niedziela, 19 lutego 2017

20 Dziadkowie

Czułam jak serce bije w szybszym tempie, niż normalnie. Myślałam, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Miałam wrażenie, że mój ciężki oddech słychać na drugim końcu pokoju.
- Laura wszystko gra? - mama musiała zauważyć moje zdenerwowanie, bo patrzyła na mnie z niepokojem. Chciałam z siebie coś wydusić, ale nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Zupełnie jakby odebrano mi mowę. Stałam tylko i patrzyłam w jeden punkt, próbując się uspokoić. Tak bardzo się bałam tego co zaraz się stanie, że chciałam stać się niewidzialna i uciec, zanim Monika zdąży powiedzieć jedno słowo.
- Laura jest tak zdenerwowana, bo dostała jedynkę z polskiego. - kiedy usłyszałam głos dziewczyny, przeszły mnie dreszcze, ale kiedy uświadomiłam sobie co powiedziała, poczułam ulgę. Spojrzałam na nią zdziwiona, a ona tylko posłała mi znaczące spojrzenie.
- Oj dziecko - mama roześmiała się - jedna jedynka to nic złego, nie musisz być taka przerażona.
- Bo ja... - zająknęłam się niepewna - zawsze byłam dobrą uczennicą, ale materiał mnie trochę przerósł. To był ważny sprawdzian, a ja nie przygotowałam się odpowiednio. - wymyśliłam, podtrzymując kłamstwo.
- Spokojnie - tym razem głos zabrał Karol. - Jedna jedynka to nie koniec świata, tym bardziej, że język polski to dla ciebie nowość.
- Poprawie to - wymusiłam uśmiech, choć w głębi duszy dalej byłam przerażona. Bałam się, że Monika zaraz przejdzie do rzeczy.
- Zaraz jedziemy do miasta i przywieziemy wam pizze. Tak na pocieszenie co ty na to?
- Super pomysł, jestem mega głodna.
- No to super.
Kiedy wyszli, kamień spadł mi z serca.
- Co ty kombinujesz? - Filip od razu zaatakował siostrę.
- Nie ma za co. - prychnęła. - Po prostu postępuje właściwie. Uważam, że to między wami jest dziwne i prędzej czy później wyjdzie na jaw, ale to wasza sprawa. A ty jesteś moim bratem. Nie wydam cię... - ominęła nas i skierowała się w stronę wyjścia.
- ZACZEKAJ. - Filip złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie, przytulając. - Dziękuje siostrzyczko. To dla mnie bardzo ważne.
- Wiem. Dlatego będę cicho. Nie musisz się martwić. Nie jestem taka zła, jak ci się wydaje, co? - patrzyła na niego wzrokiem pełnym wyrzutu.
Aż coś zakuło mnie w sercu. W jednej chwili zrozumiałam jak trudny był dla niej mój przyjazd tutaj i zaprzyjaźnienie się z jej rodzeństwem. Zrozumiałam jak są dla siebie ważni i jak bardzo czuła się odtrącona, a swoim zachowaniem próbowała udawać, że jest inaczej i że nic ją nie rusza. Była oschła i wredna, bo tak naprawdę była zwyczajnie smutna i zazdrosna.
- Pójdę opowiedzieć wszystko Lenie. - wymyśliłam powód, aby zostawić tę dwójkę samą. - Musicie porozmawiać. - posłałam Filipowi znaczące spojrzenie, a potem zwróciłam się do Moniki. - Choć wiem, że nie robisz tego ze względu na mnie, tylko na Filipa, to bardzo ci dziękuje. - Uśmiechnęłam się naprawdę szczerze, po czym wyminęłam ich i poszłam na górę, by zajrzeć do Heleny.


- Lena czuję się już dużo lepiej. Lekarz mówił, że jak poleży do piątku w łóżku, to raczej będzie mogła jechać na tę wieś. - Oznajmiłam Filipowi, zamykając drzwi od jego pokoju, po czym położyłam się na łóżku, obok niego.
- To super - obrócił się na bok i oparł łokciem o materac. - Zapytałem Monikę czy nie ma ochoty pojechać z nami.
- Zgodziła się?
- O dziwo tak. - uśmiechnął się, promieniująco.
- Ciesze się. Nie chce abyście kłócili się z mojej winy.
- Wiem Laura. - odgarnął kosmyki  włosów z mojego policzka i musnął go, delikatnie. - Ale to nie jest twoja wina.
-  Niby nie. - westchnęłam - Mimo to mam poczucie winy.
- Jesteś zbyt dobra - zaśmiał się uroczo.
- Dlaczego? - spytałam zaintrygowana i również przekręciłam się na bok.
- Po prostu. Masz cudowny charakter i jesteś bardzo wrażliwa.
- Czasem mam wrażenie, że ta wrażliwość to moja największa wada.
- Wrażliwość nigdy nie jest wadą. To piękna cecha, której brakuje niejednej osobie.
- Jakiś ty inteligenty. - parsknął śmiechem. - Wyjaśniliście sobie wszystko?
- Po części. Chyba zaczęła się przełamywać, wraca moja Monika sprzed wyjazdu matki.
- Cudownie to słyszeć.
- Mam nadzieje, że się ułoży.
- Na pewno - podniosłam się delikatnie, aby go pocałować. Ten pocałunek był krótki i szybki, ale był przepełniony naszą miłością. Zwykłe muśnięcie jego ust, wystarczy, aby moje serce oszalało.

W pewnym momencie drzwi od pokoju się otworzyły, a ja odskoczyłam od Filipa, niczym poparzona i zerwałam się na równe nogi.
- Spokojnie to tylko ja. - Monika nie kryła rozbawiona. - Nie chcę wam przeszkadzać, ale  mam pytanie.
- No mów. - Filip również wstał.
- Skoro wy jedziecie do dziadków we dwoje, Lena bierze Antka, to czy ja też mogę zabrać Dominika?
- Dominik to twój chłopak prawda?
- Tak, on. Myślałam, że może to dobra okazja żebyście się lepiej poznali.
- Jasne, to świetny pomysł, ale nie mów rodzicom. O tym, że jedzie Antek też nie wiedzą. Lepiej żeby myśleli, ze to wyjazd rodzeństwa. Musimy być ostrożni
- Tak jak dziś ? - spytała z ironią.
- Bardzo śmieszne.
- Może nie powinnam tak wypytywać, ale właściwie to kiedy zamierzacie im o tym powiedzieć?
- Niedługo.
- Okej nie pytam. - ku mojemu zdziwieniu posłała nam perskie oko i zadowolona wyszła z pokoju.
- Na czym stanęło? - Filip przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował.



Musieliśmy jechać na dwoma autami, ponieważ w jednym zmieściłoby się tylko 5 osób, a nas była szóstka, dlatego Filip, Monika, Dominik i ja pojechaliśmy samochodem mojego chłopaka ,a  Antek z Heleną, jego.
Po południu na Warszawskich ulicach był prawdziwy tłok, ale mimo to podróż upłynęła wesoło - ku mojemu zdziwieniu. Dominik okazał się przyjaznym chłopakiem, a i Monika czasem żartowała, choć nadal trzymała pewien dystans do mnie. Dziewczyna poinformowała oczywiście swojego lubego, że jej brat i ja jesteśmy ukrywającą się parą, ale nie przyjął tego z wielkim zaskoczeniem. Traktował nas normalnie i ani przez chwilę nie dało się odczuć, że patrzy na nas, jak na głupków. Sam nawet powiedział, że nie jesteśmy spokrewnieni, a nasza historia miłosna, jest niczym z filmu, ale to nie czyni jej złej, lub nienormalnej. Cóż... Chciałabym, aby takie podejście mieli do tego wszyscy ludzie, a szczególnie mama i Karol.

Na miejsce dojechaliśmy po około trzech godzinach stania w korkach. Pewnie byłoby jeszcze dłużej, gdyby Filip nie starał się jechać drogami na skróty.
Wychodząc z auta byłam troszkę poddenerwowana. Miałam w końcu poznać dziadków mojego chłopaka i chciałam wypaść dobrze.
Weszliśmy na ganek, po czym Helena otworzyła drzwi do dużego domu swoich dziadków.
- No jesteście na reszcie!- Moim oczom ukazała się przyjaźnie uśmiechnięta kobieta i od razu rzuciła się w ramiona Filipowi, Monice, Helenie i na końcu Antkowi. Wyglądała naprawdę przyjaźnie, aż cały stres ze mnie spłynął. Była kobietą troszkę przy sobie, z posiwiałymi włosami i kilkoma zmarszczkami, które tylko nadawały jej jeszcze bardziej przyjaznego i typowo babcinego wyglądu.
- A to musi być narzeczony mojej wnuczki. - porwała Dominika w swoje ramiona. - Miło cię poznać moje dziecko. - No i ta śliczna panienka. -  zwróciła się do mnie i ucałowała w oba policzki. - Siostro-dziewczyna mojego wnuka. - zaśmiała się. - Nie dziwie ci się Filip, że się zakochałeś w takiej ślicznej dziewczynie.
- Dziękuje bardzo. - również się zaśmiałam, tak jak wszyscy. Radość tej kobiety udzielała się każdemu, a jej śmiech był po prostu zaraźliwy.
- Chodźcie dziadek czeka w salonie - wskazała na drzwi na przeciwko.
Pan Kozłowski wyglądał równie przyjaźnie jak jego żona. Jak nas zobaczył to wstał i podszedł bliżej nas.
- Witamy w naszych skromnych progach - skłonił się nisko, po czym się zaśmiał. - Widzę, że tu nam się rodzina powiększa. - wskazał na mnie i Dominika. - Ostatnio tylko Lenka miała swojego chłopca. Swoją drogą widzę, że nadal jesteście razem. No i dobrze! Kryśka - odezwał się do swojej żony - my tu niedługo na weselach będziemy się bawić. - klasnął ochoczo w dłonie. - Józek jestem, ale możesz mówić dziadek - przybił piątkę z chłopakiem Moniki. - A ty jesteś Laura. - ujął moją dłoń i szarmancko ją ucałował. - Całuje rączki ślicznej pani.
- No, no jest moja. - Filip się roześmiał i dał męskiego przytulasa dziadkowi.
- Spokojnie wnuczku, ja mam swoją piękność, o tutaj. - podszedł do pani Krystyny i pocałował jej polik. - Tylko czasem dużo gdera.
Ponownie wszyscy się zaśmialiśmy, a ja już wiedziałam, że to będzie udany weekend.



Wieczorem po zjedzeniu kolacji, wszyscy udaliśmy się na spacer. Było już dość ciemno, a na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy. To musiał być niezły widok, dla kogoś kto nas mijał. Cztery pary, w tym jedna starsza, idą za ręce przez polną dróżkę. Było cudownie i miło, żartowaliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Dziadkowie Filipa, Moniki i Heleny są po prostu nieziemscy! Tak łatwo znaleźć z nimi wspólny kontakt, choć są ponad 40 lat starsi!
Wieczór był ciepły i przyjemny dlatego bardzo długo spacerowaliśmy, a do domu dotarliśmy przed 22:00.
Pani Krysia zrobiła nam wszystkim gorące mleko, aby lepiej się spało, a kiedy je wypiliśmy, wszyscy udaliśmy się do swoich pokoi. Dom był bardzo duży, bo kiedyś mieszkali tu nie tylko państwo Kozłowscy, ale i ich dzieci, w tym mama Filipa i to właśnie w jej starym pokoju razem z nim spałam.
Jak tylko się wykąpałam wskoczyłam pod ciepłą kołdrę i wtuliłam się w chłopaka, napajając się zapachem jego skóry.
- Mogłabym tak zasypiać codziennie. - odparłam i jeszcze bardziej wtuliłam się w rękę chłopaka.
- Ja też. - choć nie widziałam jego twarzy, wiedziałam, że się uśmiecha. - Jak ci się podobało?
- Super! Twoi dziadkowie są genialni!
- Wiedziałem, że ich polubisz. Są trochę postrzeleni, ale bardzo kochani.
- I bardzo się kochają.
- Tak to prawda. Zawsze jak na nich patrzyłem, to marzyłem, aby znaleźć kiedyś taką osobę, która będzie patrzyć na mnie, tak jak babcia na dziadka, i wiesz co? - spojrzałam na niego - ty tak na mnie patrzysz.
- Bardzo cię kocham - szepnęłam, poruszona jego słowami.
- A ja bardzo kocham ciebie.
Położyłam głowę na jego torsie i zamknęłam oczy, aby rozkoszować się tą chwilą.
- Zauważyłeś, że Dominik gładko potraktował naszą znajomość? Twoi dziadkowie też. Albo wszyscy dobrze udają.
- O nie. - zaśmiał się. - Dziadkowie są świetni, ale nie potrafią kłamać i zawsze mówią co myślą. Nie mają nic przeciwko naszej znajomości, mimo, że wiedzą, że jest nietypowa.
- Myślisz, że rodzice potraktują to podobnie?
- Mam taką nadzieje. - westchnął. - Liczę na to, że tak będzie.
- Ja też. - powiedziałam, ziewając.
Nagle poczułam, że jestem strasznie zmęczona i sen sam ciśnie mi się na powieki, więc po prostu je zamknęłam i zasnęłam wtulona w swojego ukochanego.

Rano obudził mnie delikatny szept mojego chłopaka.
- Wstawaj śpiochu - mówił wprost do mojego ucha. - Śniadanie na stole.
- Która godzina? - wymamrotałam w poduszkę.
- Odpowiednia, abyś wstała.
- Nie chce mi się. - rzuciłam w niego poduszką, ale to nie był najlepszy pomysł, bo Filip w zemście zaczął mnie łaskotać, a ze śmiechu aż spadłam na podłogę. - Już dobrze, wygrałeś. - zaśmiałam się.
- Widzisz? Wybudzona! - uśmiechnął się triumfalnie i podał mi rękę.
Schodząc na dół poczułam przyjemny zapach, który powodowało śniadanie rozstawione na stole. Był nakryty na osiem miejsc, ale jedzenia było aż nad to. Świeże wędliny, pachnące bułeczki i chlebek, masełko, ogórek, pomidor, ugotowane jajka, parówki, a w dzbankach herbata i mleko.
- Cała babcia. - usłyszałam za sobą głos Leny. - Jedzenia jak dla wygłodzonych wędrowców.
- Nie przesadzaj - kobieta radośnie machnęła dłonią - mamy tutaj czterech mężczyzn i trzy kobitki chude jak szczypiorki, a ja też lubię sobie zjeść. Jedzenia jest akurat, a później zaparzymy sobie kawkę i zjemy kawałek sernika.
- Jak się spało? - spytał pan Józek, kiedy już wszyscy siedzieliśmy na swoich miejscach.
- Bardzo dobrze. - Monika posłała dziadkowi uprzejmy uśmiech. W ten jeden dzień odkryłam w niej zupełnie inną osobę i nie mogę wyjść z podziwu, jaką maskę nosiła przez cały ten czas.
- Mam nadzieje, że żadne z was nie zmajstrowało nam prawnucząt - zaśmiał się głośno, a Monika zakrztusiła się mlekiem, natomiast Helenie, aż widelec spadł z talerza.
- Józek! - Pani Krystyna skarciła męża, choć było widać, że stara się nie wybuchnąć śmiechem.
- No co Józek! - mężczyzna nadal się chichrał. - To już żartować człowiekowi nie wolno?
- Dziewczyny i Dominik mają po 16 lat, co ci starcu w głowie siedzi - kobieta nie wytrzymała i też się zaśmiała.
- Oj tam, oj tam gderasz głupio. Dorośli już są - machnął ręką i nałożył sobie chleb, na talerz.


Po zjedzeniu obfitego śniadania, razem z dziewczynami pomogłyśmy sprzątać ze stołu.
Następnie wszyscy razem usiedliśmy przed telewizorem i zaczęliśmy oglądać jakąś komedie przy kawie i pysznym cieście. Polubiłam sernik, jak tylko zjadłam go w kawiarni, do której zabrał mnie Filip, ale tamten nie równał się z wypiekiem jego babci.
- To ciasto jest przepyszne. - powiedział Dominik, jakby czytał w moich myślach.
- Widzisz jak mam z nią dobrze - Pan Józek objął kobietę ramieniem, i aż mi się ciepło na sercu zrobiło widząc ich razem, takich zakochanych.
Filip poszedł w ślady dziadka i również mocno mnie do siebie przycisnął, zapewne myśląc sobie to samo co ja. Miłosny nastrój udzielił się zresztą każdemu, bo za chwile już wszyscy siedzieliśmy przytuleni i patrzyliśmy na film, rozkoszując się tym wolnym i dobrze zapowiadającym się dniem. Takie chwile w życiu są właśnie najlepsze. Kiedy siedzimy i pozornie marnujemy czas, czerpiąc radość z takich rzeczy, jak siedzenie w domu, daleko od zgiełku miasta, w zacisznym salonie, ze znajomymi, ze starszymi, radosnymi dziadkami i ze swoją miłością.





Witajcie! Mam nadzieję, że ten rozdział jest choć troszkę dłuższy niż poprzednie.
No i że wam się podoba, bo znowu musieliście czekać na niego dłużej niż zwykle. Dziękuje za życzenia walentynkowe złożone w komentarzach, nie miałam okazji na nie odpowiedzieć, więc odpowiadam teraz <3

Do następnego!

LAURA LAUREN <3

5 komentarzy:

  1. Jeju! Nie mogłam się już doczekać tego rozdziału! Bardzo mi się podoba. I jest dłuższy, co mnie bardzo cieszy :)
    I wreszcie już wiem, że Monika nic nie powiedziała rodzicom. Jednak okazała się być siostrą. Bardzo jestem z tego powodu zadowolona.
    Już powoli zaczyna się chyba przełamywać, to dobrze. Może inaczej spojrzy na Laure i się jednak dogadają.
    Widzę że wypad do dziadków jak narazie jest udany. Nawet Monika pojechała za swoim chłopakiem. Wszyscy się świetnie bawią. Ciekawe czy będzie tak do końca.
    Może podczas tego wyjazdu relacje między Laurą i Moniką się trochę polepszą. I jak się rodzice o tym dowiedzą, będą zadowoleni czy odwrotnie. Mam nadzieje, że odpowiednio to przyjmą.
    I czekam na ten pomysł z Jackiem. Chyba nie zapomniałaś. Hmm???
    Życzę Ci bardzo dużo czasu na pisanie i żebyś miała coraz więcej takich wspaniałych pomysłów.
    I nic się nie stał, że musieliśmy czekać więcej niż tydzień. To opowiadanie jest świetne, więc daj Ci tyle czasu ile tylko chcesz na pisanie. (A warto!)
    ~Shiny~

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci bardzo! Cieszę się że podoba Ci się rozdział jak i całe opowiadanie :)
    Jasne że nie zapomniałam o Jacku haha spokojnie wszystko w swoim czasie pomysły mam teraz tylko czas na pisanie ;D
    Dziękuję za ciepłe słowa i do następnego!!!

    LAURA LAUREN

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział, ahh Ci dziadkowie :D
    Wszyscy tak słodko, wydaje mi się, że Monika już się zaczyna przekonywać do Laury.
    Ale Filip to jednak cudowny jest, to piękny widok kiedy widzi się starszych ludzi szczęśliwych razem.
    Ahh ten przypadek imion dziadków, moi mają tak samo na imię :D

    Życzę Ci dużo czasu, weny i pomysłów

    ~Lenka~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo <3
      haha serio? Twoi dziadkowie mają tak samo na imię? haha ojej
      piękny widok, to prawda
      Jeszcze raz dziękuje <3


      LAURA LAUREN

      Usuń
  4. Slots Vegas Casino - Mapyro
    Slots Vegas Casino 태백 출장샵 offers 2100 slots games 부산광역 출장샵 from the best game providers. 남양주 출장안마 Play for real money, 구미 출장샵 get your bonuses, and get free 오산 출장샵 spins on slots.

    OdpowiedzUsuń