poniedziałek, 31 października 2016

Bardziej niż bym przypuszczała

Uwaga Uwaga! Dzisiejszy rozdział chciałabym zadedykować ANONIMKOWI LENKA , która wiernie komentuje moje rozdziały. Twoje miłe słowa są dla mnie bardzo ważne, dziękuję :D




- Proszę. - Filip wręczył swojej siostrze bilety, które wcześniej kupił z Antkiem.
- Kanapy?- zaśmiała się dziewczyna. - Czyli co? Ja z Laurą, a wasza dwójka razem? - wskazała na chłopaków, którzy zrobili zniesmaczone miny. 
- Nie przemyśleliśmy tego. - brat Heleny nerwowo podrapał się po karku. 
- Cóż Laura. Jesteś skazana na Filipa. - Antek wzruszył ramionami i objął swoją dziewczynę w pasie. 
- Nie ma sprawy. - roześmiałam się, kiedy zauważyłam speszoną minę jego przyjaciela. - ALE! Kanapy są obok siebie, więc z Leną siedzimy od zewnątrz, żeby siedzieć obok siebie. 
- Zgoda. 
- Co chcecie do jedzenia? - zapytał Filip. - My stawiamy. 
- Ja popcorn i colę - oznajmiła jego siostra. 
- Ja to samo. - odparłam. 
- Wezmę nam jeszcze jakieś nachos'y. - zdecydował i poszedł do kasy. 
Kilka minut później siedzieliśmy już na swoich miejscach. Były w ostatnim rzędzie, więc mieliśmy dokonały wzgląd na całą salę, która powoli zaczęła się zapełniać, aż w końcu nie było ani jednego wolnego fotela - całe pomieszczenie wypełnione było nastolatkami. 
- Chyba faktycznie nie będzie jutro zbyt dobrej frekwencji. - zaśmiałam się do Heleny, a w tym momencie wszystkie światła zgasły, a na ekranie zaczęły wyświetlać się reklamy. 
Oparłam się wygodnie na fotelu i korzystając z okazji, że pierwszy horror jeszcze się nie zaczął, dyskretnie napisałam mamie SMS'A, że już jesteśmy na miejscu i nie musi się martwić. 
- Boisz się horrorów? - zagadnął szeptem Filip. 
- Tylko troszeczkę. Jeśli ogłuchniesz, przez moje krzyki to już z góry przepraszam. - zażartowałam, a on zrobił udawaną, przestraszoną minę i położył między nas kubek popcornu. 
- Boję się ciebie. 
- I dobrze. - poruszałam brwiami, a ten już nie wytrzymał i zaśmiał się, zakrywając usta ręką.
- Cicho tam. - syknęła jakaś dziewczyna siedząca przed nami. - Zaczyna się. 
Faktycznie się zaczęło. Z tego co wcześniej udało mi się wyczytać film miał być o jakimś nawiedzonym pałacu, do którego uczniowie pewnej szkoły trafili na kilka nocy. 
Po fabule wydawał mi się mało straszny, ale już po 20 minutach czułam jak cała się trzęsę. W pewnym momencie nie wytrzymałam i tak mocno wystraszyłam się tego, co działo się na ekranie, że odruchowo złapałam rękę Filipa i mocno ją ścisnęłam. 
- Tylko troszkę?- wyszeptał rozbawiony. 
Dopiero wtedy zdołałam zacząć myśleć racjonalnie i spojrzałam na nasze zaciśnięte dłonie. Dopiero teraz również, zdałam sobie sprawę, jak bardzo w ciągu trwania filmu zdołałam przybliżyć się do chłopaka. AŻ TAK BARDZO SIĘ BAŁAM? Speszona spojrzałam na niego, a wtedy uświadomiłam sobie, że jesteśmy naprawdę zbyt blisko, bo nasze twarze dzieliły jedynie centymetry. Mimo, że chciałam i wiedziałam, że powinnam się odwrócić siedziałam tak bezczynnie, trzymając go za rękę i wpatrując się w jego czekoladowe oczy. Dałabym sobie rękę uciąć, że on podnosząc kąciki ust, minimalnie się do mnie przybliżył, ale nie zdążyłam tego ocenić, bo cała sala jak na sygnał się wydarła, a my odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. 
Lekko skrępowana przysunęłam się jak najbliżej Leny nachylając się i coś jej tam mówiąc, żeby nie wyszło, że specjalnie odsunęłam się od chłopaka. Kontem oka widziałam, że i on się speszył.Siedział teraz wgapiony w wielki ekran, sącząc napój gazowany. 
Nie miałam pojęcia co to przed chwilą było i nie wiedziałam, czy w ogóle chce wiedzieć. Próbowałam to sobie jakoś poukładać, aż w końcu doszłam do wniosku, że bezsensownie sobie coś wkręcam, więc postanowiłam zachowywać się całkiem normalnie. NIC się nie wydarzyło. 
W sumie do końca filmu praktycznie nie patrzyłam na Filipa, choć wiedziałam, że on od czasu do czasu mi się przygląda.  
Kiedy pierwszy horror się skończył ogłoszono 10 minut przerwy, oznajmiłam wszystkim, że muszę pójść do łazienki i szybko wyszłam z sali. Musiałam się zmyć na te dziesięć minut, aby uniknąć rozmowy z chłopakiem, która wydawała mi się w tym momencie bardzo krępująca.
- Ogarnij się Laura. - powiedziałam do swojego odbicia i w tym momencie drzwi się otworzyły, a stanęła w nich Lena. Miałam szczerą nadzieje, że dziewczyna była zbyt zajęta filmem, bądź swoim chłopakiem żeby zauważyć tą dziwną sytuację zaistniałą między mną i jej bratem.
- Co robisz? - spytała zupełnie niewinnie, więc odetchnęłam z ulgą. Nawet jeśli coś zauważyła, najwyraźniej nie miała zamiaru poruszać tego tematu.
Popatrzyłam na nią chwilę, bo nie do końca wiedziałam co odpowiedzieć, aż w końcu wypaliłam:
- Chciałam pomalować usta. Od tego popcornu zrobiły się strasznie suche. -włożyłam rękę do torebki i wyłowiłam z niej pomadkę.
- Masz rację. - uśmiechnęła się i podeszła do mnie, spojrzała w lustro i zrobiła to samo co ja. - Wracamy na sale?
- Em... - chciałam się jakoś wymigać, bo do rozpoczęcia kolejnego filmu zostało kilka minut, ale jednak nic nie mogłam wymyślić. - Jasne - odparłam zrezygnowana.
Miałam cichą nadzieję, że Filip gdzieś się zmył, jednak kiedy weszłam do sali, od razu go zauważyłam.
- Gdzie byłyście? - zapytał, gdy zajęłam miejsce obok niego. - Omawiałyście wrażenia z filmu? - powiedział to z lekkim przekąsem i swawolnym uśmiechem, więc od razu zrozumiałam o co mu chodzi. Przeszła mnie nagła fala gorąca.
- Bardzo śmieszne. - wymamrotałam.
Chłopak tylko się zaśmiał i zaczął zajadać się nachosami. W sumie może i ma do tego lepsze podejście? Najwyraźniej postanowił udawać, że nic się nie stało. A może nic się nie stało? To co się wydarzyło było chwilą, impulsem, dziwnym przypadkiem, szokiem. Zdecydowanie za dużo sobie wkręcam. Filip podchodzi do tego z żartem i takie podejście zdecydowanie odpowiadało mi o wiele bardziej, niż takie przejmowanie się mimo, że nic się nie stało.
Dopiero co zrozumiałam, że nie warto gniewać się na cały świat, za to że musiałam wyprowadzić się do Warszawy. Dopiero co zrozumiałam, że tu też są super ludzie i że tu też mogę spełnić swoje marzenia. A teraz mam zepsuć sobie to wszystko, bo za bardzo się wszystkim przejmuje? Nic się nie stało. Tego warto się trzymać.
- Filip, zostawisz coś dla mnie? - zaśmiałam się wyrywając mu nachos'y z ręki.
- Niech ci będzie. A właśnie. Jakbyś się bała i znowu miała złapać mnie za rękę, to się nie obrażę.
- Spadaj głupku. - szturchnęłam go w ramię i udając obrażoną, odsunęłam się w stronę Leny. Ten tylko zaczął się śmiać i wtedy rozpoczął się kolejny film.
Tym razem było to o jakiś zmutowanych potworach, rządnych krwi. Ten był nie mniej straszny, niż poprzedni. Siedziałam i zaciskałam skrawek sweterka.
Filip chyba to zauważył, bo nagle wziął moją rękę ściskającą kawałek bawełny.
- Jaja sobie robisz? - szepnęłam zdziwiona.
- Przecież widzę jak się trzęsiesz. - roześmiał się cicho.
- Przestań się nabijać Filip, tamto to był głupi odruch. - chciałam żeby to zabrzmiało oskarżycielsko, ale mimowolnie i ja się zaśmiałam.
- Dobra, dobra - uniósł ręce w geście obronnym - Już zostawiam twoją rękę w spokoju.
- Miło z twojej strony. - odparłam ironicznie i wsadziłam dłoń w kubeł od popcornu.


Cały maraton zakończył się o 02:00. Razem z Leną i Filipem odprowadziliśmy Antka do domu, a później udaliśmy się do "naszego". Był mały problem z tym, kto pierwszy idzie do łazienki. Co prawda Filip ustąpił oznajmiając, że idzie ostatni, ale ja i Lena wciąż wysuwałyśmy pełno argumentów, dla których to miałyśmy skorzystać z prysznica wcześniej, dlatego rozegraliśmy to tradycyjnie KAMIEŃ, PAPIER NOŻYCE. Miałam szczęście - mój kamień wygrał z nożycami Heleny.
- Baby - westchnął chłopak, kiedy byliśmy już pod domem.

Po zabraniu rzeczy z pokoju, poszłam do łazienki. Tam przygotowałam się do spania.
Kiedy weszłam do swojej sypialni, zobaczyłam siedzącego na łóżku Filipa. Pisnęłam cicho na jego widok.
- Wystraszyłeś mnie. - złapałam się za serce, uspokajając oddech.
- Taki był zamiar. - odpowiedział z triumfalnym uśmieszkiem.
- Czego szukasz u mnie o trzeciej w nocy? - stanęłam z założonymi rękoma i podniosłam brwi.
- Swojego telefonu. -odparł. -  Zdaje się, że dałem ci go do przechowania.
- A no może dałeś. - postanowiłam się trochę podroczyć. - Ale niezbyt zasłużyłeś żeby go dostać z powrotem. - popatrzyłam na niego znacząco.
- Śmieszne. - uśmiechnięty od ucha do ucha wstał z łóżka i podszedł bliżej mnie. - Dasz mi telefon? - wyciągnął otwartą dłoń w moją stronę.
- A może proszę? - również się przybliżyłam.
- Mam prosić o własny telefon? - zrobił kolejny krok do przodu.
- Mógłbyś - ponownie zmniejszyłam dzielącą nas odległość i wtedy on niespodziewanie podszedł do półki, na której leżała moja torebka.
- To sam sobie wezmę. - stwierdził pewnym siebie głosem.
- NIE MA MOWY! - roześmiałam się w głos podbiegając do niego i zabierając torebkę, która już zdążyła dostać się w jego ręce.
- Oddawaj. Ej no nie będę szarpał dziewczyny.
- Więc chyba musisz poprosić. - wzruszyłam ramionami.
- Mam lepszy pomysł -powiedział i...  ZACZĄŁ MNIE ŁASKOTAĆ. Chłopak roześmiał się w głos, a ja chcąc nie chcąc mu wtórowałam.
Nie wiem ile mnie tak torturował, ale przestał kiedy drzwi otworzyły się z impetem. Oboje spojrzeliśmy w ich stronę, a naszym oczom ukazała się Monika, która z tą czupryną, zaspaną i zarazem wściekłą miną, przypominała te potwory z 2 filmu na maratonie.
- Możecie się zamknąć?- syknęła przez zaciśnięte zęby. - JEST TRZECIA W NOCY, NIEKTÓRZY PRÓBUJĄ SPAĆ! - warknęła i wyszła trzaskając drzwiami.
Filip i ja w szoku spojrzeliśmy na siebie, ale już po chwili turlaliśmy się na podłodze, płacząc ze śmiechu.
- MOŻECIE SIĘ ZAMKNĄĆ?!- Zaczął przedrzeźniać siostrę.
- Hahahaha to było dobre. - ponownie zaczęłam się chichrać, dopiero kiedy się uspokoiliśmy ponowne się odezwałam:
-  W sumie... Dlaczego nie poszła z nami?
- Wiesz pytałem się jej, ale powiedziała, że nie ma ochoty.
- Czuję się trochę winna. - przyznałam, wyciągając telefon z torebki i podając go chłopakowi.
- Dzięki, ale czemu czujesz się winna?
- Pewnie gdyby nie ja, poszłaby z wami.
- Nie rozumiem? -  usiadł na łóżku i gestem ręki pokazał abym i ja zrobiła to samo.
- Przecież gdybym nie poszła z wami, ona by poszła.
- Nie myśl tak. Monika nie powinna być na ciebie obrażona tylko dlatego, że twoja mama jest z naszym tatą. My chcemy mieć z tobą jak najlepszy kontakt, a ona powinna to zrozumieć.
- Mimo to czuje się jakbym zabierała jej rodzeństwo.
- Wydaje ci się. - niespodziewanie objął mnie ramieniem, zauważywszy, że zaczyna robić mi się serio przykro. - Ona zawsze wolała towarzystwo swojego chłopaka i ich znajomych. Wiesz Antek jest moim przyjacielem, a Lena jego dziewczyną. Tak wyszło, ale to sprawia, że spędzamy więcej czasu razem, na przykład na takich wspólnych wypadach ze znajomymi jak dziś Przez to, że są razem ja i Lena mamy wspólnych przyjaciół i chcąc nie chcąc widujemy się częściej, niż z Moniką. Ona czasem dołącza, ale dość rzadko. Ma swoich znajomych.
- Skoro tak mówisz...
- Nie przejmuj się. To nie twoja wina. Monika pierwsza na ciebie naskoczyła.
- Dlaczego bronisz mnie a nie własnej siostry?
Chłopak najwyraźniej lekko się speszył, ale już po chwili odpowiedział:
-Po prostu wiem, że mam rację, i że nie jesteś niczemu winna.
- Dziękuję Filip.
- Za co?
- Za dzisiejszy dzień i rozmowę teraz. Bardzo dziękuje. - uśmiechnęłam się do niego wdzięcznie, po czym mocno przytuliłam. TAK PO PRZYJACIELSKU, NA PODZIĘKOWANIE.
- Nie ma za co. - pogładził mnie po plecach. - Nie przejmuj się już.
- Okej. - zgodziłam się.
- Myślę, że Lena już wyszła z łazienki. Więc teraz moja kolej. Do jutra. Śpij dobrze. - wstał z miejsca i podszedł do drzwi, po czym je otworzył i wyszedł.
Jeszcze przez chwile siedziałam na łóżku i myślałam o wydarzeniach dzisiejszego dnia. Nigdy bym nie pomyślała, że w tak krótkim czasie zacznę się cieszyć, że tu przyjechałam. I to wszystko ze względu na dwie osoby. Mowa oczywiście o Helenie - mojej przyszłej siostrze i Filipie... - chłopakowi, którego polubiłam zdecydowanie bardziej niż bym mogła przypuszczać.
Kiedy tak myślałam zdałam sobie sprawę, że nie odzywałam się dziś do Marceli i co dziwniejsze DO PABLO... A najlepsze jest to, że byłam tak zajęta wydarzeniami dzisiejszego dnia, że nawet o nim nie myślałam. Z jednej strony zrobiło mi się dziwnie głupio, bo przecież go kocham... A z drugiej... Ulżyło mi, że po raz pierwszy od kilku miesięcy spędziłam normalny dzień,bez smutku z powodu zerwania.
Zadowolona, lecz trochę pogubiona położyłam się spać, ale jeszcze długo nie mogłam zasnąć.










WITAM <3
Nie wiem w sumie czy rozdział wyszedł troszkę dłużej niż poprzedni, ale stwierdziłam, że takie zakończenie będzie po postu najlepsze.
Mam nadzieje, że się podoba. Czekam na wasze komentarze. :D


LAURA LAUREN <3

sobota, 22 października 2016

Kino

Naszą pierwszą lekcją tego dnia była historia z Panią Milowską. Całkiem miła i sympatyczna kobieta. Zdążyłam zresztą zauważyć, że większość nauczycieli tutaj (a bynajmniej ci, którzy mnie uczą) są właśnie tacy. Szczerze lekko się przeraziłam, jak usłyszałam, że tutaj do nauczycieli trzeba zwracać się per pani, per pan. Myślę, że mówienie do nich po imieniu daje większą swobodne i ułatwia kontakt. Nauczyciel jest naszym przewodnikiem i przyjacielem - nie wrogiem. Bałam się, że przez takie ograniczenie będzie mi trudno, ale okazało się, że zdecydowana większość ( oprócz matematyczki) to super ludzie mający podejście do młodzieży i będący nauczycielami z POWOŁANIA.
Kolejną lekcją był Język Polski - lekcja która jak na razie sprawia mi najwięcej kłopotów, ale na szczęście pani, która jest moją wychowawczynią - jest wyrozumiała i wszystko mi pięknie tłumaczy. Dziś zadała nam lekturę na kolejny miesiąc, więc razem z Heleną poszłyśmy na przerwie do biblioteki. 
Po wypożyczeniu książek usiadłyśmy sobie na ławeczce przed szkołą i zaczęłyśmy rozmawiać o ubraniu na dzisiejszy maraton, ale przerwała nam nasza wychowawczyni, prosząc Lenę, aby podeszła do niej na chwilę, bo miała się wpisać na konkurs polonistyczny, w którym miała wziąć udział. Moja towarzyszka poszła za nauczycielką, więc zostałam sama. W takim wypadku otworzyłam lekturę na pierwszej stronie z zamiarem zaczęcia jej, ale nie zdążyłam przeczytać chociażby pierwszego akapitu, bo obok mnie usiadł Jacek. GENIALNIE!
- Cześć Laura. - przywitał się z głupkowatym uśmiechem. - Co tam czytasz? - wskazał na książkę, którą trzymałam w ręku.
- Lekturę na język polski. "Lalka" się nazywa. 
- Też to miałem, ale nie czytałem. - zaśmiał się, myśląc chyba, że mi tym zaimponował. 
- Ja jednak wolałabym przeczytać. 
- Jasne, ale zrobisz to po dzisiejszym maratonie w kinie, na który wybierzemy się razem. - odparł całkiem odważnie, zważając na to, że jeszcze wczoraj zgrywał nieśmiałego. 
- Sorka Jacek, ale tak się składa, że dziś nie mogę. 
- No co ty nie idziesz na maraton? 
- Idę, ale z Heleną. - pominęłam fakt, że idzie jeszcze jej chłopak i Filip. Nie chciałam żeby ten głupek sobie coś pomyślał, a późnej rozgadał w szkole jakieś niepotrzebne plotki. Tylko tego by mi jeszcze brakowało. 
- No nie bądź taka... - ujął moją dłoń w swoją i pogładził jej wierzch kciukiem. Szybko się wyrwałam i podniosłam. 
- Wybacz Jacek, ale jestem umówiona. - powiedziałam pospiesznie lekko zawstydzona i zarazem wzburzona. - Swoją drogą muszę już iść, nie chcę się spóźnić na lekcję. 
I w tym momencie - tak jak wczoraj - uratował mnie dzwonek, więc nie oglądając się na chłopaka weszłam do szkoły, szybko udając się pod pracownie plastyczną, gdzie miałam lekcje z rysunku. Tradycyjnie usiadłam w ławce z Leną.
- Poradziłaś sobie be ze mnie? - zachichotała, zanim jeszcze nauczycielka weszła do klasy. 
Zmroziłam ją spojrzeniem. 
- Nie. Jacek się do mnie podwalał. Zaprosił mnie do kina i ZŁAPAŁ ZA RĘKĘ! Myślałam, że eksploduje. 
- No tak...- westchnęła. - Jestem tu dopiero tydzień, ale słyszałam nie jedno na jego temat. Ponoć jak upatrzy sobie jakąś dziewczynę nie odpuszcza. A najgorsze jest to, że każda zawsze mu ulega, więc jesteś dla niego wyzwaniem. 
- ALE PALANT. - prychnęłam oburzona i nabrałam ochoty przywalenia mu kilka razy z liścia - po jednym za każdą dziewczynę, którą perfidnie wykorzystał. 

Uspokoiłam się troszkę, kiedy zaczęła się lekcja. Bardzo lubię szkicować, rysować, malować. Już jako dziewczynka uczęszczałam na dodatkowe zajęcia plastyczne. Później w mojej głowie narodził się pomysł dekoracji wnętrz i tak mi już zostało. Cieszę się, że wiem co będę robić w życiu, a najbardziej cieszy mnie to, że moją pasję podziela Lena. Nie wiem co bym zrobiła, gdybyśmy nie były w jednej klasie. Czułabym się pewnie totalnie zagubiona, tym bardziej, że raczej nie należę do osób obracających się w wielkim towarzystwie. Jak już mam swoją paczkę to się z nią trzymam i nie mam potrzeby poznawania innych ludzi. Taka już jestem, dlatego pewnie trudno byłoby mi się zaklimatyzować, gdyby nie Helena.

- Ej Lena... - zaczęłam, kiedy skończyła się nasza ósma i zarazem ostatnia lekcja.- To nie trochę dziwne, że maraton jest w środku tygodnia?
- Tak to troszkę dziwne. - przyznała mi racje. -Przeważnie jest w piątek, albo Sobotę, chociaż czasami i w tygodniu. Myślę, że to dlatego, że jeden film będzie puszczany przedpremierowo, a premierę w kinach ma już w Czwartek. - wyjaśniła. - Nie wiem czemu nie zrobili tego w zeszły weekend, ale mniejsza. Bynajmniej idziesz z nami - uśmiechnęła się, pakując zeszyt do torby. 
- Wstaniemy jutro? 
- Daj spokój. Zrobimy sobie wolne. -  mrugnęła do mnie.
- Pięknie. Trzeci dzień w szkole, a mnie już nie będzie. - zaśmiałam się. 
- Eeee tam. - machnęła ręką. - Dużo osób na to idzie więc jutrzejsza frekwencja, raczej nie będzie wysoka. Zresztą pisałam do taty i napisze nam usprawiedliwienie. 
- No to okej. 

Po powrocie do domu czekał już na nas obiad, przygotowany przez moją mamę. Jadłyśmy tylko z Leną we dwie, bo reszta już dawno zdążyła to zrobić. Pospiesznie skonsumowałyśmy kurczaka i równie szybko wleciałyśmy do łazienki, zaczynając robić makijaż. Obie postawiłyśmy na troszkę mocniejszy niż an co dzień, ale jednak nadal delikatny. Następnie rozgrzałyśmy prostownicę i na wzajem wyprostowałyśmy sobie włosy. Kiedy już byłyśmy w pełni zadowolone z makijażu i fryzury udałyśmy się do swoich pokoi, aby wybrać ubrania. Postawiłam na ciemno jeansowe rurki i zawiązywaną na dole, miętową koszule na ramiączkach. Na nogi założyłam czarne koturny, a na rękę jasną bransoletkę. Spakowałam jeszcze do torebki wszystkie potrzebne dziewczyną rzeczy i zarzuciłam ją na ramię, a w rękę wzięłam sweterek. 
Lena natomiast założyła szarą spódniczkę i pudrowo-różową koszulkę z krótkim rękawkiem. Na nogach, tak jak ja, miała koturny. 
- Jaka laska. - powiedziała, kiedy mnie zobaczyła. 
- No nawzajem Lenka. - zaśmiałam się. - Gotowa?
- Tak, a ty?
- No pewnie. 
- Do dobrze, bo chłopcy czekają już w salonie. 
Schodząc po schodach usłyszałyśmy, że Antek, Filip i Karol rozmawiają, więc z ciekawości przystanęłyśmy. 
- Tylko bez głupot chłopaki! - mówił tata Leny - macie mi pilnować dziewczyn i po kinie wracacie zaraz do domu. 
- Tak tato... - westchnął poirytowany chłopak. - Będę pilnował żeby nie zaszyli się z moją siostrą w łazience czy coś. 
- FILIP! BO ZARAZ NIGDZIE NIE PÓJDZIESZ. - wycedził mężczyzna. 
- Oj dobra już nie zanudzaj.Idziemy tylko do kina, co ty teraz? 
- Do kina na cała noc. - skwitował. 
- Dobra, dobra. - nie widziałam go, ale wyczułam, że głupio się uśmiecha. - Będziemy grzeczni. 
- Mam nadzieje. 
I tu rozmowa ucichła, więc odczekałyśmy chwilkę i zeszłyśmy. 
- Ale się wystroiły. - zagwizdał brunet. 
- Dziękujemy. - odparłyśmy jednocześnie. 
- To idziemy?- odezwał się Antek, podając Helenie rękę. 
- Tak. - uśmiechnęła się.
Filip również podniósł się z miejsca. 
- To idziemy balować. - powiedział spoglądając na tatę,który rzucił mu mordercze spojrzenie. 
Chłopak położył mi rękę na plecach i lekko pchnął mnie ku wyjściu. 
Kiedy wyszliśmy wszyscy, jak na sygnał, wybuchliśmy śmiechem. 
- NADOPIEKUŃCZY TATA. - zaczęła żartować Lena. 
- On tak zawsze? - spytałam. 
- Tak. odpowiedziała, próbując się uspokoić.
W drodze do kina bardzo dużo się śmieliśmy i gadaliśmy. Opowiedziałyśmy chłopakom o Jacku i jego nowej ofierze - CZYLI O MNIE. Widziałam, że Filipa też to zdenerwowało, zapewne tak jak ja nie lubi takich typków. Zresztą nie czaje jak można ich lubić? 
W każdym razie wybranie spaceru zamiast auta było dobrym pomysłem. Na dworze było ciepło, a rozmawiało się tak przyjemnie, że prawie ominęliśmy ulicę, w którą mieliśmy skręcić. 









Hejka <3 NARESZCIE SPEŁNIŁAM OBIETNICE XD Rozdział jest szybciej :D 
Mam pytanko. 
Czy chcecie takie długości czy wolicie dłuższe? A może krótsze? Na odpowiedzi czekam w komentarzach :D 
POZDRAWIAM :* 
LAURA LAUREN <3

p.s zapomniałabym! Piszę opowiadanie, które ma miejsce w Polsce, więc muszę brać polskie imiona i nazwiska, ale gwarantuje, żę są przypadkowe ;D Tak żeby nie było xD

środa, 12 października 2016

Zadomowienie

Zjadłam kolację najszybciej jak tylko mogłam i jako pierwsza opuściłam jadalnię, kierując się do swojego pokoju. Powód był prosty... FLIP. Siedząc na przeciwko mnie cały czas mi się przyglądał. Wyglądało to trochę, jakby próbował wyczytać z mojej twarzy emocje i to, czy nadal jestem na niego zła. Czułam się przez to niezręcznie, a głupie chichotanie Moniki nie pomagało mi w zwalczeniu tego uczucia.
Weszłam do sypialni i wyjęłam z kieszeni telefon. Zauważyłam na górnym pasku, że mam jakąś nieodczytaną wiadomość i z entuzjazmem odblokowałam ekran. Trochę głupio przyznać, ale lekko się zasmuciłam jak okazało się, że sms jest od mojej przyjaciółki, a nie od Pablo...

"Randka poszła cudownie. Sergio jest po prostu wspaniały Laura <3 Znaczy wiedziałam to od dawna ale aaaaaaa! To było niesamowite. A najlepsze jest to, że w Sobotę jego kumpel urządza imprezę i poprosił abym z nim poszła! "

Uśmiechnęłam się sama do siebie, iż wiedziałam, że Marcela jest teraz w siódmym niebie. W końcu tyle podkochiwała się w Sergio, a teraz wyraźnie widać, że i ona nie jest mu obojętna. Szybko jej odpisałam:

"Nie masz pojęcia jak się cieszę twoim szczęściem kochana! <3 To cudownie, że się udało. Mam nadzieje, że jeszcze kilka randek i wreszcie będziecie tą parą. Marzysz o tym od bardzo dawna! Hej laska - TWOJE MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ HAHA <3 Serio mega się cieszę ;* 
P.s No to w sobotę wreszcie możesz założyć jakąś kieckę :D "

Podeszłam do szafy, w celu wyjęcia z niej pidżamy, ale nie zdążyłam tego zrobić, bo trzymany w ręku telefon ponownie zawibrował

"JA TEŻ SIĘ CIESZĘ! TO NAJLEPSZY DZIEŃ MOJEGO ŻYCIA! 
A jak randka... znaczy spotkanie (taaaa) z Filipem? :D"

No i masz... Co miałam jej napisać? Że zdenerwował mnie tym co powiedział o Pablo? Jedyne co bym wtedy od niej usłyszała to to, iż ma racje i znowu bym się zdołowała musząc wysłuchiwać jak każdy wie lepiej o jego uczuciach do mnie niż ja sama.

" To nie randka MARCELA! Było w porządku. Napiszę jutro dobranoc ;* " 

Postanowiłam nie mówić jej całej prawdy, dla własnego spokoju ducha. Nienawidzę jej okłamywać, ale jakby obiektywnie na to spojrzeć nie zrobiłam tego.
Na początku było bardzo fajnie, oprowadzanie po mieście, te przyjemne choć bardzo dziwne dreszcze towarzyszące mi gdy mnie oprowadzał, jego super poczucie humoru, przez które na jakiś czas zapomniałam o problemach ze złamanym sercem... to było zdecydowanie super. Jedyne co zepsuło miłą atmosferę, to zdarzenie w kawiarni. Więc podsumowując CAŁE spotkanie było... w porządku. NO! Nie okłamałam przyjaciółki.
Kiedy tak o tym myślałam dostałam tylko SMS'A, w którym Marcela na milion sposobów życzyła mi dobrej nocy, choć ja nie byłam do końca przekonana, czy w ogóle usnę.

Po wieczornej toalecie wskoczyłam pod kołdrę i mocno przytuliłam się do poduszki. Mimo tego, iż obawiałam się, że nie usnę przez wydarzenia dzisiejszego dnia, nie wiedząc kiedy totalnie odpłynęłam.

Rano obudził mnie nie budzik, ani nie Lena a dziwne ukłucie w żołądku. Jak się szybko domyśliłam - było to uczucie głodu.
Zaspana przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek, na którym widniała dopiero 05:30. Zdziwiłam się troszkę, że wstałam tak szybko, bo jednak zazwyczaj ledwo wstaję o wyznaczonej porze. Tak czy siak wiedziałam, że już nie zasnę, bo cholernie burczało mi w brzuchu, więc lekko się ociągając zrzuciłam z siebie kołdrę i od razu przeszedł mnie zimny dreszcz. Na nogi założyłam kapcie, a na ramiona zarzuciłam bluzę, po czym po cichu wyszłam z pokoju, aby nikogo nie obudzić.
Kiedy schodziłam po schodach, z kuchni dobiegł mnie zapach naleśników, przez co mój żołądek skurczył się jeszcze bardziej. Pełna apetytu wręcz wleciałam do kuchni spodziewając się Heleny, albo swojej mamy... Jednak osobą stojącą nad kuchenką i przygotowującą śniadanie był nie kto inny, jak Filip.
- Już nie śpisz? - spytał, unosząc wzrok znad patelni.
- Tak wyszło. - przyznałam, starając się zachować dystans. Nadal było mi przykro z powodu wczorajszego zdarzenia i chciałam żeby miał tego świadomość.
Przez kilka (a może kilkanaście?) minut staliśmy w milczeniu. W końcu wyłączył kuchenkę, postawił swoje placki na stole, z lodówki wyjął dżem i nutellę, a z szafki dwa talerzyki, po czym stanął za jednym z krzeseł i odsuwając je, spojrzał na mnie wymownie.
- Nie jestem głodna. - skłamałam, choć tak naprawdę miałam ochotę rzucić się na te naleśniki.
- Myślisz, że zjem je wszystkie sam? Specjalnie, kiedy zeszłaś, przygotowałem też dla ciebie więc mnie nie denerwuj. - powiedział żartobliwie i wskazał gestem, abym usiadła.
Mimo tego, że nie chciałam mu ulegać, chęć zjedzenia tego co przygotował była zbyt silna. Wywróciłam teatralnie oczami i po prostu zasiadłam do stołu.
- Laura, naprawdę przepraszam za wczoraj... - westchnął, kiedy sam zajął miejsce na przeciwko mnie.
- Powiedziałeś co myślisz. - wzruszyłam ramionami.
- No nie bądź taka. - jęknął.
- Jaka?
- Taka straszni uparta. Wściekasz się na mnie, kiedy naprawdę chciałem dobrze. Nie wiem w sumie co sobie myślałem, ale po wczorajszym wykładzie od Leny, już wiem, że nie powinienem był się wtrącać.
- Lena z tobą rozmawiała?
- Tak, ale to nie ważne. Przepraszam nie znałem waszej sytuacji, a ją oceniłem, ale nie obrażaj się już tak... NAWET ŚNIADANIE CI PRZEPROSINOWE ZROBIŁEM. PATRZ JAK SIĘ POSTARAŁEM. - Uśmiechnął się głupkowato wskazując kupkę racuchów.
- Przestań.-mimowolnie się zaśmiałam.- Próbuje byś na Ciebie zła
- To już więcej nie próbuj. - zrobił minę zbitego pieska, a ja nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
- Niech ci będzie. Ale tylko dlatego, że zrobiłeś jedzenie, a ja jestem potwornie głodna.
- Oczywiście. - odparł ironicznie. - Dzięki.
- Aż tak bardzo zależy ci na tym żebym nie była na ciebie zła? - zapytałam, ale dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, jak zbyt flirciarsko to zabrzmiało.
Na szczęście on obrócił to w żart, za co byłam mu wdzięczna.
- JASNE ŻE TAK! - wręcz wykrzyczał. - Być pokłóconym z tobą to największa udręka moich ostatnich 12 godzin. To, że mi wybaczyłaś to najlepsze co mnie dziś spotkało. - kiedy już się triumfalnie uśmiechnęłam, on dodał z premedytacją: - ale zauważ, że mamy dopiero 06:00 rano.
- Spadaj. - prychnęłam przez śmiech i wzięłam się w końcu za jedzenie.
- A tak serio to cieszę się, że już wszystko w porządku. Było mi głupio za to co powiedziałem.
- Nic nie szkodzi, naprawdę. Zapomnijmy o tym. - posłałam mu uśmiech, a on go odwzajemnił.
- Pogodzeni? - w progu pojawiła się Lena, z wielkim uśmiechem na twarzy. - OOOOOOO -NALEŚNIKI! - pisnęła i żarłocznie rzuciła się do stołu, na co z Filipem się zaśmieliśmy.
- Na którą mamy dziś do szkoły? - spytałam Leny, zajadając się pysznościami, przyrządzonymi przez Filipa.
- Dopiero na 09:00. - odpowiedziała z pełną buzią. Chyba też uwielbiała naleśniki, tak samo jak ja.
Filip niestety zaczynał zajęcia dużo wcześniej, więc dość szybko wstał od stołu, posprzątał po sobie i podszedł do Heleny całując ją w policzek, a następnie uczynił to samo ze mną. Byłam bardzo zakłopotana, ale jednocześnie poczułam niesamowicie przyjemne uczucie, kiedy jego wargi styknęły się z moją skórą. Szybko się jednak opanowałam, aby nie dać im tego zauważyć i delikatnie się uśmiechnęłam, żegnając z PRZYSZŁYM BRATEM.

- Widzę, że zaczęłaś się zadomawiać. - oznajmiła Lena z triumfalnym uśmiechem.
- W sumie to tak. - wyznałam zupełni szczerze, przez co sama siebie zadziwiłam. Cóż... To było dziwne ale dzięki Helenie i Filipowi naprawdę czułam się tu całkiem dobrze. Jedyne co doskwierało nadal to tęsknota za Pablo i Marcelą, ale dzięki wczorajszej rozmowie z Leną nabrałam pewności, że mój związek z Pablo może jeszcze nie jest na przegranej pozycji... Humor od razu mi się poprawił.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - nawet nie zauważyłam kiedy wstała z krzesła i mocno mnie przytuliła. Nie powiem, że bardzo mnie to zszokowało, ale zarazem poczułam się mega fajnie. Po raz kolejny przekonałam się, że Helena jest przesympatyczną dziewczyną, która serio stara się abym czuła się jak najlepiej w nowej sytuacji. Udawało jej się to i byłam jej za to wdzięczna.
- Zaczekaj pomogę Ci! - poderwałam się szybko z miejsca, aby razem z Leną posprzątać po śniadaniu. Kiedy skończyłyśmy obie rozeszłyśmy się w swoje strony, by przygotować się do szkoły.
Udałam się wpierw do łazienki, gdzie umyłam zęby, zrobiłam lekki makijaż i rozczesałam włosy - lekko je upinając. Następnie wróciłam do sypialni, żeby wybrać rzeczy. Kiedy już otworzyłam szafę, drzwi mojego pokoju otworzyły się i pojawiła się w nich Lena.
- Co jest? - spytałam spoglądając na roześmianą twarz dziewczyny.
- Właśnie dzwonił do mnie Antek. - zaczęła wyjaśniać, siadając na brzeg mojego łóżka. - Jak wiesz on i Filip się przyjaźnią i ponoć zamierzają wybrać się do kina na jakiś maraton horrorów czy coś tam i pytają czy mamy ochotę zabrać się z nimi?
- Poważnie?
- No tak. Ty, ja, Antek i Filip. Mów szybko bo chcą rezerwować bilety. - podniosła do góry rękę, w którym trzymała telefon i potrząsnęła nim. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nadal się nie rozłączyła.
Bez chwili zastanowienia się odpowiedziałam pełna zadowolenia:
- JASNE! BARDZO CHĘTNIE!
- Dobra. - nastolatka zaśmiała się i w podskokach opuściła moją sypialnię i poszła do swojej.
Nie wiem czemu, ale byłam naprawdę mega zadowolona z wieczornego wypadu. Nie wiedzieć czemu, przecież to niby zwykły wypad z Leną, jej chłopakiem i Filipem, ale cieszyłam się ogromnie. Sama nie wiem czy to dlatego, że to idealny przykład na to, że udaje mi się zaklimatyzować, czy raczej dla tego, że spędzę czas z - jak już się zdążyłam przekonać - super ludźmi.
Mogłabym tak jeszcze długo myśleć, ale czas było się zbierać. Zadowolona z tego, że dzięki jednej rozmowie z Heleną czuję się o niebo lepiej i z tego, iż spadł ze mnie ten dołujący ciężar przygnębienia, szybko się ubrałam, zarzuciłam torbę i wyszłam na korytarz czekając na Lenę.













HEJKA <3
Ja to już lepiej nie będę obiecywała,że "następny będzie dłuższy", bo jak widać średnio mi to wychodzi. No ale myślę, że lepiej krótki, niż jakiś bez pomysłu. Mam nadzieje, że w weekand będę miała wolne i napisze coś fajniejszego. Trzymajcie się i zdawajcie pytania, jeśli takowe macie <3 do następnego ;* ( może nie będę obiecywała, że będzie dłuższy, ale na pewno pojawi się szybciej) DO NASTĘPNEGO ;)


LAURA LAUREN