odwzajemnienia jej gestu.

- Jesteście identyczne? - zapytałam udając zaciekawienie. Szczerze powiedziawszy, w ogóle nie interesowało mnie to, czy w domu są dwie zniewalająco śliczne dziewczyny, czy może przy drugiej nie będę się czuła jak brzydkie kaczątko. Mało co mnie interesowało co Helena, w ogóle do mnie mówi. Było mi głupio z tego powodu, bo wydaje się być naprawdę sympatyczną osobą. Widzę, że stara się nawiązać ze mną kontakt, abym poczuła się bardziej komfortowo w nowej sytuacji, w której się znalazłam, ale prawda jest taka, że żadna uprzejma osoba nie jest w stanie mnie rozchmurzyć. To nie moja wina, że nie potrafię udawać, iż wszystko gra, kiedy nie mogę przytulić Pablo, bo jest 3 316 km. o de mnie.
- Tak.- odpowiedziała mi i podeszła do mojej mamy, najwyraźniej zauważając, że nie mam ochoty na rozmowę.

- Hej.- usłyszałam nieprzyjemne mruknięcie i spojrzałam na schody, na których pojawiła się dziewczyna żadnym detalem nie różniąca się od Heleny. No może poza miną i tym, że w jej oczach nie dało się wyczytać tego entuzjazmu co u jej siostry.

- Hej.- odparłam jej tym samym tonem, aż się zdziwiła. Zapewne spodziewała się uradowanej nastolatki, cieszącej się na wyprowadzkę do tak luksusowego domu biznesmena, więc zszokowało ją moje zachowanie. Wiedziałam, że nie jest zadowolona z naszej wprowadzki, to i ja nie miałam zamiaru udawać.

- Kolacja jest na stole. Chodźcie, bo zaraz wystygnie. Potem oprowadzę Cię po domu Laura.- zawołała Helena, wyczuwając panujące napicie między mną, a drugą z bliźniaczek.

Wszyscy posłusznie, bez słowa weszliśmy do, jak się zdążyłam zorientować, jadali.

I tutaj oniemiałam z zachwytu. Chyba serio zapytam Karola, czy czasem nie zatrudniali profesjonalisty do zaprojektowania domu. Na samym środku stał wielki, biały stół, w okół którego ustawione były szare krzesła. Na każdym z nich leżała śnieżnobiała, puchata poduszka ozdobna.

Na przeciwko nas widniały wielkie drzwi tarasowe, zajmujące większą część ściany. Na prostopadłej to tej ścianie, znajdował się kominek z szarej cegły, nad którym wisiał ogromny portret. Rozpoznałam na nim Helenę, Monikę oraz Karola. Był tam jeszcze jeden chłopak, zapewne trzecie dziecko mężczyzny, które nie wiadomo gdzie jest, ale nie przyjrzałam mu się uważnie. Kiedy spojrzałam na kolejną ze ścian, zrozumiałam, że w tym domu musi panować prawdziwie rodzinna atmosfera między mężczyznom, a jego dziećmi. Sama ścianka pokryta była tą samą cegłą co kominek, a na niej wisiało pełno białych półek wypełnionych kwiatami i zdjęciami rodzinnymi. To nadawało temu nowoczesnemu pomieszczeniu, przytulność, co mega mi się spodobało.

- To jest przepyszne, prawda Laura?- mama szturchnęła mnie w ramię, a ja powróciłam do rzeczywistości. Kiedy ja niby zdążyłam usiąść do stołu i nałożyć sobie stek?

- Tak bardzo.- uśmiechnęłam się do Heleny. Nie sadziłam, że tak łatwo będzie mi odróżniać bliźniaczki, ale nadąsana mina Moniki niczym nie przypominała rozpromienionej buzi Leny.

- Uczyłam się tego przepisu z dwa miesiące, mam nadzieje, że smakuje.- zaśmiała się.

- Tak jest cudowne. - pochwaliła ją moja rodzicielka, za to na mnie popatrzyła karcąco. Chyba nie zrobiłam takiego pierwszego wrażenia, jakie by mama chciała abym zrobiła. Nie obchodziło mnie to jednak. Skoro ona nie liczy się z moimi uczuciami, dlaczego ja mam przejmować się tym, czy jest jej za mnie wstyd czy nie? Mam to wręcz w głębokim poważaniu.

- Od kiedy idziesz do szkoły Laura? - zadziwiające jest to, jak Helenie bardzo zależy na złapaniu ze mną kontaktu. Przez to jest mi jeszcze bardziej głupio, że tak lekceważąco do niej podchodzę. Jednak w tym momencie byłam na tyle zła, że po prostu wzruszyłam ramionami. - Ogólnie rok szkolny zaczął się tydzień temu, a jutro poniedziałek... - przerwała, biorąc łyk świeżo wyciskanego soku pomarańczowego. - ale zapewne jesteś zmęczona podróżą, więc jutro jeszcze z nami nie pójdziesz.- dodała.

- Właściwie to nie ma problemu. Nie jestem zmęczona, zresztą na pewno zdołam się wyspać. Nie chcę mieć jeszcze więcej zaległości. Pójdę jutro. -postanowiłam. Serio wolałam iść do szkoły, niż siedzieć i dobijać się myślami, słuchając narzekań mamy, jak to zawiodłam jej oczekiwania.

- Fajnie. Chętnie Cię oprowadzę.

- Yhm.- wybąkałam, urywając tym samym rozmowę.

Przez chwilę znów panowała niezręczna, chodź dla mych uszu kojąca cisza, ale oczywiście musiała być ona przerwana przez moją mamę.

- A gdzie Filip?

- A no tak.- zaśmiał się jej narzeczony. - Jest na klasowej wycieczce do Krakowa. - sprostował. - Filip to, jak już się pewnie domyśliłaś, mój najstarszy syn. Ma osiemnaście lat. - zwrócił się do mnie.

- Aha. - odparłam bez entuzjazmu - Super. - dodałam sarkastycznie, choć nie planowałam by tak to zabrzmiało.

- Laura!- moje imię, mama wycedziła przez zęby i już wiedziałam, że jak tylko znajdziemy się sam na sam, dostanę niezły ochrzan. Jednak w ogóle mnie to nie rusza.

- Co Laura?- odparłam ironicznie. - Nie mam zamiaru...- zaczęłam z zamiarem wyrzucenia z siebie wszystkiego co mnie dręczy, ale przerwała mi Monika, gwałtownie wstając od stołu.

- Słuchaj młoda!- spojrzała na mnie złowrogo.- Mi też nie uśmiecha się mieszkać z tobą pod jednym dachem, ale zaciśnij zęby i się trochę ogarnij, co?! - wrzasnęła.

- Monika! - krzyknął Karol.

- Tobie też to radzę.- prychnęłam.

- Laura!- moja rodzicielka, również podniosła ton głosu.

- Dziękuję najadłam się.- odparła blondynka i odeszła od stołu. Miałam ochotę zrobić to samo, ale nawet nie wiedziałam gdzie mogę się udać, więc po prostu usiadłam z spowrotem. Choć nie patrzyłam na mamę, czułam jej wzrok na sobie i to, że moje kłopoty wzrastają coraz bardziej. Natomiast ja coraz bardziej miałam to gdzieś.

Reszta kolacji przebiegła raczej w napiętej atmosferze. Na koniec Karol zaproponował, aby Helena pokazała mi mój nowy pokój, a on posprząta po kolacji. Moja mama od razu zaoferowała pomoc, ale po jej spojrzeniu, rzucanym w moją stronę, łatwo było się domyślić, że zaraz potem przyjdzie do mnie. Zresztą, Polak miał zamiar zrobić to samo w przypadku swojej córki, której nie przypadłam do gustu - ze wzajemnością.

- Słabo wyszło. Przepraszam Cię za moją siostrę. - powiedziała Lena, kiedy już byłyśmy na piętrze. Swoją drogą ten korytarz wyglądał jak bliźniak tego na dole. To był ciekawy pomysł. EJ LAURA DZIEWCZYNA DO CIEBIE MÓWI, A TY SIĘ KORYTARZEM ZACHWYCASZ.

- Nie masz za co. Mogłam być bardziej taktowna, w rozmowie. Strasznie Cię przepraszam za moją dzisiejszą złość i niechęć. To nie tak, że Cię nie lubię Po prostu...

- Tak wiem.- przerwała mi.- Na pewno jest Ci ciężko. Podejrzewam, że w Hiszpanii zostawiłaś wiele bliskich osób, by móc wprowadzić się do nowego faceta twojej mamy. Nie wiem, czy ja bym w ogóle się na coś takiego zgodziła. Pewnie bym się sprzeciwiła. - No nie powiem, byłam w szoku. Ona i sprzeciw? Jest taka idealna i grzeczna. A może tylko mi się tak wydaje? Nie podzieliłam się jednak z nią moimi rozmyśleniami, bo może sprawiłabym jej tym przykrość, więc tylko przytaknęłam.- No nic. - uśmiechnęła się. - Ty masz pokój tu, mam nadzieje, że Ci się spodoba. Pomagałam w wystroju. Zostawię Cię, bo pewnie chcesz być teraz sama. W razie jakby co, moje królestwo jest tutaj.- otworzyła drzwi, które znajdował się naprzeciwko moich. - Wbijaj kiedy chcesz.- dodała i weszła do środka.

Z głośnym westchnieniem nacisnęłam klamkę, i również weszłam do swojej sypialni.

- Wow.- z zachwytu szepnęłam sama do siebie. Ten pokój był powalający, rewelacyjny, fantastyczny. Zaczynam się zastanawiać, czy Lena nie jest jakąś legendarną postacią z bajek, bo dopasowała wszystko idealnie w stu, a nawet dwustu procentach do mojego gustu. Na miętowe ściany mojego pokoju, mogłabym wgapiać się godzinami. Świetny kolor, cudowny odcień, po prostu niesamowity. Na jednej z ścian stało ogromne BIAŁE łóżko z wieloma kolorowymi poduszkami na nim. Z jego prawej strony znajdowała się malutka szafeczka nocna, tego samego koloru, a na niej stała lampka nocna, której klosz pokryty był kolorowymi kwiatkami. Na ścianie nad łóżkiem widniały kolorowe lampki, które mnie po prostu zachwyciły. Na przeciwko drzwi mieści się dość spore okno, pod którym jest biała szuflada, a na niej jasno różowy materac, niebieski kocyk i kolorowa poduszka. Wszystko razem sprawia wrażenie kanapy pod oknem. TAKIE COŚ MARZYŁO MI SIĘ OD ZAWSZE! Zaraz obok "sofy" stoi biurko z krzesłem obrotowym. Na blacie zauważyłam miętową, pustą ramkę, abym mogła włożyć tam sobie jakieś zdjęcie. Ścianę na przeciw łóżka w całości zajmują szafy na ubrania a zaraz przy drzwiach mam półki na książki. Oczywiście wszystkie meble są koloru białego, a w połączeniu z kolorowymi ozdobnikami, na nich i miętowymi ściananami daje efekt WOW.

Zachwycanie się moją nową sypialnią, przyniosło mi chwilę radości. Chwila, czyli jakieś dwie minuty, bo już po chwili przypomniałam sobie, że ten wymarzony i wyśniony pokój, znajduje się ponad 3 000 kilometrów od Pablo, Marcelii i całej mojej rodziny. Po raz setny dzisiaj, do oczu napłynęły mi łzy...  Jednak zanim pozwolę im swobodnie popłynąć po policzkach, muszę zacisnąć zęby i iść z całego serca podziękować Helenie, bo bardzo się postarała.

Kiedy już miałam otwierać drzwi, do pokoju wparowała moja mama. Teraz to się zacznie, pomyślałam. Jednak zamiast krzyku, dostałam rozczarowanie.

- Czemu mi to robisz, dziecko.- westchnęła i usiadła na łóżku.- Dlaczego się tak zachowujesz?

- Ja?! - naprawdę starałam się łagodnie, ale aż wszystko we mnie buzowało. - Czy ty chociaż raz spytałaś czy w ogóle chcę tu być?!

- Laura...

- NIE MAMO! Musiałam zostawić Pablo i Marcele i...

- LAURA! Nie jesteś pierwszą, ani ostatnią nastolatką, która musiała wyjechać, bo rodzice postanowili się wyprowadzić. Wiem, że Ci ciężko, ale zrozum, że po czasie się zaklimatyzujesz. Jestem pewna, że Ci się tu spodoba.

- Mogłam zostać z babcią.

- I siedzieć jej na głowie?

- Nie byłabym dla niej ciężarem.

- Jesteś moją córką i chcę cie wychować.

- Jestem prawie dorosła.

- Właśnie prawie! Proszę nie odnoś się tak do Karola i dziewcząt.- zmieniła temat.

- A Monika może?

- Karol z nią rozmawia. Musicie się jakoś dogadać.

- Nic nie muszę.

- Helena i Karol próbują być dla Ciebie mili. Dlaczego tego nie doceniasz?

- Helenę już przeprosiłam, Karola przeproszę przy śniadaniu, pasuje?

- Dziękuję. - westchnęła.

- Spoko. A teraz przepraszam, ale chcę się rozpakować.

- Jasne.... - odparła i wyszła, spoglądając na mnie ze zmartwieniem.

Zrezygnowałam z podziękowania Lenie. Zrobię to jutro. Przy moim teraźniejszym humorze, znów ją urażę na 100 %.

W sumie wyciągnięcie wszystkiego z walizek i poukładanie na swoje nowe miejsca wcale nie zajęło jakoś mega wiele czasu, chociaż jak skończyłam była już 20:00. Zabrałam z szafy pidżamę, kosmetyczkę i udałam się ze wszystkim w poszukiwaniu łazienki...

 Dla mnie, jak i zapewne dla wielu osób prysznic jest specjalnym miejscem do przemyśleń... Czy aby na pewno dobrze robię oburzając się na cały świat? Przecież nie ma szans, aby mama zmieniła swoją decyzję, a ja nie mogę chodzić cały czas naburmuszona. Więc co mam zrobić? Udawać, że wszystko gra, choć tak naprawdę mam ochotę rozryczeć się jak dziecko?

Spod kabiny wyszłam w jeszcze gorszym humorze niż weszłam. Bo przecież smutek, zażenowanie i żal są gorszymi uczuciami od wściekłości i rozdrażnienia.

Jednym z ręczników szybko owinęłam mokre włosy, a drugim wytarłam ciało do sucha, po czym ubrałam moją ulubioną, dwuczęściową pidżamę w pandy. Następnie umyłam zęby, zmyłam makijaż, którego i tak już praktycznie nie było i nakremowałam twarz kremem nawilżającym, po czym wyszłam z łazienki. W tym samym czasie ze swojego pokoju wychodziła Helena, z zamiarem udania się do toalety (co stwierdziłam po trzymanych w jej rękach pidżamie i ręczniku).

No nic... Skoro się spotykamy, podziękowania należy wygłosić już teraz, choć nie mam na to minimalnej ochoty.

- Helena...- zaczęłam, jednak ta weszła mi w słowo.

- Proszę mów Lena. Nie lubię jak używa się mojego pełnego imienia.- zaśmiała się.

- Dobrze... więc Lena...- poprawiłam się.- Chciałam Ci bardzo podziękować za wystrój pokoju, jest nieziemski.

- Cieszę się, że ci się podoba.

- Skąd wiedziałaś, że tak uderzysz w mój gust? - Spytałam, aby upewnić się czy na pewno nie jest jakąś wiedźmą, ale dobrą, najwyraźniej.

- Twoja mama jak ostatnio u nas była, powiedziała mi, że robiłaś projekt wymarzonego pokoju. Postarałam się go w miarę odtworzyć. Sądząc po twojej minie, chyba mi się udało. - uśmiechnęła się, a ja zdałam sobie sprawę, że również się szczerzę. Chyba po raz pierwszy, zupełnie bez żadnego udawania, odkąd tu przyjechałam.

- Zdecydowanie. Jest mega. - przyznałam.

- Cieszę się.

Właśnie w tej chwili, usłyszałam z mojego pokoju, charakterystyczny dźwięk przychodzącego SMS'A, więc przeprosiłam Helenę i udałam się do sypialni. Od razu rzuciłam się na łóżko, zabierając po drodze komórkę z biurka. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam 4 nieodczytanych wiadomości w tym 2 od Pablo i 2 od Marcelii. Poczułam się idiotycznie, że dopiero teraz to zauważyłam, no ale to się da prosto wyjaśnić. Przejechałam palcem po ekranie i odblokowałam sprzęt, po czym weszłam w wiadomości i otworzyłam te od chłopaka.

"Hej Laura... Wiem, że masz teraz dużo na głowie i w ogóle, ale bardzo bym chciał wiedzieć, jak się trzymasz i jak minął Ci lot ? "

Zaraz po niej przeczytałam kolejną:

"Heeeej Laura? Powiedz czy wszystko w porządku? Zrobiłem coś nie tak? Proszę odezwij się, bo martwię się o Ciebie :/ "


Tę ostatnią wysłał przed chwilą więc szybko zaczęłam odpisywać.


"Cześć Pablo. Nie nic złego nie zrobiłeś, przepraszam, że dopiero teraz piszę, ale nawet nie zaglądałam w komórkę... Lot minął całkiem w porządku. Spędziłam go na spaniu. Tutaj jest w miarę... Piękny dom. Karol jest spoko, tak jak jego córka Helena. Wierz, że odtworzyła mój projekt pokoju? Muszę wysłać Ci zdjęcia, bo jest zniewalający. Za to jej bliźniaczka - Monika, jest identyczna z wygląda, ale ona w przeciwieństwie do Leny ( bo tak kazała do siebie mówić) nie jest zadowolona, że tu jesteśmy. Ja też nie. Raczej się z nią nie dogadam. Jest jeszcze jakiś starszy syn, ale ponoć znajduje się obecnie w Krakowie na wycieczce szkolnej czy coś. A co do tego jak się trzymam to będę z Tobą szczera. ŹLE. Tak bardzo bym chciała żebyś tu teraz był i mnie mocno do siebie przytulił... :'( Po przyjacielsku... oczywiście."


Po wysłaniu SMS'A natychmiast odczytałam co takiego wypisuje moja przyjaciółka.


"Hej kochana... Jak Ci minął lot? Poznałaś już kogoś? Spoko są? Jak nowy dom? Kiedy przyjedziesz? Kiedy idziesz tam do szkoły? Jak tam twoja mama? Pozdrów ją. Tęsknię :("


Cała Marcela. Milion pytań.


" LAURA! Musze Ci coś koniecznie opowiedzieć! Jak będziesz miała czas proszę odpal kamerkę internetową i do mnie zadzwoń! "


No tak. Tym faktycznie mnie zaintrygowała. Co takiego ma mi do powiedzenia? Spojrzałam na zegarek... 21:30. Ok... Jest za późno, na rozmowę przez kamerkę. Nacisnęłam na budkę z napisem "odpisz" i wystukałam na klawiaturze:


" Hej kochana. Dziś to już nie dam rady. Wybacz Marcela, ale jestem na maksa zmęczona Wszystko opowiem Ci jutro, zgoda? Buziaki <3 "


Odłożyłam telefon na szafkę nocną i choć usłyszałam, że któreś z nich mi odpisało już nie chciało mi się sprawdzać, a tym bardziej odpisywać. Oczy same mi się kleiły i już po chwili odpłynęłam w objęcia Morfeusza.



Witam wszystkich :* Tak zapowiada sie rozdzial drugi :* mam szczerą nadzieję ze wam sie podoba. Jesli nie smialo napiszcie co jest nie tak a postaram sie to naprawic. Zerkajac na statystyki jest coraz wiecej wyswieten. Bardzo mi milo :*
No to co? Ja lece i bardzo prosze o szczere komentarze. Chcialabym poznac wasza opinie.
Do nastepnego rozdzialu :*
aaa wlasnie. Tak jak pytalam pod poprzednim postem. Jesli chcecie aby rozdzialy byly dluzsze lub krotsze piszcie ;)
no to papa :*
Milego wieczoru.



Laura Lauren <3



2 komentarze:

  1. Hej Laura Lauren!
    Wow, ten rozdział jeszcze lepszy od pierwszego. Podobało mi się z jaką dokładnością opisywałaś pomieszczenia. Ciekawe czy szkoła spodoba się jej tak samo jak pokój. Dobra lecę dalej czytać.
    ~Shiny~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej ! Super, że to mówisz, bo nie byłam pewna czy to się w ogóle podoba i czy może nie mam przestać :o Ale skoro się podoba, postaram się opisywać więcej :)

      LAURA LAUREN <3

      Usuń