niedziela, 18 grudnia 2016

12. Ważne spotkanie.

Do Madrytu przyleciałyśmy około 17:00. Po kilku godzinach lotu byłam zmęczona, ale szczęśliwa. Kiedy wyszłam z samolotu, poczułam jak promienie słoneczne padają na moją twarz. Uśmiechnęłam się, uświadamiając sobie, jak za tym tęskniłam...
Babcia była oczywiście niezmiernie zadowolona z naszych odwiedzin. Przygotowała na kolację ulubione danie mamy, a na deser czekał nas mój ukochany tort czekoladowy. 
Przegadałyśmy ponad godzinę, aż w końcu wstałam od stołu
- Będziesz miała coś przeciwko babciu, jak pójdę przywitać się z Marcelą? 
- Jasne, że nie kochanie. - machnęła ręką i uśmiechnęła się do mnie. - Leć, leć mała.
- Napisz jakbyś miała wrócić późno. - dodała mama i ponownie popadła w dyskusje z babcią. 
Narzuciłam na siebie tylko sweterek, bo mimo Października było bardzo ciepło.Zdążyłam już przywyknąć do chłodnych temperatur, a tu nagle powrót do gorącej Hiszpanii. 
Wędrowałam ścieżkami, które znałam doskonale, a mimo to przyglądałam się im uważnie, próbując dopatrzeć się jakiś zmian. Nic się nie zmieniło. Wszystko było takie same... Te same domy, te same drzewa, te same drogi, te same place zabaw, te same sklepy i kawiarnie. W sumie, cóż mogło się zmienić przez zaledwie miesiąc? W moim życiu nastąpiło tyle zmian, że miałam wrażenie, że minęło znacznie więcej czasu... Jednak to tylko miesiąc... 31 dni... Przechadzając się tak uliczkami Madrytu nabrałam wrażenia, jakbym nigdy stąd nie wyjeżdżała. Kochałam to miasto, w którym się wychowałam i w którym tak wiele się stało. Jednak mimo tego czułam ulgę, że w niedziele wrócę do Polski - bynajmniej tak mogłoby mi się wydawać - bo w głębi duszy czułam, że  ulga jest przez powrót nie do Polski, a do Filipa. 
Kiedy stanęłam przed domem Marceli, potrząsałam rękoma, aby otrzepać się z wszystkich nurtujących myśli, po czym z szerokim uśmiechem otworzyłam furtkę, podeszłam na podest i zadzwoniłam do drzwi. 
Otworzyła mi mama mojej przyjaciółki, jak zwykle uśmiechnięta z przewiązanym fartuszkiem i nosem w mące. 
- Dzień dobry. - zaśmiałam się na jej widok, a ona wytrzeszczyła oczy. 
- Laura. - przytuliła mnie i wpuściła do środka. - Marcela nic nie mówiła, że przyjedziesz.
- Bo ona nic nie wie. Właśnie jest w domu? - spytałam z nadzieją.
- Tak jest na górze, razem z Sergio.- poruszała zabawnie brwiami i wskazała ręką na schody. 
No tak. Marcela i Sergio od jakichś dwóch tygodni są parą i teraz spędzają każde wolne chwile razem. Tak jak Filip i ja... Tyle, ze oni są razem, a my jesteśmy prawie RODZEŃSTWEM. 
Weszłam na górę po cichu i tak, jak zawsze, nie pukając weszłam do pokoju Marceli. Zastałam ją leżącą obok swojego chłopaka, ale kiedy mnie zobaczyła zerwała się na równe nogi i piszcząc jak nienormalna, rzuciła mi się na szyje. 
- LAURA! LAURA! LAURA! - krzyczała mi do ucha. - Co ty tu robisz?! - oderwała się w końcu. Wpatrywała się we mnie szklanymi oczami. Ja również byłam wzruszona, więc obie dałyśmy upust emocjom i zwyczajnie płakałyśmy w swoich objęciach, tak jak w dzień, w którym wyjeżdżałam. Tym razem, był to jednak płacz szczęścia.
- Część Sergio. - przywitałam się z chłopakiem Marceli, śmiejąc się sama z siebie, że dopiero teraz to robię. 
- Część Laura. - wstał i pocałował mnie w policzek, - Miło cię widzieć. 
- Mnie miło widzieć was razem.
Oni spojrzeli na siebie z miłością i uśmiechnęli się do siebie w tym samym momencie. 
- Będę leciał kochanie. - Sergio pocałował swoją dziewczynę. - Na pewno chcecie sobie porozmawiać, więc was zostawiam. Zadzwonię wieczorem. 
- Nie, no możesz zostać... - zrobiło mi się troszkę głupio, że im się wtryniłam. 
- Daj spokój. - znowu ucałował mnie w policzek. - zadzwoń wieczorem. - zwrócił się do Marceli i wyszedł. 
- OPOWIADAJ! - powiedziałyśmy jednocześnie, a następnie wybuchnęłyśmy śmiechem. 
- Nie! - odparła próbując być stanowcza, ale ostatecznie znowu zaczęła się chichrać. - Ty o mnie i Sergio wszystko wiesz. Mów lepiej co u ciebie? 
- Po staremu... 
- LAURA! - Skrzyżowała ręce na piersi. - Mów prawdę, teraz musisz! Już mi się nie wymigasz, że musisz kończyć bo ci telefon pada. - spojrzała na mnie znacząco. Faktycznie ostatnio, kiedy pytała mnie o Filipa, taką właśnie wymówkę palnęłam. 
- Nie wiem Marcela...  - westchnęłam. - z jednej strony czuje, że nie jest mi obojętny, a z drugiej strony Pablo... 
- Spotkałaś się już z nim? 
- Nie... Przyleciałam dziś, jakoś dwie godziny temu. 
- A kiedy się z nim spotkasz? 
- Sama nie wiem... Może jutro? 
- A do kiedy zostajesz? - zasypywała mnie pytaniami. 
- Do Niedzieli. 
- Spotkaj się z nim dziś. - powiedziała bardzo pewna swojej wypowiedzi. 
- Dlaczego??? - spojrzałam na nią podejrzliwe. - Myślałam, ze go nie lubisz. 
- Bo nie lubię. Ale widzę, że ta sytuacja cię dręczy. Im szybciej z nim sobie wszystko wyjaśnisz, tym lepiej. 
- Ale ja już sama nie wiem co ja chcę wyjaśniać... - westchnęłam i usiadłam na krześle od biurka. 
- Nie rozumiem. 
- Bo ja już nic nie wiem... Nie wiem czy ja go nadal kocham... Przecież ci mówię, że Filip nie jest mi obojętny. 
- ZAKOCHAŁAŚ SIĘ W NIM!
- NIE WIEM! - schowałam twarz w dłonie. - I mam nadzieje, że dowiem się tego po spotkaniu z Pablo. 
- Wyrazisz się jaśniej? 
- Bo mam wrażenie, że to co czułam do Pablo się wypaliło... Ale co jeśli po spotkaniu z nim wszystko wróci? 
- DLATEGO MUSISZ SIĘ Z NIM JAK NAJSZYBCIEJ ZOBACZYĆ! 
- A CO JEŚLI KOCHAM ICH OBU?! 
- Po pierwsze: właśnie przyznałaś, że jesteś zakochana w Filipie. - wyszczerzyła zęby - a po drugie: nie dowiesz się niczego, póki nie zobaczysz się z Pablo. Wyciągaj telefon i umawiaj się z nim. 
- A jeśli on będzie chciał do mnie wrócić? Przecież nie jestem pewna swoich uczuć. - przetarłam oczy. 
- To ma problem. - obojętnie wzruszyła ramionami. - Jakoś go nie obchodziło co ty czułaś, kiedy cię zostawił.
Zamyśliłam się na chwilę i przyłapałam na tym, że normalnie zaczęłabym go bronić, a teraz nawet nie przyszło mi to wcześniej do głowy... Byłabym nawet skłonna przytaknąć Marceli, ale zamiast tego po prostu wyciągnęłam komórkę i wybrałam numer Hiszpana. Westchnęłam głęboko i spojrzałam na przyjaciółkę. 
- DZWOŃ KOBIETO! 
Odetchnęłam ciężko i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Z każdym sygnałem moje serce waliło coraz mocniej, a kiedy już miałam się rozłączać, usłyszałam:
P: Halo? 
L: Cześć Pablo...
P: No hej Laura, co słychać? 
L: Jakoś leci. Masz jakieś plany na dzisiaj? 
P: W sumie to nie, a co? 
L: Możemy spotkać się za dwadzieścia minut w parku, obok twojego domu? 
P: Jesteś w Polsce?! 
L: Tak... Musimy porozmawiać. 
P: W sumie masz rację, muszę ci o czymś powiedzieć. 
L: Do zobaczenia. 
Pospiesznie się rozłączyłam. 
- Marcela. - pisnęłam rozpaczliwie. - On chyba chce do mnie wrócić. 
- No nie wierzę. - zaśmiała się. - Laura, którą znam , byłaby zachwycona, a ty rozpaczasz? I jeszcze się zastanawiasz, czy ty go kochasz? - popatrzyła na mnie, jakbym była co najmniej nienormalna. I w sumie miała do tego pełne prawo. 
- Wiem, że trudno mnie zrozumieć, ale nie potrafię tego wyjaśnić... Sama nie wiem co czuję i czego tak naprawdę chcę. Niby tęsknie za Pablo, ale jednak zapominam, a rozstanie mnie już praktycznie nie boli. Z drugiej strony jest Filip, którego żywię coraz większym uczuciem i to za nim teraz tęsknie, mimo że widziałam go dziś rano... - westchnęłam. - Ja po prostu się boję... Boje się, że do siebie wrócimy, bo się okaże, że wcale mi nie przeszło, będzie fajnie, ale w niedzielę wrócę do Polski... Do Filipa... To dziwne, ale potrafię wierzyć  w to, że zapomniałam o Pablo, nie wierzę jednak w to, że nagle przestanę czuć coś do Filipa. 
- RANY ZAKOCHAŁAŚ SIĘ! DZIEWCZYNO! Kochasz Filipa! A Pablo? RANY TO TYLKO TĘSKNOTA ZA TYM CO WAS ŁĄCZYŁO. Byłaś mega na niego nakręcona, nie dziwie się, że dziwacznie ci z tym, że tego bzika na jego punkcie już zwyczajnie nie ma, ale kochasz innego! NIE PABLO!
- Nie wiem... Muszę z nim pogadać. Swoją drogą jesteś już drugą osobą, która mówi mi coś takiego. W sensie to o Pablo, nie o Filipie... O nim wiesz tylko ty.
- O tym, że go kochasz? 
- Ta... - mruknęłam. 
- Co ty taka naburmuszona? 
- Boje się. Pójdziesz ze mną?
- Jasne, że tak. Ale poczekam w kawiarni obok. Nie będę przeszkadzała ci w uświadamianiu sobie, że już go nie kochasz. 
- Dziękuje. - uśmiechnęłam się, mimo jej sarkastycznej odpowiedzi.
Na miejsce dotarłam kilka minut przed czasem. z Marcelą rozstałam się, tak jak planowałyśmy - w kawiarni. Puściła mi oczko na odchodne. Ja sama poszłam kawałek dalej, czyli tam, gdzie zawsze umawiałam się z Pablo. Wróciło do mnie kilka wspomnień, które przywołały uśmiech na twarzy, ale zostały przerwane przez głos chłopaka. 
- Laura! - zawołał z daleka. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Hiszpana, który przyspieszył kroku. Dziwnie było widzieć go po tak długim czasie. Najdziwniejsze jednak były moje uczucia... a raczej ich brak. Jedyne co poczułam to jakiś skręt żołądka. Wiedziałam jednak, że jest on spowodowany stresem, niczym innym. Nie miałam ochoty skakać ze szczęścia, ani rzucać się chłopakowi w ramiona. Więcej radości w sobie miałam, kiedy dziś zobaczyłam przyjaciółkę, niż teraz. Zdałam sobie sprawę, że w sumie nie rozmawiałam z Pablo praktycznie w ogóle, przez ostatni miesiąc. Nawet tego nie zauważyłam! Cały miesiąc wmawiałam sobie, że go kocham, a nawet nie zauważyłam, że cały czas spędzałam z Filipem i nawet nie odczułam potrzeby skontaktowania się z Hiszpanem. Kiedy był już wystarczająco blisko mocno mnie do siebie przytulił. Poczułam ulgę, bo moje serce nie skoczyło do góry, a moje ręce nie przycisnęły go mocniej. Był to przytulas, jak każdy inny normalny przytulas. Każdy inny, oprócz tych Filipa... CZY JA MUSZĘ MYŚLEĆ O NIM NAWET KIEDY JESTEM Z PABLO?! Tak, to już pewne... Moje serce nie jest rozdarte między nimi dwoma... Ono już tylko należy do mojego przyszłego Brata...








Witam wszystkich, którzy myśleli, że rozdział się już nie pojawi i tych którzy wciąż mieli nadzieję :D 
Przyznam się szczerze, że w sumie zaczęłam pisać go dziś trochę późno i może dlatego jest z lekka krótkawy, ale za to na czas :D Tak jak obiecałam jest w niedzielę ;) 
Piszcie co o nim myślicie i jak myślicie co Pablo chce powiedzieć Laurze? :D



LAURA LAUREN <3 







4 komentarze:

  1. Rozdział spaniały jak zawsze! Wciągam się w tą historię coraz bardziej i nie mogę doczekać się następnej niedzieli.
    Nic się nie stało, że jest krótki i tak przyjemnie się go czytało. Tylko jak mogłaś zakończyć w takim momencie. W tedy kiedy wszystko miało się wyjaśnić.
    Teraz będę myślała cały czas nad tym co jemu powie. Mam nadzieje, że do siebie nie wrócą i powie mu w końcu, że go już nie kocha. W końcu sam to przyznała. Nareszcie! Ciekawe co Pablo ma jej do powiedzenia. Tylko żeby jej nie kochał. Jaka ja miła... ha ha ha
    Niewiem co powie może ma nową dziewczynę, albo że za nią tęskni i żałuje tego, że ją zostawił. Na pewno wymyślisz coś wspaniałego.
    Dobrze to do następnego rozdziału. Dużo, bardzo dużo pomysłów i weny na ich rozmowę.
    A i wesołych świąt.
    ~Shiny~

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje bardzo <3
    Już mam wymyślone c jej powie haha :D Specjalnie przerwałam w takim momencie, tak wiem wredna jestem :p

    RÓWNIEŻ ŻYCZĘ WESOŁYCH ŚWIĄT !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, wybacz że ostatniego nie skomentowałam ale gdy miałam już gotowy komentarz nie dodał się a nie miałam ochoty już g pisać.
    Zdecydowanie bardziej i przyjemniej czyta mi się momenty z Filipem :)
    Czekam na kolejny
    Wesołych świąt
    ~Lenka~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie szkodzi <3 dziękuje bardzo :D Oczywiście w dalszych rozdziałach będzie więcej Filipa :)

      LAURA LAUREN <3

      Usuń