niedziela, 5 lutego 2017

18. "NASZEJ TAJEMNICY JUŻ W SUMIE NIE MA"

Widząc ją poczułam jak serce zaczyna bić mi mocniej, a oddech staje się nierównomierny. Już wiedziałam co nas czeka... Nie sądziłam, że tak krótko uda nam się trzymać to w tajemnicy. Poczułam wściekłość. Najprawdziwszą wściekłość, i to na samą siebie. Dałam się ponieść, byłam nieostrożna, a teraz mam za swoje.
 Myślałam, że zacznie rozmowę, że się z nas pośmieje i zadowolona oznajmi, że powie wszystko rodzicom. Myślałam, że da nam okazje do głupiego tłumaczenia się i będzie cieszyć się chwilą, w której płaszczę się przed nią. Ale nie... Ona tego nie zrobiła. Po prostu odwróciła się z szyderczym uśmiechem i zaczęła iść w stronę swojej szkoły, z nadzieją, że jak idioci pobiegniemy za nią i będziemy błagać o dochowanie tajemnicy.
- Monika zaczekaj! - wrzaski Filipa nic nie dały. Dziewczyna oddalała się od nas coraz bardziej, i choć była odwrócona tyłem, wiedziałam że jej usta wykrzywione są w triumfalnym uśmieszku.
- To nic nie da - sama się zdziwiłam z jaką trudnością to powiedziałam. Czułam jakby wielka gula powstała w moim gardle, nie pozwalając swobodnie mówić. Oczy mnie zapiekły i popłynęły z nich łzy. Płakałam z rozgoryczenia i wściekłości, ale przede wszystkim z bezradności. Nic nie mogłam zrobić, żeby powstrzymać Monikę przed zrobieniem tego, czego najbardziej się obawiałam. - Musimy im powiedzieć pierwsi. - zaczęłam panikować i szukać telefonu komórkowego, po kieszeniach.
- Czekaj, czekaj - Filip chwycił mnie za nadgarstki. - Jeśli serio im powie, to na pewno nie odpuści sobie zobaczenia ich min. Jak już zrobi to w domu, uspokój się, to nie jest rozmowa na telefon. - Miał rację. Monika była podstępna i wredna. - Postaram się z nią porozmawiać, zaraz ją dogonię, albo złapię na korytarzu w szkole.
- Ona wszystko im powie...
- Nie Laura, my im powiemy. Trudno najwyżej zrobimy to dzisiaj, ale proszę nie płacz. - wierzchem kciuka otarł łzy z mojego policzka. Choć byłam zestresowana i spanikowana, pod wpływem jego dotyku trochę się uspokoiłam.
- Rozmawiając z nią nic nie zdziałasz, a dasz jej większą satysfakcję.
- Mimo to, warto spróbować. - przytulił mnie do siebie. - Kocham cię. - wyszeptał.
- Ja ciebie też kocham.
- Idź już. - odsunął się ode mnie - Zaraz zaczynasz lekcje, nie chce żebyś się spóźniła.
- Bądźmy na bieżąco, zgoda?
- Oczywiście, że tak. - delikatnie musnął mój policzek, po czym on poszedł w swoją stronę, a ja w swoją.
Starałam się opanować i przestać o tym myśleć, ale to nie było łatwe. W skali od jeden do dziesięć szanse na to, że Filipowi uda się przekonać siostrę, aby nic nie mówiła wynosiły jakoś mniej więcej -10, dlatego w głowie już układałam wielki monolog, który wygłoszę mamie i Karolowi, kiedy im o tym powiemy. Już lepiej, abym zrobiła to z Filipem, a nie pozwoliła, aby dowiedzieli się od niej.
Nie mogę uwierzyć, jak to się stało. Tam naprawdę nikogo nie było, poniosły mnie emocje i... i stało się. Akurat w tym momencie, akurat ona musiała to zobaczyć. Dlaczego nie pojawiła się tam jakaś starsza pani, która okrzyczałaby nas za całowanie się w miejscach publicznych? Czemu to musiała być właśnie ona... Nie jestem gotowa, aby powiedzieć o tym mamie i Karolowi, myślałam, że nie musimy się spieszyć, ale przez moją nieuwagę... Wszystko moja wina. Helena miała rację. Potrzebujemy TAJNIAKA. A nie, jednak nie. PRZECIEŻ NASZEJ TAJEMNICY JUŻ W SUMIE NIE MA!

- Wszystko gra? - Kornelia wyglądała na nieco zmartwioną.
- Jasne, wszystko gra. - zmusiłam się do malutkiego uśmiechu.
- Na pewno? - zdjęła plecak i usiadła obok mnie.
- Zaraz mamy matematykę. Kto by nie był zestresowany. - zażartowałam, a ona parsknęła śmiechem.
- Myślę, że chodzi o coś więcej.
- Jestem trochę zmęczona. Mało ostatnio spałam.
- Nie umiesz kłamać...
- Witajcie drogie Panie. - nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale w tym momencie cieszyłam się, że ten palant się pojawił.
- Spadaj Jacek. - Kornelia spojrzała na niego groźnie.
- Nie przyszedłem do ciebie mała - puścił jej perskie oko i spojrzał na mnie. - Nie do twarzy ci ze smutkiem, kochanie.
- Nie jestem twoim kochaniem - fuknęłam.
- A mogłabyś być - uśmiechnął się flirciarsko.
- Wolałabym nie. - również się uśmiechnęłam, lecz ironicznie.
- Oh no weź... - spróbował złapać mnie za rękę, ale szybko ją odsunęłam.
- Spadaj idioto. - rzuciłam wkurzona i zarzuciwszy swoją torbę na ramię, wyszłam.
- Serio coś musi cię gryźć. - Kornelia pobiegła za mną.
- Niby czemu? Po prostu mnie zdenerwował.
- Bo nie raz denerwował cię bardziej, a nigdy nie byłaś tak opryskliwa. - zaśmiała się. - Ale powiem szczerze, trzymaj tak dalej.
- Zapamiętam.
- Powiesz co cię dręczy?
Westchnęłam głęboko.
- Pokłóciłam się z moją przyjaciółką, okej? - wymyśliłam na poczekaniu, w miarę dobre kłamstewko.
- Z Leną? - zdziwiła się.
- Nie, z przyjaciółką z Hiszpanii. Jest zła, że ostatnio się nie odzywałam i zarzuciła mi, że nie mam dla niej czasu. - poprzedziłam jej pytanie, wymyślając kolejną część bajeczki.. - A teraz możemy skończyć przesłuchanie?
- Przepraszam, nie chciałam się wtrącać...
- Ja też przepraszam, nie chciałam być niemiła po prostu... Martwi mnie ta sprawa i wyżywam się na niewinnych ludziach.
- Nie szkodzi. - uśmiechnęła się. - Jestem troszkę wścibska.
- Odrobinkę. - zaśmiałam się przybliżając do siebie palec wskazujący i środkowy.


Siedząc na lekcji, poczułam wibracje telefonu. Do dzwonka zostało 25 minut, a ja wiedziałam, że nie wytrzymam tyle czasu. Niepostrzeżenie wyjęłam go z kieszeni i położyłam za piórnikiem, tak aby Sadowska go nie zauważyła.
Odblokowałam ekran i zdałam sobie sprawę, że nie myliłam się. To był Filip.

"Hej Kochanie. Obiecałem, że będziemy na bieżąco, więc pisze... Nie dzwonię, bo zapewne masz lekcje... Więc tak. Starałem się rozmawiać z Moniką, przez większość przerw, ale niestety ona nie wykazywała chęci do rozmowy. Za każdym razem uśmiechała się głupio i odchodziła w innym kierunku. Mówiąc wprost: bawi ją moja próba proszenia jej o trzymanie języka za zębami. 
Wychodzi na to, że sami będziemy musieli porozmawiać z rodzicami. Ale nie martw się proszę. Wszystko będzie dobrze, w końcu i tak musimy to zrobić. Oni to zaakceptują, uwierz mi. Zrozumieją nas, będzie wszystko dobrze. Pamiętaj, że bardzo mocno Cię kocham <3 przyjdę do Ciebie, więc czekaj na mnie jak skończysz lekcje i odpisz jak się czujesz. Całuje :* "

Kiedy już miałam odpisywać, przed moimi oczyma pojawiła się jakaś ręka i zabrała mi komorkę z pola widzenia

- Hej kochanie. - nauczycielka zaczęła czytać zawartość SMS'A na głos. - Obiecałem, że będziemy na bieżąco więc piszę.
- Proszę mi to oddać. - wydukałam przerażona.
- Nie dzwonię bo zapewne masz lekcje. O proszę, jaki spostrzegawczy. - zaśmiała się ironicznie.
Spanikowana wstałam i po prostu wyrwałam jej telefon z dłoni.
Cała klasa patrzyła na nas z niedowierzaniem w oczach i wiedziałam doskonale, że oni też wiedzą, iż mam przerąbane.
- Najpierw oddaj mi telefon, a później idź do dyrektora. Mam nadzieję, że zawiadomi twoich rodziców, bo nie wiem jak to działa w Hiszpanii, ale u nas trzeba się stosować do przepisów. - powiedziała szorstkim tonem.
Przez chwilę ściskałam go mocno w dłoni i starałam się odzyskać trzeźwe myślenie. Dość szybko wszystko do mnie dotarło. Przełknęłam ślinę i upewniając się, że telefon jest zablokowany, wręczyłam go nauczycielce. Następnie spakowałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy, udając się do gabinetu dyrektora.
 Zapukałam delikatnie w drzwi, po czym usłyszałam "proszę" i weszłam do środka.
-  Dzień dobry... - powiedziałam niepewnie.
- Dzień dobry... Co cię do mnie sprowadza.
- Pani Sadowska. - odpowiedziałam i spuściłam spojrzenie w dół. Nagle usłyszałam parsknięcie śmiechem, więc zdziwiona popatrzyłam na mężczyznę, któremu faktycznie na twarzy malowało się rozbawienie.
- Nie rozumiem? Co w tym śmiesznego?
- Nie nic. - odchrząknął. - Proszę usiądź. - wskazał na krzesło, stojące na przeciwko niego.  - A więc co zbroiłaś?
- Używałam telefonu na lekcji. - odparłam krótko.
- A z jakiego powodu używałaś telefonu na lekcji?
- Dostałam SMS'A, na którego długo czekałam.
- Sprawy sercowe. - uśmiechnął się porozumiewawczo.
- Można to tak ująć... - odpowiedziałam - A kiedy zaczęła czytać SMS'A na głos wyrwałam jej komórkę z dłoni - dodałam zawstydzona - ale to były moje prywatne sprawy, wiem, że nie powinnam używać telefonu na lekcji, ale nie chciałam aby cała klasa wiedziała co jest w tym SMS'IE.
- Rozumiem. Cóż... Pani Sadowska dość często kogoś do mnie przesyła - znowu starał się ukryć rozbawienie.
- To prawda...
- Tak, ale musimy coś zrobić z tym twoim telefonem. Dam sobie rękę uciąć, że ma go teraz Pani Sadowska.
- Tak.
- Dobrze, powiem jej aby po lekcjach ci go oddała. Zapewne uwagę do dziennika już sama zdążyła ci wpisać.
- Pani Sadowska mówiła coś o odebraniu go przez rodziców...
- Cóż staram się być z uczniami, a nie przeciwko nim, to twój pierwszy taki wybryk, więc myślę, że powiadamianie twojej mamy jest zbędne.
- Dziękuje bardzo. - odparłam z wielką ulgą. Już i tak dowie się dzisiaj o mnie i Filipie, myślę, że wezwanie do szkoły, nie jest najtrafniejszym momentem.
- Nie ma sprawy. A teraz możesz już wracać na lekcję.
- Jeszcze raz, bardzo dziękuje. Do widzenia.

Po zajęciach czekałam na ławeczce, przy szkole. Kiedy zobaczyłam Filipa, uśmiechnęłam się szeroko. Jego widok był dla mnie cudownym wynagrodzeniem, za cały dzisiejszy dzień.
- Myślisz, że mogę cię pocałować? - spytałam gdy znalazł się wystarczająco blisko mnie.
- Bardzo bym chciał, ale nie musisz traktować naszego sekretu jako ujawnionego. Mam nadzieje, że do Moniki coś dotarło.
- Raczej wątpię. - westchnęłam i szybko go przytuliłam, tak jakbyśmy byli tylko przyjaciółmi.
- Co się stało z twoim telefonem? Pisałaś od Korneli.
- Tak... Kolejny cudny wypadek dzisiejszego dnia. Czytałam twojego SMS'A na lekcji Sadowskiej.
- Uuuuuuu to raczej nie było ciekawe.
- Nie. - zaśmiałam się. - Ale dyrektor okazał się równym gościem i obejdzie się bez zawiadamiania mamy.
- To dobrze. Tylko tego nam teraz brakowało.
- Tak samo pomyślałam. Wiesz... - spojrzałam na zegarek, który miałam założony na nadgarstku - jeśli chcemy zdążyć przed Moniką powinniśmy wracać. Mama i Karol, za 20 minut będą w domu.
- Jesteś pewna, że chcesz aby wiedzieli?
- Nie mam wyboru.
- Nie mamy pewności, że Monika im powie.
- Rozmawiałam z nią ostatnio. - powiedziałam cicho, ale jednak wystarczająco głośno aby to usłyszał, po czym ruszyłam przed siebie.
- Jak to? - dorównał mi kroku.
- Chciałam sobie z nią wszystko wyjaśnić, wiesz zacząć od nowa, ale ona nie była skłonna to zgody, i trochę mnie poniosło i powiedziałam, że strzela durne fochy, czym was odpycha, a jej zachowanie jest księżniczkowate. - przegryzłam dolną wargę, i ku swojemu zdziwieniu usłyszałam parsknięcie śmiechu. - Śmieszne?
- Bardzo. - zaśmiał się. - Dobrze jej powiedziałaś, skoro ona może gadać na ciebie do nas, dobrze się stało, że wreszcie powiedziałaś co o niej myślisz.
- Filip, to twoja siostra. Powinieneś jej bronić.
- A ty jesteś moją dziewczyną, która chciała się z nią pogodzić, ale ona jak zwykle była na NIE. W tej sytuacji staje po stronie dobra. - znowu się głupkowato zaśmiał, jakby minuty wcale nie dzieliły ans od wyjawienia prawdy naszym rodzicom.
- Mimo to, przez tą sytuacje jestem pewna, że nie przepuści okazji powiedzenia im.
- Hej. - Filip zatrzymał się i złapał mnie za ramiona, odwracając do siebie. - Kocham cię. To jest najważniejsze i cokolwiek nie powiedzą, jakkolwiek tego nie przyjmą, to się nie zmieni, a my damy radę. - powiedział po czym zupełnie nie przejmując się tłumem ludzi, pocałował mnie.
- Filip! - pisnęłam, niechętne się odsuwając.
- No co? Przecież i tak za chwile wszyscy się dowiedzą. - I ZNOWU ZACZĄŁ SIĘ ŚMIAĆ.
- Strzele ci kiedyś w tą twoją śliczną buźkę - pomimo stresu i ja się zaśmiałam.
- To już podchodzi pod groźbę. - wyszczerzył zęby i ruszył w kierunku domu.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, nerwy zżerały mnie od środka. Najchętniej bym się odwróciła i uciekła, ale wiedziałam, że musimy porozmawiać z rodzicami, zanim Monika zdąży to zrobić, za nas.
Weszliśmy do domu, rozebraliśmy się i udaliśmy do salonu, aby tam poczekać na rodziców. Jednak oni już tam byli. MIMO TEGO, ŻE POWINNI DOPIERO KOŃCZYĆ PRACĘ. siedzieli już na kanapie, a na fotelu obok usadowiła się Monika i patrzyła na nas ze swoim szyderczym uśmieszkiem.







WITAM <3

Na wstępie chciałabym wam powiedzieć, iż pamiętam obietnicy dodania jednego rozdziału dłuższego, ale to jeszcze nie ten... Głównie dlatego, że mam teraz naprawdę sporo spraw na głowie, i po prostu się nie wyrobiłam.
Mimo to, mam nadzieje, że Wam się podoba <3
Do następnego !

LAURA LAUREN <3

p.s MYŚLĘ, ŻE JUTRO ZMIENIĘ TĄ NAZWĘ

2 komentarze:

  1. Nie, nie, nie i nie! Na ten moment czekałam cały tydzień. I dalej nie wiem co będzie! To nie na moje nerwy! Jestem znów w nie pewności. (którą uwielbiam)
    Rozdział bardzo dobrze mi się czytało. Długość odpowiednia. Taka jest najlepsza.
    Rozumiem, że masz teraz trochę więcej spraw na głowie. I nie mogłaś napisać dłuższego rozdziału. Ale też dobrze, że ten nie jest dłuższy. W tedy nie było by tego napięcia na końcu. Tak czy siak, czekam na niego. Ale nie spiesz się.
    I niestety Monika sobie poszła. W tamtej chwili był potrzebny tajniak-Lena. Nie było jej, a oni nie mogli się pohamować. Filip ma z nią pogadać. Oby coś z tego wyszło.
    Wymówka na kłótnie z przyjaciółką. Najlepiej tak powiedzieć i jeszcze że jest za granicą, żeby nie było podejrzeń. I nikt już nie drąży tematu. Bo chyba nikt nie będzie jechał specjalnie do Hiszpanii, żeby się upewnić.
    A ta akcja z telefonem najlepsza! Lepiej nie mogłaś tego wymyślić. Dobrze, że nie zdążyła przeczytać całego SMS'a. W tedy nie było, by już zabawnie.
    I kolejny raz się już pocałowali i to w miejscu publicznym! Już chyba się tym tak bardzo nie przyjęli. Jeśli zaraz mają o tym powiedzieć rodzicom.
    I weszli do tego domu i co widzą. Zadowoloną Monika, a na przeciwko rodziców. Ciekawe czy powiem im o wszystkim. Czy może ich tylko tak nastraszy specjalnie. Nigdy nic nie wiadomo. (Wole drugą obcej.) A może jednak okaże się jednak siostrą i zatrzyma do dla siebie. Taki sekret rodzeństwa. (I w co ja wierze)
    Czekam do następnej niedzieli. Mam nadzieje, że to z Moniką już się wyjaśni. Oby pozytywnie!
    Życzę dużo, ale to bardzo duże czau na pisanie i weny aby Cię nie opuszczała. Pomysły jak widzę jest ich dużo, więc żeby się nie kończyły.
    ~Shiny~

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny ten rozdział, warto czekać. Rozumiem masz swoje sprawy, ale pomimo tego napisałaś rozdział za co Cię szanuję i cenię :)
    Laura i Filip tak słodko, szczególnie ta końcówka. Aż mi się uśmiech wkradł na usta.
    Tylko Monika lekko wkurzająca jest, ale nudno by było bez niej.
    To się Laura wkopała z telefonem, ale dyrektor na prawdę miły. I to czytanie SMS'a na głos, jak ty to wymyśliłaś to nie wiem.
    Dzisiaj też jakiś krótszy, ale jest :)
    Czekam na WIĘCEJ LAURY U FILIPA i chcę wiedzieć czy Monika powiedziała coś czy jednak przemilczy jednak wygada.
    Mam też nadzieję, że masz wiele pomysłów w głowie i to opowiadanie nie skończy się zbyt szybko. o i przy okazji już prawie 20 rozdział, to może ten 20 jeśli dasz radę będzie tym dłuższym? Takim specjalnym ...
    Życzę weny, czasu i chęci do pisania
    ~Lenka~

    OdpowiedzUsuń