niedziela, 11 grudnia 2016

11. "Dopiero wtedy ocenisz czy to co mieliście, faktycznie się już nie wypaliło..."

Miesiąc później...

- Dziękuje wam bardzo, na dzisiaj to tyle. - Krystian uśmiechnął się do nas po skończonych zajęciach. Nasz nauczyciel tańca jest na prawdę mega sympatycznym, a zarazem rozrywkowym człowiekiem. Pamiętam jak dziś, że strasznie się bałam, kiedy miesiąc temu, weszłam tu po raz pierwszy. Nogi mi się trzęsły i obawiałam się, iż nic nie zatańczę. Nie znałam nikogo oprócz Filipa, więc każdy patrzył się na mnie z taką przenikliwością, jak pierwszego dnia w szkole. 
- Nie martw się. - chłopak szepnął mi do ucha. - Są fajni, ale po prostu ciekawi. - złapał mnie za ramię, chcąc dodać otuchy. Byłam ( i nadal jestem) mu wdzięczna za to, że załatwił mi powrót do tańca i nie miałam zamiaru zmarnować tej szansy. Wyprostowałam się i szeroko uśmiechnęłam. Wszyscy od razu przestali mi się badawczo przyglądać, a na ich twarzach również zawitały uśmiechy.
- Kogo my tu mamy? Zapewne Panna Laura -  podszedł do nas jakiś wysoki, ciemnowłosy mężczyzna.- Witamy w naszych skromnych progach. Ja jestem Krystian - wasz mentor i przewodnik - zaśmiał się - Widziałem na nagraniu od Filipa, że naprawdę dawałaś sobie radę. Serio masz talent. 
- Dziękuje panu bardzo. - powiedziałam ucieszona, ale i lekko speszona, co u mnie jest normalką. 
- Ale żaden Pan. Po prostu Krystian. To nie szkoła. - podał mi rękę, którą ścisnęłam. 
- Chociaż tu. - zaśmiałam się. - W Hiszpanii nawet w szkole mówimy do nauczycielami na TY.
- No tak! - powiedziała jakaś dziewczyna. - Filip opowiadał, że jesteś Hiszpanką.
- Tak. - uśmiechnęłam się najpierw do niej, a później do chłopaka. 
- To jak? - głos ponownie zabrał Krystian. - Filip pokazał ci w miarę kroki? 
- Wszystko umie perfect. Jest zdolna. - brunet odpowiedział za mnie.
- Bez przesady - szturchnęłam go lekko w ramię - przecież to tylko połowa układu. 
- Jak na dwa dni to i tak dobrze. To co? Może najpierw my zatańczymy ty popatrz i później dołączysz, co ty na to? 
- Zgoda. - przytaknęłam na jego propozycje i ustawiłam się z boku...

- Laura!- nauczyciel zatrzymał nas kiedy mieliśmy wychodzić. - Muszę ci powiedzieć, że spisujesz się naprawdę super. Przez te kilka lekcji, które ćwiczysz z nami jest naprawdę dobrze. To przyjemność pracować z kimś takim. - pochwalił mnie.
- Ha! Ja ją tu sprowadziłem. - Filip wyszczerzył się w szerokim uśmiechu i objął mnie ramieniem, wypinając dumnie pierś.
- Wiem, wiem. - Krystian się zaśmiał. - Ty też bardzo dobrze sobie radzisz, ale ty to tam jesteś tu ze mną już od malucha, więc cię nie ma co chwalić. - poklepał chłopaka po ramieniu. - a wracając do Laury... Rozumiem, że zostajesz z nami i mogę cię wpisywać do listy?
- Jasne!
- No to extra. Dobra lećcie już. Musze jeszcze coś załatwić. To widzimy się w piątek.
- Pa! - powiedzieliśmy jednocześnie i wyszliśmy z sali.
Naszą tradycją stało się już, że po zajęciach w środy i piątki chodziliśmy razem do kawiarni, w której byliśmy, kiedy Filip oprowadzał mnie po Starówce Warszawy.
Muszę przyznać, że w sumie bardzo dużo czasu spędzamy razem. Praktycznie każdą wolną chwilę. Często razem z Antkiem przychodzą po mnie i Helenę do szkoły, wracamy do domu razem i coś robimy. Czasem, kiedy akurat para jest umówiona, sami gdzieś wychodzimy, chociażby do kina, czy na spacer. W sumie... z początku było dla mnie dziwne to, że cały czas chcę spędzać czas ze mną. Ja faktycznie nie miałam na początku zbyt wielu znajomych, ale on miał ich mnóstwo, a mimo to co rusz proponował coś, abyśmy spędzili czas razem. Mi to nie przeszkadzało. Przez cały miesiąc nie zmieniło się nic... No może po prostu z każdym dniem przekonuje się coraz bardziej, że uwielbiam przebywać blisko niego. Złapaliśmy na prawdę dobry kontakt. Jako przyjaciele... Przecie jest Pablo... Chociaż w sumie głupio się przyznać, ale kiedy jestem z Filipem, nawet o nim nie myślę. Cóż... Może po prostu jest tak zabawnym i towarzyskim człowiekiem, że nie ma się przy nim głowy do problemow? Albo po prostu stał się dla mnie jedną z ważniejszych osób, jedynych zdolnych do pocieszenia mnie... CZYLI KUMPLEM
Jak zwykle przesiedzieliśmy tam ponad godzinę, rozmawiając się, śmiejąc i żartując. Wracając do domu wybraliśmy nawet okrężną drogę, bo ani Filipowi ani mi nie spieszyło się na powrót.
Kiedy już jednak dotarliśmy na miejsce, od razu zostałam dorwana przez mamę.
- Laura! - podbiegła do mnie z uśmiechem na ustach.
- Wróciłaś już z pracy? - zdziwiłam się spoglądając na zegarek.Dwa tygodnie temu zaczęła pracować w firmie Karola, bo stwierdziła, że i tak od zawsze robiła w tej branży,a nie chce jej się siedzieć całymi dniami w domu.
- Tak, ale mniejsza z tym. Patrz co mam! - uradowana zaczęła wymachiwać mi jakimiś kartkami przed nosem. Dopiero po chwili zorientowałam się, że są to dwa bilety lotnicze.
- Co to? - spytałam zszokowana, chociaż zaczynałam się domyślać.
- Ty i ja. Jutro, samolot. Lecimy na weekend do Babci!!!!
W pierwszym momencie nie wiedziałam co powiedzieć. Spodziewałam się, że do Polski pojedziemy dopiero w Grudniu, na święta. Zresztą takie były plany, mieliśmy jechać tam wszyscy razem.
- Mówisz serio? - wydusiłam w końcu.
- Nie ciszysz się? - jej entuzjazm na chwilę opadł, ale wrócił znowu, kiedy wszystko do mnie dotarło i szczęśliwa rzuciłam się rodzicielce na szyję.
- Kiedy lecimy? - spytałam po oderwaniu się od niej.
- Jutro.
- Dziękuje mamo! - pisnęłam szczęśliwa. Nie mogłam uwierzyć w to, ze zobaczę się z babcią i Marcelą! No i z Pablo... aż serce podskoczyło mi do gardła na tę myśl... - Lecę się spakować. - oznajmiłam i zostawiając ich w korytarzu wbiegłam do pokoju, zatrzasnęłam drzwi i opadłam na łóżko. Tyle czekałam na moment, w którym porozmawiam z Pablo o naprawie naszego związku, a w teraz czułam się zbyt zagubiona. Sama nie wiedziałam czego chce. Z jednej strony przecież kochałam chłopaka... NADAL KOCHAM, ale...
- Cześć. - do mojej sypialni wparowała Lena. - stwierdziłam, że pewnie potrzebujesz pomocy z pakowaniem. A więc jestem! - uśmiechnęła się szeroko, ale przestała, kiedy zauważyła moją minę. - Co się stało? Ne cieszysz się? - kolejna osoba zadająca mi to samo pytanie... Co jest ze mną nie tak? Aż tak małe zdolności mam w ukrywaniu emocji?
- Sama nie wiem. - westchnęłam i się podniosłam... Z nerwów zaczęłam chodzić po pokoju. - Już sama nie wiem czego chce Helena... Kiedy tu przyjechałam moje serce było rozdarte... Tak bardzo pragnęłam wrócić do Pablo... Jednak wydaje mi się, że czas zaczął goić rany. Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł, aby do siebie wracać, ani czy nie miał racji mówiąc, że nie poradzimy sobie na odległość. A z drugiej strony tęsknie za nim i za tym co nas łączyło... Myślałam, że to moja jedna, jedyna miłość, nie potrafię wyrzucić go z głowy...
- Laura... - nastolatka westchnęła, opierając się o drzwi. - Z głowy... a z serca? Czy nie jest tak, że już dawno go z niego wyrzuciłaś? Po prostu jesteś przywiązana... Nigdy nie pomyślałabyś, że to co was łączy może się skończyć, a kiedy to się stało nie potrafisz tego zrozumieć i uporczywie się tego trzymasz... Może gdybyś chciała, zapomniałabyś o nim dużo wcześniej? Może wcale nie tęsknisz ZA NIM, tylko za waszą miłością i bliskością? - widząc moją zdezorientowaną minę i zaszklone oczy, podeszła i złapała mnie za ręce. - Nie wiem tego i ty pewnie sama nie wiesz. Wiem jednak, że wszystko wyjaśni się, kiedy się jutro zobaczycie. Musisz z nim porozmawiać. Zupełnie szczerze bez żadnych sekretów. Dopiero wtedy ocenisz czy to co mieliście, faktycznie się już nie wypaliło...
- Masz rację... - powiedziałam, ocierając łzy, które już zdążyły spłynąć po mich policzkach. - Dziękuje. - mocno ją przytuliłam.
- To co? Zabieramy się za to pakowanie? - spytała zmieniając temat, za co byłam jej  bardzo wdzięczna.
- Jasne. - uśmiechnęłam się i wyjęłam z szafy jedną z walizek.


Po obudzeniu się, spojrzałam na zegarek. Była dopiero 07:00. W sumie nic dziwnego, że wstałam tak szybko, choć wcale nie musiałam. Zdążyłam się już przestawić z wakacyjnego leniuchowania na szkolne pobudki, a poza tym wczoraj dość szybko zasnęłam.
Napełniona wszelakimi emocjami, związanymi z dzisiejszym lotem, bez żadnych problemów wstałam z łóżka, po czym zarzuciłam na siebie szlafrok i zeszłam na dół.
- Cześć.- w kuchni przywitał mnie Filip, jedzący kanapki.
- Hejka. - uśmiechnęłam się i sama zabrałam za przygotowywanie sobie śniadania.
- Jak tam samopoczucie? - spytał. Wiedziałam, że chodzi mu o to jak CZUJE SIĘ z tym, ze za kilka godzin mam zobaczyć się z babcią, przyjaciółką no i z Pablo...
- Troszkę mieszane. - przyznałam z westchnięciem.
- Boisz się, że Pablo nie będzie chciał wrócić. - bardziej spytał niż stwierdził, a później lekko zmieszany odchrząknął.
- Raczej nie...
- Raczej nie będzie chciał?
- Nie o to chodzi. - zostawiłam na chwilę śniadanie i odwróciwszy się w stronę Filipa, oparłam się o blat. - Raczej się tego nie boję.
- A co? - spojrzał na mnie. Mocno wydawało mi się, że w jego oczach widzę smutek, ale nie byłam pewna czy aby znowu czegoś sobie nie wkręcam. - Jesteś pewna, że do siebie wrócicie? - przeszywał mnie wzrokiem, jakby chciał odczytać z mojego wyrazu twarzy, wszystkie moje myśli.
- Nie jestem pewna. Ale się nie boję. Jeśli nie będzie chciał do mnie wrócić to nie będę się załamywać. Nie tym razem. - powiedziałam to odważnie i stanowczo, aby uwierzył. Prawda jest taka, że mówiąc to dałam sobie jednocześnie postanowienie, którego mam zamiar się trzymać.
- A jeśli będzie chciał? - dopytywał dalej, a moje wrażenie, że w jego oczach kryje się smutek połączony ze strachem, rosło.
- Nie wiem... Wtedy chyba do siebie wrócimy... Przecież o to od samego początku mi chodziło. - odparłam wzruszając ramionami, ale było mi wstyd, że mówię to z taką niepewnością w głosie... Czyżby Lena miała rację?
- No tak... - odparł i spuścił głowę w dół.
- Coś się stało? - podeszłam bliżej i złapałam go za ramię. On podniósł spojrzenie na mnie, ale wydawało się takie puste... Coś musiało go naprawdę gryźć... Zabolało go to, że powiedziałam, iż chcę wrócić do Pablo? Ale czemu miałoby go to zaboleć? Paplam bzdury, jak zwykle... Nie wiem skąd biorą się u mnie takie głupie myśli, przez które wmawiam sobie zbyt wiele. Przecież to syn faceta mojej mamy... Jest dla mnie miły, lubi mnie, ale nic więcej. Więc czemu w pewnym sensie, kiedy tak o tym myślę czuje jak ściska mnie w sercu?
- Dzień dobry! - w kuchni nagle pojawiła się mama. Odskoczyłam od Filipa, bo lekko mnie wystraszyła. - Co wy macie takie ponure miny?  - jej entuzjazm powoli ostygał.
- Wydaje ci się. - wymusiłam uśmiech i spojrzałam na chłopaka.
- Własnie. - on zrobił to samo co ja, lecz kątem oka widziałam jak ściska ręce w pięści.
- No dobra... - odparła, choć chyba nie do końca to kupiła.
- Będę się zbierał do szkoły. - Filip wstał z krzesła i posprzątał po sobie. - Przyjemnego weekendu. - pocałował moją mamę w policzek, po czym podszedł do mnie, wciąż wymuszając uśmiech.
- Odprowadzę cię do drzwi. - oznajmiłam, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. - Powiesz co jest grane? - szepnęłam, kiedy byliśmy wystarczająco daleko, by mama nas nie usłyszała.
- Daj spokój wszystko gra. - westchnął.
- Przecież widzę. - skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na niego wymownie. On wykrzywił usta w lekkim uśmiechu, który był bardziej grymasem, niż faktycznie uśmiechem.
- Jest dobrze. - ujął moją twarz w dłonie i spojrzał mi w oczy. Takie zachowanie nie należało do normalnych, ale nie dbałam teraz o to. Serce zaczęło mi walić, a policzki robić się gorące pod wpływem jego dotyku. Kolana miękły, w głowie nie mogłam ułożyć normalniej myśli. I tak za każdym razem kiedy wpatrywał się we mnie, swoimi brązowymi oczami. Nie wiem dlaczego co chwile wypieram się i zaprzeczam samej sobie, przecież to oczywiste, że Filip stał się dla mnie kimś dużo więcej niż zwykłym przyjacielem... Wszystko było jednak trudniejsze niż mogło się wydawać. Sama nie wiedziałam, czy nadal czuje coś do Pablo, a jeżeli tak to teraz moje serce miało by być rozdarte między nimi dwoma? Nawet jeśli to bez sensu! Filip my być moim bratem, my po prostu nie możemy być razem! ZRESZTĄ O CZYM JA MYŚLĘ?! To niemożliwe, że się w nim zakochałam, to niedopuszczalne to nie jest prawda! Jestem kretynką... Wmawiam sobie i szukam problemów tam gdzie ich nie ma. POJADĘ DO POLSKI, SPOTKAM SIĘ Z PABLO I POCZUJE TO CO ZAWSZE! Filip mnie pociesza i jest cudowny, ale nie może być prawdą to, że tak głębokie uczucie jakie darzyłam  Pablo zniknęło! Desperacko szukam bliskości, myśląc, że znalazłam ją w Filipie, ale nie! To nie może być prawda,  koniec! Jak tylko spojrzę na Pablo moje uczucia do niego wrócą! Przecież nie można się tak po prostu odkochać... ALBO ZAKOCHAĆ W KIMŚ INNYM! AAA! PRZECIEŻ TAK CZY SIAK MÓJ ZWIĄZEK Z FILIPEM NIE MIAŁBY PRAWA BYTU!
- Bezpiecznej podróży. - szepnął prosto w moje usta, a ja totalnie zapomniałam o tym, o czym przed chwilą myślałam. Zamknęłam oczy i zapragnęłam, aby mnie pocałował...
- Nina kochanie! - moich uszu dobiegł głos Karola, wołającego moją matkę. Przerażona odskoczyłam od chłopaka i spojrzałam na schody, błagając w duchu, by był zbyt daleko, aby zobaczyć to, co się działo. Kamień spadł mi z serca, gdy zobaczyłam, że dopiero stawia krok na pierwszy stopień.
- O cześć wam - uśmiechnął się promiennie. - Filip nie idziesz jeszcze do szkoły.
- Własnie się zbieram. - odchrząknął zmieszany, chyba bojąc się na mnie spojrzeć.
- Nina jest w kuchni? - Karol zadał pytanie, na które odpowiedzieliśmy kiwnięciem głowy. - Co wam? - zmarszczył brwi, przyglądając się nam.
- Nic. - odparliśmy jednocześnie, co tym bardziej wzbudziło podejrzenia mężczyzny.
- Dobra idę bo serio się spóźnię, a i tato nie dręcz Laury pytaniami, bo chodzi o jej prywatne sprawy. - spojrzałam na chłopaka morderczo, a ten znowu lekko się uśmiechnął.
- Miłego weekendu. - odparł i pocałował mnie w policzek. Aż zamknęłam oczy, aby przez tą sekundę rozkoszować się tym przyjemnym uczuciem, wywołanym przez dotyk jego ust na mojej skurzę.
Chłopak wyszedł za drzwi, więc spojrzałam na Karola. Nic nie mówiąc wyminęłam go i uciekłam do swojego pokoju, totalnie ignorując głód.











Witam witam z rozdziałem 11 :D Jak to szybko leci.
WYROBIŁAM SIĘ W TYDZIEŃ. Co prawda nie jest powalająco długi, ale chociaż na czas :D
Mam nadzieję, że wam się podoba <3 Czekam na opinie w komentarzach.


LAURA LAUREN <3

P.S Jeśli ktoś z was pisze własny blog, bądź poleca jakiś z ciekawymi opowiadaniami to linkujcie je w komentarzach w zakładce "WASZE BLOGI". Nie mam zbyt czasu na szukanie, a chętnie poczytam <3




2 komentarze:

  1. Super rozdział!!! Bardzo mi się spodobał. Nie mogę oderwać od niego wzroku.
    Nareszcie zajęcia z tańca. Dzięki nim Laura coraz bardziej się odnajduje w Polsce. I też za sprawą pewnej osoby lepiej się odnajduje.
    Widzę że Laura spędza z Filipem coraz więcej czasu. To coś zaznaczy i na pewno nie tylko przyjaźń...
    O i wyjeżdża na weekend do Hiszpanii. Ma zamiar spotkać się z Pablo. Filip widocznie nie jest z tego zadowolony. Tak mi się zdaje czy jest o to zazdrosny.
    I ta długość mi odpowiada. Nie jest za krótka ani za długa. I bardzo przyjemnie się czyta.
    To do następnej niedzieli ( i jak coś nie spiesz się poczekam ile trzeba.) Dużo weny i wspaniałych pomysłów.
    ~Shiny~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękuję <3
      Jesteś spostrzegawcza haha :D
      Do Niedzieli :D

      LAURA LAUREN <3

      Usuń