Zadowolona mocno się przeciągnęłam i przewróciłam z boku na plecy, wpatrując się w sufit. I nagle przypomniało mi się, że przecież wcale nie zasypiałam w swoim łóżku, tylko w objęciach Filipa. Spojrzałam w bok, aby upewnić się, czy aby na pewno jestem w swoim pokoju. Zabrałam telefon z szafki nocnej i sprawdziłam na nim godzinę. Była 10:00.
Poleżałam jeszcze chwilę w łóżku, po czym wyczołgałam się z niego, poszukałam czegoś do ubrania i udałam się do łazienki, aby wykonać poranne czynności.
- Nadal uważam, że to nie fair, że przeniosłeś mnie do mojego pokoju. - powiedziałam do Filipa, gdy wsiedliśmy do samochodu, aby pojechać do domu, po mszy.
- O co chodzi? - odezwała się, siedząca z tyłu, Helena.
- O to, że Laura przypałętała się wczoraj do mojego łóżka i zasnęła, bełkocząc coś pod nosem, że dobrze jeśli nas nakryją, a ja zaniosłem ją grzecznie do jej pokoju, bo nie chciałem, aby później żałowała sposobu w jaki rodzice się dowiedzieli. Zmęczony człowiek nie myśli logicznie. - Chłopak popatrzył na mnie z politowaniem i odpalił silnik samochodu.
Z racji tego, że jest nas dość sporo, mama z Karolem jechali drugim autem, dlatego mogliśmy pozwolić sobie na luźną rozmowę o mnie i Filipie.
- No czy cię do końca pogrzało?! - krzyknęła Helena. - TAKI sposób powiedzenia o tym rodzicom to byłaby totalna masakra. W ogóle co to ma być za wychodzenie po nocach do Filipa? To bardzo ryzykowne!
- Wyluzuj Lena. - Monika była rozbawiona zachowaniem siostry. Ja troszkę też. - Przecież mają wszystko pod kontrolą.
- Jak widać to, że porozmawiałaś z tatą dużo ci dało. - zauważyła Lena. - Może wy też powinniście to zrobić, zamiast wpadać na takie pomysły? - Popatrzyła na mnie gniewnie.
- Przestań Helena. - powiedział Filip, nie odrywając wzroku od jezdni. - Powiemy im, kiedy oboje będziemy gotowi, nie rozumiem o co ci teraz chodzi?
- Przepraszam - westchnęła. - Odrobinę mnie ponosi. Po prostu boję się ich reakcji, tak samo jak wy. Polubiłam taką wersję naszej rodziny, nie chce żeby to się rozpadło. - Kątem oka zauważyłam, jak przykłada sobie dłoń do ust, jakby chciała się powstrzymać od powiedzenia czegoś, lecz się spóźniła.
Przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze... Helena - trochę nieświadomie - powiedziała coś, co od dawna krążyło w mojej głowie i nie dawało mi spokoju... Co jeśli TEGO już będzie dla nich za dużo? Jeśli nie udźwigną tego, że ich dzieci się spotykają i ich związek przestanie mieć jakikolwiek sens? Albo - co gorsza - jeśli jedno z nich zaakceptuje, a drugie nie i stanie się to powodem ich rozstania?
- Nie przejmuj się moim głupim gadaniem Laura. Naprawdę nie wiem już co mówię, nie chciałam cię martwić.
- Tak wiem. - Spojrzałam na nią i wymusiłam uśmiech. - Nic się nie dzieję.
- Wszystko okej? - Filip zamknął za sobą drzwi mojej sypialni.
- Tak, dlaczego pytasz?
- Widziałem, że uwaga mojej siostry trochę cię zestresowała.
- Czyli nie udało mi się tego ukryć. - z westchnieniem opadłam na łóżko.
- Niestety. - Chłopak położył się obok mnie. - Nie byłabyś najlepszą aktorką.
- Tak wiem. - przekręciłam się na bok, aby spojrzeć mu w oczy.
- Nie mówiłaś serio dzisiejszej nocy? - Również się przekręcił. - Nie chciałaś żeby dowiedzieli się przez przypadek? O ile przypadkiem można nazwać to, że zasnęłaś wtulona we mnie i zadowolona z tego, iż zaraz nas nakryją. - Kąciki ust lekko mu się podniosły.
- Jasne, że nie. Po prostu... Ciągle się zbieram, żeby być gotową, ale kiedy już myślę, że to jest ten moment, strach mnie paraliżuje. Więc wpadłam na całkiem niezły plan. - Podniosłam się i zaczęłam chodzić po pokoju.
- Jaki plan?
- Święta.
- Cały twój wielki plan mieście się w jednym słowie? - zaśmiał się. - Bo jeśli tak, to nie rozumiem.
- Po prostu wyznaczmy datę i się jej trzymajmy. Proponuję Święta. Będziemy siedzieć wszyscy razem, przy stole...
- Nie uważasz, że to niezbyt odpowiedni moment?
- Uważasz, że tą wiadomością zepsujemy im święta? Czyli masz te same obawy co ja. ZNIENAWIDZĄ NAS.
- Ej, ej, ej - Filip podszedł do mnie i złapał za ramiona. - Nie boję się, że nas znienawidzą, ale nie sądzę, żeby ta wiadomość była dla nich ucieszeniem. Bynajmniej nie na początku. Będzie trzeba dać im czas. A Święta nie są dobrym czasem na takie wyznania. Sam nie wiem...
- Masz rację. Jestem głupia - jęknęłam.
- Nie jesteś głupia. Twój plan jest bardzo dobry, przełóż po prostu ten termin.
- 28. 27 wracamy, a następnego dnia im powiemy - odparłam stanowczo, ale po chwili dodałam: - Zgoda?
- Zgoda. - Uśmiechnął się promiennie. Cieszył się, wiedziałam to. Od początku chciał aby się o tym dowiedzieli. Bał się, ale wolał mieć to za sobą. Czekał, jednak, aż będę gotowa.
Filip ujął moje policzki w dłonie i czule mnie pocałował.
- Nie denerwuj się tak - powiedział, jakby przez dotknięcie mojego ciała, wyczuł wszystkie emocje, które mną targają,
- Wiem, że trochę za bardzo panikuję, przytłacza cię to?
- Troszeczkę, ale nie denerwuję się tak bardzo, jak ty. Cokolwiek się stanie jesteśmy w tym razem i sobie poradzimy. Bardzo cię kocham.
- Nie o to mi chodziło. Pytam czy przytłacza cię moje zdenerwowanie. No wiesz to, że panikuje, jestem poddenerwowana,..
- Nie - przewał mi. - Bardziej martwię się o ciebie. Myślisz, że nie wiem, że czasem nie śpisz w nocy, bo układasz w głowie każde z możliwych scenariuszy?
- Skąd wiesz? - westchnęłam, uświadamiając sobie, że jednak nie udało mi się tego ukryć.
- Po pierwsze: rano jesteś zmęczona, niewyspana i strasznie marudna - zaśmiał się. - Po drugie to, że jesteś dostępna na wszystkich portalach społecznościowych o 03:00 w nocy daje mi podpowiedź, że nie możesz spać, a już sam domyślam się dlaczego.
- Jesteś taki błyskotliwy, czy za dobrze mnie znasz?
- Można powiedzieć, że i to i to. - Puścił mi oczko i rozszerzył ramiona, abym mogła się w nie wtulić. - Obiecasz mi, że przestaniesz się tak zadręczać i po prostu poczekasz na 28 ze świadomością, że co będzie, to będzie? I że nieważne co się stanie zawsze możesz na mnie liczyć i poradzimy sobie i z rodzicami i wszystkimi?
- To nie takie proste - jęknęłam, nie chcąc obiecywać niemożliwego.
- To chociaż się postaraj, co?
- Tak, to chyba mogę ci obiecać.
Nie widziałam jego twarzy, ale czułam, że się uśmiecha,
- Ja też cię kocham. - powiedziałam, po czym poczułam jak jego usta muskają moje czoło.
- Hej, hej kochana! - Marcela machała energicznie dłonią.
- No hej, hej! - zaśmiałam się i położyłam się na brzuchu, kładąc laptopa przed sobą.
- Co u ciebie?
- Podjęliśmy decyzje.
- O SUPER! KIEDY IM POWIECIE?
- Csiiiii - uciszyłam przyjaciółkę, a ona zakryła usta dłonią.
- Przepraszam - wyszeptała
- W porządku. - uśmiechnęłam się i odruchowo spojrzałam na drzwi, aby upewnić się, że nikt tu zaraz nie wparuje. - Powiemy im dzień po powrocie z Hiszpanii.
- I prawidłowo. Nareszcie przestaniesz się tym zadręczać.
- Serio, aż tak bardzo to widać? Filip mi to też wypomniał.
- Co tam u niego? - Poruszała zabawnie brwiami.
- Bardzo dobrze, dziękuje. - zaczęłam śmiać się z jej śmiesznej miny. - A co u twojego chłopca? - Marcela od razu się rozpromieniła.
- Super! Poznałam ostatnio jego rodziców! Znaczy no znam ich od dawna, ale wiesz... Tak oficjalnie, przedstawił mnie im. I BYŁO ŚWIETNIE. Jego mama jest taka zabawna, a tata mega sympatyczny. Sergio mówi, że bardzo mnie polubili i zapraszają do siebie na drugi dzień świąt. Będzie cała jego rodzina, trochę się stresuje, ale pewnie będzie super. W ogóle to nie powiedziałam ci, że jak ostatnio byliśmy w kawiarni to spotkaliśmy jego kuzyna, który tak naprawdę to nie jest jego kuzynem , bo ich rodzice się po prostu kumplują, a najlepsze jest to, że siedział w tej kawiarni z kuzynką Sergia, ale taka już prawdziwą i jak nas zobaczyli to...
- MARCELA! Zwolnij. - roześmiałam się w głos, chociaż wiedziałam, że niektórzy domownicy już śpią. - Po pierwsze to nie stresuj się. Będzie dobrze, ciebie po prostu nie da się nie kochać, tylko może nie zasypuj ich takim potokiem słów.
- Tak, masz rację. - Również się zaśmiała. - Jeeeeeny Lauurenka! Zadzwonię do ciebie jutro, trochę wcześniej niż dziś, bo zdałam sobie sprawę, że zapomniałam napisać referat na hiszpański.
- Brawo mózgu. - Zaczęłam klaskać.
- No dzięki. - Udała obrażoną. - Kolorowych snów i do jutra! - posłała mi buziaka.
- Dobranoc. - powiedziałam, a ona się rozłączyła.
Odłożyłam laptopa na biurko i korzystając z dobrego humoru, postanowiłam położyć się spać, nie zadręczając się już rozmową z mamą i Karolem. W końcu obiecałam to Filipowi.
Witam wszystkich!!!!
Znowu mnie tu troszkę nie było, ale już nie tak długo jak wcześniej.
Mam nadzieję, że w końcu zacznę dodawać te rozdziały na czas. Ale już wam mówiłam jak jest, czasem po prostu człowiekowi się nie chce. Ale te komentarze są po prostu tak motywujące!
Bardzo wam dziękuje za ciepłe słowa i wszystko co piszecie SHINY I LENKA<3
Pozdrawiam bardzo serdecznie!
LAURA LAUREN <3