poniedziałek, 2 stycznia 2017

14. Plan ucieczki

Weekend w Polsce minął mi zadziwiająco szybko. W piątek tak jak planowałam byłam na zakupach z mamą i babcią, po czym poszłam na noc do Marceli, a w Sobotę spotkałam się z Pablo. W Niedzielę byłam jeszcze chwile u przyjaciółki, po południ razem z mamą pojechałyśmy na lotnisko. W Madrycie byłyśmy dopiero około 23:00.
- Nie widziałaś się z ojcem prawda? - rodzicielka spytała mnie głosem, pełnym niepewności.
- Nie. - odparłam krótko. - Chyba nawet nie wie, że byłam w Polsce, długo z nim nie rozmawiałam. - dodałam. Była to prawda. Nie rozmawiałam z tatą od dość dawna... Kiedy byłam mała nasze kontakty było w miarę dobre, ale z biegiem czasu zaczęły się pogarszać. Nie czułam potrzeby widywania się z nim... Zapewne zobaczymy się w święta, to mi wystarczy.
Mama już nic nie odpowiedziała, bo w połowie drogi do wyjścia z lotniska spotkałyśmy Karola, który odebrał od nas torby.
Wchodząc do auta nie mogłam opanować kołatania serca. Nerwowo spoglądałam na zegarek. Była 23:12. Tak bardzo chciałabym jeszcze dziś zobaczyć się z Filipem. Nie widziałam go od Czwartku, ale strasznie się stęskniłam. Świadomość tego. że mam czekać do rana była okropna.
Droga do domu trwała jakby wieczność, choć zajęła tylko 30 minut. Gdy Karol przekręcił klucz w drzwiach od razu wparowałam na korytarz, zabrałam od niego swoją torbę i pobiegłam na górę, mówiąc, iż jestem zmęczona. Rzuciłam ją przez otwarte drzwi na łóżko w mojej sypialni i podeszłam do drzwi, prowadzących do pokoju Filipa. Nie chcąc aby ktoś usłyszał, delikatnie je uchyliłam. Tak jak myślałam jeszcze nie spał, siedział przy swoim biurku i przeglądał coś w internecie, jednak kiedy mnie zobaczył od razu wstał i podszedł do mnie, po czym mocno do siebie przytulił.
- Tęskniłem. - wyszeptał. Byłam zdziwiona tą nagłą wylewnością uczuć z jego strony, ale i zadowolona. Przycisnęłam go jeszcze mocniej, napawając się jego zapachem.
- Ja też. - przyznałam i oparłam głowę o jego ramię.
- Posłuchaj. - nagle się ode mnie odsunął i zaczął nerwowo chodzić po pokoju. - Jak było w Polsce? - spytał siadając na łóżko.
Wiedziałam, że nie o to mu chodziło, że w ostatniej chwili zmienił zdanie i powiedział coś zupełnie innego od tego co zamierzał, lecz nie chciałam dać po sobie poznać, iż zdaje sobie z tego sprawę, więc po prostu usiadłam obok.
- Dobrze. - odpowiedziałam uśmiechając się najpiękniej jak potrafiłam, aby go ośmielić.
- Rozmawiałaś z Pablo? - spytał lekko drżącym głosem.
- Tak. -  odpowiedziałam przyglądając się mu uważnie. Widziałam go dobrze, kiedy jego twarz oświetlało światło z laptopa, ale kiedy ten wygasł, było zupełnie ciemno.
- Wróciliście do siebie? - nie widziałam go, ale wiedziałam, że zaciska szczękę.
- Nie. - zamrugałam kilka razy, próbując przyzwyczaić oczy do ciemności. - Miałeś rację... Nie kocha mnie. A ja nie kocham go. - uśmiechnęłam się delikatnie. choć wiedziałam, że nie ma szans aby to dostrzegł. - Uczucie prysło. To też dzięki tobie, bo... - w sumie nie wiedziałam co mam teraz powiedzieć, ale dalsza wypowiedź i tak nie była konieczna. Filip przerwał mi, przyciskając swoje wargi do moich. Poczułam, jak po mojej twarzy przepływa fala gorąca, a serce zaczyna bić o wiele szybciej niż zazwyczaj. Kiedy odsunął się o de mnie już w miarę dobrze go widziałam. Był na tyle blisko, abym mogła dostrzec zmieszanie na jego twarzy. Pocałował mnie... Zanim zdążył wstać i zacząć się tłumaczyć (bo po wyrazie jego twarzy, mogłam wnioskować, że zaraz to zrobi) objęłam dłońmi jego twarz i tym razem to ja złączyłam nasze usta w długim i słodkim pocałunku. W tym momencie nie liczyło się to co wiedziałam - że jest moim prawie bratem, że rodzice nam nie darują i że ludzie będą na nas krzywo patrzeć. Liczyło się tylko to, że moje usta są idealnie dopasowane do jego ust, że jego poliki idealnie pasują do moich dłoni, a nasze serca idealnie pasują do siebie nawzajem. I choć mój rozum próbował podpowiadać mi, że to nie ma sensu, i że tak nie może być, to i tak w ułamku sekundy zagłuszało go serce, które dudniło jak szalone.
 W życiu wiele razy całowałam się z Pablo, ale wszystkie te pocałunki razem wzięte nie mogły równać się z tym. Czułam się tak błogo, że miałam wrażenie, że śnię. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, iż tak naprawdę nie byłam śmiertelnie zakochana w Pablo. To co czułam do niego tylko minimalnie przypominało to, co czuje teraz.
- Laura... - Filip szepnął, kiedy odsunął się ode mnie. - Już pewnie wiesz, ale i tak chcę ci to powiedzieć, od bardzo dawna... Kocham cię. - na te dwa piękne słowa ścisnęło mnie w sercu. Moje ręce oplotły jego szyję.
- Ja też cię kocham. - szepnęłam prosto w jego usta i mocno się w niego wtuliłam.

Odskoczyłam od Filipa najszybciej jak umiałam i stanęłam na środku pokoju, kiedy usłyszałam kroki na schodach.
- Spokojnie. - powiedział szeptem i po cichu podszedł do mnie. Przyłożył sobie palec do ust i spojrzał na drzwi. Staliśmy tak kilkanaście, a może kilkadziesiąt, sekund zanim spojrzał ponownie na mnie. - Poszli do siebie.
- Na pewno jeszcze nie śpią. - odpowiedziałam również szepcząc. - Nie chce by nas usłyszeli.
- Musimy porozmawiać. - nalegał.
- Tak wiem. Jutro, proszę.
Zapadła chwila ciszy, którą przerwało jego westchnięcie.
- Niech będzie. - odparł, poddając się.
- Dziękuję. - kąciki moich ust powędrowały ku górze. Musnęłam jego policzek, ale kiedy tylko odsunęłam usta od jego skóry, on złożył na nich delikatny pocałunek.
- Dobranoc.
- Dobranoc. - zaśmiałam się, po czym na paluszkach opuściłam jego sypialnię, udając się do własnej.
Szybko przebrałam się w pidżamę i wskoczyłam pod kołderkę. Bardzo, bardzo długo przewracałam się z boku na plecy i z pleców na drugi bok, nie mogąc zasnąć i poukładać sobie myśli. Z jednej strony jak mnie pocałował to wszystko inne przestało mieć znaczenie, z drugiej jak usłyszałam jak mama i Karol wchodzą na górę, zdałam sobie sprawę z jednej bardzo ważnej rzeczy... Będziemy musieli się ukrywać... Nasz związek może zepsuć związek naszych rodziców... Przecież oni nie będą wstanie zaakceptować tego, że ich dzieci są razem... Przecież oni planują ślub, planują stworzyć z nami rodzinę! Szczęśliwą, normalną rodzinę! Tak... Marcela ma trochę racji, że nie powinnam patrzeć tylko na innych, ale też na siebie i swoje szczęście, ale przecież nie mogę być taka samolubna.
Jeszcze bardzo długo nie mogłam zasnąć. Te wszystkie męczące myśli nie dawały spokoju i mieszały w mojej głowię, aż w końcu mnie rozbolała. Odpuściły dopiero o drugiej nad ranem, więc w końcu mogłam zasnąć.
Niestety. Spokojem snu nie cieszyłam się zbyt długo, bo znienawidzone przez każdego urządzenie - budzik - postanowiło obudzić mnie już o 06:00 rano. Z początku chciałam wziąć, wyrzucić przez okno i spać dalej, ale przypomniałam sobie o wydarzeniach zeszłej nocy i szybko zerwałam się z łóżka i zaczęłam grzebać w szafie, w celu poszukania ubrań. Prędko wyjęłam z niej ciemne jeansy i białą koszulkę z czarnym napisem, po czym wyszłam z pokoju. Zauważyłam jednak, że drzwi od łazienki powoli się otwierają. Serce mi stanęło. Okropnie bałam się, że to Filip, a ja nie byłam gotowa na konfrontację z nim. Miałam zamiar szybko się wyszykować i zwiać do szkoły, zanim na siebie wpadniemy.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam, że w drzwiach stoi Helena.
- Laura! - uśmiechnęła się na mój widok i rzuciła mi się na szyję. - Dlaczego wczoraj nie przyszłaś się przywitać? U Filipa byłaś. - odsunęła się o de mnie, próbując udawać obrażoną.
- Skąd o tym wiesz?
- No Filip mi powiedział.
- Kiedy? - przełknęłam ślinę.
- Przed chwilą?
- Aha - wymamrotałam... - To on już nie śpi?
- Nie. Wrobiłam go w przygotowanie nam jakiś dobrych kanapek. - wyszczerzyła zęby, w triumfalnym uśmiechu.
- Super. - udałam zadowoloną. - Wiesz... Nie chciałam cię budzić, a wiedziałam, że Filip jeszcze nie śpi, więc się przywitałam.
- Dobra, dobra, - zaśmiała się wywracając oczami. - Leć się szykować, a ja idę mu pomóc.
Dziewczyna pomknęła na dół, a ja wparowałam do łazienki, obmyślając już plan genialnej ucieczki. Po wzięciu prysznica, umyciu zębów, ubraniu się, uczesaniu i nałożeniu makijażu, najciszej jak umiałam wyszłam z łazienki i zaszłam do pokoju, aby spakować się i wziąć torbę.
Po schodach schodziłam jak jakiś ninja, ale poskutkowało, bo nikt mnie nie słyszał. Na moje szczęście drzwi od kuchni były zamknięte, więc miałam ułatwioną sprawę.
Jasne... Miałam wielką ochotę wparować tam , zostać z Filipem sam na sam i pozwolić aby jego pocałunki wyeliminowały wszystkie złe myśli, tak jak w nocy, ale tym razem głos rozsądku był silniejszy i zanim się obejrzałam miałam już na sobie jesienną kurtkę i buty.
Do rozpoczęcia lekcji miałam dobrą godzinę, także skoczyłam jeszcze do sklepu kupić sobie coś na śniadanie, bo mój żołądek domagał się jedzenia. W pobliskim supermarkecie kupiłam drożdżówkę i jakiegoś batonika, oraz wodę.
Dzień był dość chłodny, dlatego nie łaziłam po mieście, leczu udałam się prosto do szkoły. Poszłam sobie do biblioteki i powtarzałam materiał z matematyki. Bardziej próbowałam powtarzać, bo niezbyt mogłam się skupić. Moje myśli cały czas krążyły wokół Filipa i naszych pocałunków. Na myśl o nich robiło mi się cieplej na sercu, ale później znowu ogarniała mnie panika spowodowana moimi wyobrażeniami  reakcji mamy i Karola.
Główkowanie nad tym wszystkim przerwał mi dopiero Jacek, który nie wiadomo skąd się pojawił i usiadł obok mnie,
- Co robisz tak szybko w szkole? - spytał niby jak normalny kolega, ale oczywiście po chwili musiał dodać : - myślałem, że takie śliczne dziewczyny wykorzystują maksymalną ilość czasu na sen, by wyglądać tak szałowo. No cóż... Tobie najwyraźniej nawet to nie jest potrzebne. - uśmiechnął się zalotnie, a bynajmniej tak mu się wydawało.
- Daruj sobie Jacek. - odparłam naburmuszona, starając się go spławić.
- Dlaczego jesteś niemiła? - położył rękę na oparciu mojego krzesła.
Spojrzałam na niego spode łba i ją zrzuciłam.
Ten człowiek nie daje mi spokoju odkąd się tu pojawiłam. Podrywa mnie i zaczepia przy każdej możliwej okazji, myśląc chyba, że w końcu ulegnę.  Z każdym dniem irytuje mnie coraz bardziej, uczepił się i nie chce odpuścić - tak jak mówiła Helena. Weszłam z nią nawet w zakład, kiedy sobie odpuści, ale przegrałam go 2 tygodnie temu. Naprawdę sądziłam, że jak będę wyraźnie okazywać, że NIE jestem zainteresowana to sobie daruje.
- Ty sobie stąd pójdziesz, czy ja mam to zrobić? - powiedziałam stanowczo, wpatrując się w niego WŚCIEKŁYM SPOJRZENIEM.
- Dobra, dobra mała wyluzuj troszkę. - podniósł ręce w geście obronnym. - Kiedy w końcu wyskoczymy do tego kina? - Puścił mi oczko. Pewny siebie palant.
- Eh poczekaj... - westchnęłam i zaczęłam udawać, że liczę coś w myślach. - Według mojego kalendarza najbardziej pasuje mi... NIGDY !  A tobie pasuje? - uśmiechnęłam się ironicznie i wstałam od stolika, po czym wyszłam na korytarz.
Nagle poczułam jak ktoś stuka mnie palcem w ramię, więc zdenerwowana wycedziłam:
- Czy ty naprawdę nie możesz zrozumieć tego, że masz się o de mnie odwalić? - odwróciłam się napięcie i zobaczyłam przed sobą, zdezorientowaną Helenę. - O rany, wybacz Lena. - zdziwiona, przyłożyłam ręce do ust. - Byłam pewna, że to Jacek. Znowu mnie zaczepia. - wskazałam głową na bibliotekę.
- W porządku. - roześmiała się. - Jeśli chcesz to ja mogę sobie z nim porozmawiać.
- Nie trzeba- machnęłam ręką. - Po prostu mnie irytuje.
- Jak wolisz. - wzruszyła ramionami. - Idziesz ze mną poszukać Korneli?
Zdziwiłam się, że o nic nie wypytuje. Byłam pewna, że zasypie mnie pytaniami dlaczego wyszłam tak szybko, nic nie mówiąc i nie czekając za nią.
- Tak. - odpowiedziałam, ciesząc się z jednej strony, że o nic nie pyta.

Minęły nam 3 lekcje, a Helena nadal nie poruszała tematu mojego cichego wyjścia z domu. Kiedy zaczęła opowiadać o jakiejś wyprzedaży to nie wytrzymałam.
- Dlaczego nie wypytujesz mnie o to, że tak nagle wyszłam, nie schodząc na śniadanie?
- To źle? - wzruszyła ramionami.
- No nie... Ale trochę dziwne.
- Dobrze... Więc dlaczego tak nagle zniknęłaś?
W tym momencie miałam ochotę pacnąć się w głowę, za moje logiczne myślenie. Sama się wkopałam.
- Ja... - zaczęłam, próbując wymyślić coś na poczekaniu. - Chciałam powtórzyć sobie materiał z matematyki, bo ominęły mnie dwa dni, a wiesz jak to jest z matmą... Nie ma cię na jednej lekcji i już nie ogarniasz. - zaśmiałam się nerwowo... Brawo Laura. Takiej ściemy to by dziecko nie kupiło.
- Okej, więc w porządku. - uśmiechnęła się, a ja spojrzałam na nią jak na wariatkę. - No co?
- Nie nic... - powiedziałam, aby znowu się nie wkopać... Jednak to było bardzo dziwne. Nie wierze, żeby Lena uwierzyła w te brednie.
- No więc mówię ci musimy wybrać się na tą wyprzedaż. Jest do końca tygodnia. -50%! Mają tam serio ekstra rzeczy.
- Dziś! - wykrzyknęłam. - Chodźmy zaraz po szkole,a  obiad zjemy na mieście. - zaproponowałam pełna nadziei, że się zgodzi.
- Czemu akurat dziś?
- Bo... Długo nie wychodziłyśmy gdzieś razem? - uśmiechnęłam się promiennie, mając nadzieję, że się zgodzi.
- No niech ci będzie. - zaśmiała się.
Oczywiście nie powiem jej prawdziwego powodu, dla którego chcę iść właśnie DZISIAJ. Może kiedyś jej powiem, jaką przysługę mi wyrządza.
- Okej, tylko zajdziemy jeszcze do domu po kasę, okej?
Szybko przemyślałam sobie, czy jest szansa, że natknę się na Filipa, ale z tego co pamiętam to kończy dziś dwie godziny później niż my. Nie. Ja wcale nie znam jego planu na pamięć...
Kiedy wszystkie lekcje tego dnia dobiegły już końca, udałyśmy się z Leną do domu. Ona szybo wzięła pieniądze i ruszyłyśmy na podbój galerii.
Spędziłyśmy tam dość sporą ilość czasu. Lena kupiła sobie dwie bluzki, bluz,e, spodnie i sukienkę, a ja zaopatrzyłam się w nowe kosmetyki, parę butów, i dwie bluzy oraz bluzki z długim rękawem - moja garderoba nie była raczej dostosowana do panującej tu pogody, więc musiałam zadbać, aby to się trochę zmieniło.
Po całym szal zakupowym poszłyśmy na obiado - kolację i mały deser.
Do domu dotarłyśmy około 19:00.
Lena oczywiście ku mojemu niezadowoleniu, wrzasnęła na całe gardło, że wróciłyśmy, a wtedy na korytarzu pojawił się Filip.
- Hej. - przywitał się z nami.
- Heeeeej - odpowiedziałam, starając się wymyślić jakiś plan ucieczki nr. 2. Wiedziałam, że nie powie nic przy Helenie, lecz ona w mgnieniu oka pomknęła na górę, zostawiając nas, tym samym, we DWOJE!
- Zdaje się, że mieliśmy porozmawiać. - uśmiechnął się, zabierając o de mnie wszystkie torby.
- Yyyyy wiesz co.... bo ja ten no... MUSZĘ DO TOALETY! - palnęłam i pobiegłam na schody niczym błyskawica. No, gdybym tak szybko biegała, nie tylko pod presją, miałabym szansę na 6 z wfu. Oczywiście zamiast do łazienki wparowałam do swojego pokoju, zatrzasnęłam drzwi i opierając się o nie, usiadłam na podłogę.
- Co ty robisz? - powiedziałam sama do siebie i klepnęłam się w czoło.
Westchnęłam głęboko i wstałam. Nie wiedziałam co mam robić, bałam się rozmawiać z nim, bo wciąż nie wiedziałam co powiedzieć... Pragnęłam być z nim z całego serca, ale wiedziałam, że nie mogę zrobić tego mamie...
Myślałam, że w pokoju będę bezpieczna, ale po kilku minutach bezczynnego łażenia w tę i z powrotem, usłyszałam jak ktoś puka do drzwi.
-  Laura to ja Filip, mogę wejść?
Znowu spanikowałam. Rozejrzałam się szybko wokoło i zaczęłam żałować, że nie jestem na parterze i nie mogę zwiać przez okno. Najbardziej chciałam stać się teraz niewidzialną, ale ponieważ to było niemożliwe, to nie wiele myśląc wlazłam do szafy. Tak... wlazłam do szafy i to w ostatniej chwili, bo usłyszałam jak chłopak otwiera drzwi i wchodzi do pokoju.
- Laura? - spytał zdziwiony, choć przecież widział, że mnie nie ma.
Wstrzymywałam oddech, dopóki nie wyszedł. Poczekałam jeszcze chwilę i po cichu wyszłam ze swojej kryjówki. Spojrzałam na nią i zaczęłam się zastanawiać czy jestem w 100% normalnym człowiekiem.
Siedziałam w swoim pokoju ze dwie godziny, aż okropnie zachciało mi się pić. Po cichu wyszłam z pokoju, i tak jak rano, zakradłam się na dół. Gdy weszłam do kuchni, zobaczyłam, że przy stole siedzi Filip. Skarciłam się w myślach, że nie sprawdziłam tego wcześniej, przez uchylone drzwi, czy coś. Jednak nie było już odwrotu, więc udając, że nic się nie stało, nalałam sobie soku, lecz wiedziałam, że chłopak cały czas na mnie patrzy. Nikogo nie było, dlatego zdziwiłam się, że nic nie mówi. Odwróciłam się w jego stronę, a nasze spojrzenia się spotkały.
Miałam idealną szansę, żeby uciec. Nic nie mówił, więc mogłam po prostu wyjść i zaszyć się w pokoju do rana. Jednak nie mogłam znieść jego przygaszonego wyrazu twarzy i smutnego spojrzenia.
- Wszystko gra? - spytałam drżącym głosem.
- Nie. - odpowiedział nieco oschle. - Przepraszam... Po prostu cały dzień mnie unikasz... Nie zeszłaś na śniadanie, bo wiedziałaś, że mnie spotkasz... Kiedy wróciłaś z zakupów uciekłaś na górę, choć wiedziałaś, że chce porozmawiać. No i na koniec ukrywasz się przede mną. Laura jeśli to z wczoraj ci nie odpowiada, bądź nie czujesz tego co ja...
- Przecież już ci powiedziałam co czuje. - przerwałam mu.
- Więc czemu to wszystko?
W tym momencie do kuchni weszła moja mama. Kolejna szansa na to, aby się odwrócić i wyjść, bo przecież nie możemy rozmawiać o tym przy niej... Więc to właśnie zrobiłam... Wyszłam. Widziałam jak patrzy za mną i wiedziałam, ze w jego oczach kryje się smutek i rozżalenie. Nie mogłabym po prostu unikać go ze świadomością, że sprawiam mu przykrość... Zresztą i tak nie miałam ochoty go unikać... Potrzebowałam go i tęskniłam za nim. Dlatego, kiedy byłam już w swoim pokoju, wyjęłam telefon i napisałam do niego sms'a.
"Przyjdź do mnie do pokoju, kiedy wszyscy zasną. Nie ważne o której, ja będę czekać"
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
"Będę" 
Odłożyłam telefon na łóżko i poszłam do łazienki, aby przygotować się do snu. Wiedziałam, że to nie będzie łatwa rozmowa, ale wiedziałam, że musimy ją odbyć. Kiedy wróciłam usiadłam na łóżku i odpaliłam laptopa, czekając, aż przyjdzie Filip.





Witam wszystkich wyjątkowo w poniedziałek, a nie w Niedzielę !! Mam nadzieje, że tak jak pisała LENKA w komentarzu, jeden dzień wielkiej różnicy nie zrobił i że nikt się nie gniewa :) Jak obiecałam rozdział jest dłuższy niż zazwyczaj. Mam nadzieje, że wam się podoba :D Koniecznie piszcie co o nim myślicie :D

LAURA LAUREN  <3

4 komentarze:

  1. Rozdział jest najlepszy z tych wszystkich. Nie wiem co powiedzieć. Bardzo mnie zaskoczyłaś. Oczywiście w pozytywny sposób.
    Rozdział warty czekania. I ta długość mi bardzo odpowiadała :)
    Widać, że bardzo starałaś się i dużo czasu nad nim poświęciłaś. A naprawdę warto, bo spaniale wyszło.
    Nareszcie się pocałowali!!! Lepiej być nie mogło. A te jej ,,ucieczki'' od rozmowy bezbłędne. Nie mogłam przestać się śmiać. I tak została złapana. Ha ha ha...
    Ale teraz czeka ich poważna rozmowa. Ciekawe jak postąpią? Oby zostali parą, nawet jeśli mają się ukrywać.
    I chyba nigdy się nie przyzwyczaję do tych zakończeń. Zawszę pozostawiasz mnie w napięciu. I zadaje sobie za dużo pytań. Ale dobrze mam się nad czym zastanawiać.
    Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Nie musisz się śpiesz. Ja mogę czekać ile chcesz, na takie cudowne rozdziały. Życzę dużo pomysłów na ich rozmowę :)
    ~Shiny~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo!!! Cieszy mnie to, że tak ci się spodobał, liczyłam na to, że wyjdzie mi lepszy od pozostałych i cieszę się, że mi się to udało. Oczywiście w miarę możliwości będę starała się robić je takiej długości.
      Haha no wybacz za te zakończenia :D

      LAURA LAUREN <3

      Usuń
  2. Ojej super rozdział. Warto było czekać na rozdział, jest przecudowny
    Wreszcie Laura i Filip powiedzieli sobie o swoich uczuciach, a ten pocałunek?? Jakie genialne no prostu cudo nad cudami
    Wybacz ale chwilowu brak weny na komentarz, czekam na kolejny i życzę ogromnej ilości weny abyś pisała dalej :D

    ~Lenka~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje bardzo <3 nie przejmuj sie wszystko rozumiem mimo to bardzo dziękuję, że zawsze zostawiasz po sobie ślad w postaci komentarza <3 Dziekuje za zyczenia :D


      LAURA LAUREN <3

      Usuń